– Mamy gdzieś to całe nadawanie na Rafała, robimy swoje, wychodzi nam to dobrze – irytuje się jeden z bliskich współpracowników prezydenta Warszawy, kiedy pytamy go o krytykę, z którą Rafał Trzaskowski spotyka się w pierwszych tygodniach nowego roku. – Rafał jest liderem, więc w niego walą wszyscy od prawa do lewa. Z prostego powodu – jemu można podkraść najwięcej poparcia, bo jest z czego – dodaje nasz rozmówca.

To „nadawanie” dotyczy kilku kwestii. Dużego spadku sondażowej przewagi nad głównym kontrkandydatem, popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość Karolem Nawrockim, ostrych wypowiedzi w sprawie europejskiej przyszłości Ukrainy, a także niewyrazistości samej kampanii i próby „bycia dla wszystkich”, za co Trzaskowski spotkał się z zarzutami politycznego skrętu w prawo.

Nawrocki odrabia dystans

Przeprowadzone w styczniu sondaże nie pozostawiają wątpliwości: przewaga Rafała Trzaskowskiego nad Karolem Nawrockim tak w pierwszej, jak i w drugiej turze maleje. W ostatnich dniach pokazało to kilka kolejnych badań.

Sondaż CBOS-u z 7-8 stycznia daje wiceszefowi Platformy Obywatelskiej 4 pkt proc. przewagi nad kandydatem wspieranym przez PiS – Trzaskowski wygrałby w pierwszej turze 35 do 31 proc. Respondenci nie byli pytani o to, na kogo zagłosowaliby w wyborczej dogrywce 1 czerwca.

W przeprowadzonym w bardzo podobnym okresie (7-9 stycznia) badaniu ośrodka Opinia24 dla RMF FM przewaga prezydenta Warszawy nad prezesem Instytutu Pamięci Narodowej w pierwszej turze wynosi 7,2 pkt proc. To wyraźny spadek wobec poprzedniego badania tej pracowni z połowy grudnia – wówczas Trzaskowski wygrywał pierwszą turę z przewagą aż 16 pkt proc. Drugą turę kandydat Koalicji Obywatelskiej wygrywa stosunkiem 48 do 39 proc., ale i tu margines kurczy się w porównaniu do grudnia, gdy Trzaskowski w wyborczej dogrywce triumfował 49 do 34 proc.

Tylko 5,2 pkt proc. przewagi w pierwszej turze daje Trzaskowskiemu sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski. Badanie przeprowadzono w dniach 10-11 stycznia, a wynik starcia Trzaskowskiego z Nawrockim w pierwszej turze to 34,2 do 29 proc. W analogicznym badaniu United Surveys z drugiej połowy grudnia Trzaskowski wygrywał 36:29. Dużo większe tąpnięcie widać jednak w drugiej turze. Styczeń to wygrana Trzaskowskiego 50,3 do 44,5 proc. W grudniu przewaga była kilkukrotnie większa: 56 do 36 proc.

Rafał ma być strawny w Końskich, a nie w Warszawie. On po prostu musi być strawny w Końskich, bo inaczej nie wygra tych wyborów. Nie musi być strawny dla 80 proc. wyborców w Końskich, wystarczy, że będzie dla 30-40 i to da mu wygraną

~ Polityk PO zbliżony do kampanii Rafała Trzaskowskiego

Wreszcie sondaż IBRiS-u dla „Wydarzeń” Polsatu. Tu również przewaga Trzaskowskiego nad Nawrockim w pierwszej turze skurczyła się między grudniem a styczniem. W najnowszym badaniu prezydent Warszawy wygrywa 35 do 28,9 proc.; w ostatnim sondażu ubiegłego roku miał większy margines bezpieczeństwa – 35,7 do 26,2 proc. W drugiej turze styczniowego badania kandydat KO może z kolei liczyć na 10,7 pkt proc. przewagi (48,2 do 37,5 proc.).

– Spodziewaliśmy się zmian poparcia. Na początku Rafał miał niewielu kontrkandydatów, więc na tym zyskiwał wynikowo, natomiast Nawrocki był nieznanym politykiem, a jego kampania raczkowała – uspokaja nastroje osoba z władz Platformy.

Z kolei w otoczeniu Trzaskowskiego obaw o zmieniające się sondażowe słupki nie ma. – Wszyscy wyrażają niepokoje, ale to są niepokoje tylko co do wyniku pierwszej tury, bo tu różnica jest coraz mniejsza. Nas pierwsza tura nie obchodzi, interesuje nas, żeby znaleźć się w drugiej turze. A w drugiej turze wygrywamy wedle każdego sondażu, jaki dotąd wyszedł, i to jest dla nas ważne – nie owija w bawełnę bliski współpracownik prezydenta Warszawy. I dodaje: – Liczy się ostateczny cel, czyli zdobycie Pałacu Prezydenckiego.

Karol Nawrocki, prezes IPN i kandydat PiS-u na prezydenta/Grzegorz Wajda/Reporter

Na pytania o spadającą przewagę także w drugiej turze, ludzie Trzaskowskiego oczywistych i przekonujących wyjaśnień już nie przedstawiają. Wbrew pozorom, to jednak nie spadających sondaży obawiają się w stołecznym ratuszu i sztabie Trzaskowskiego najbardziej. – Jeśli czegoś należy się bać, to tego, że pojawi się zbyt wielu „wujków dobra rada” jak w sławetnej kampanii Bronka (Bronisława Komorowskiego, byłego prezydenta – przyp. red.) analizuje polityk PO zbliżony do kampanii prezydenta Warszawy. – Skończyło się to tym, że w jednej kampanii były trzy ośrodki decyzyjne i zakończyła się epicką klęską – przypomina i podkreśla, że celem sztabu Trzaskowskiego jest, żeby prowadzona była jedna kampania, a decyzje podejmował jeden ośrodek decyzyjny.

Walka o spójność w kwestii ukraińskiej

Jednak sondaże to niejedyny problem Rafała Trzaskowskiego w ostatnich tygodniach. Prezydentowi stolicy zarzucono również niespójność w kwestii ukraińskiej. Z jednej strony, wiceszef Platformy mówił, że jeśli Kijów nie przeprowadzi gruntownej reformy swojej polityki rolnej, to nie wejdzie do Unii Europejskiej. Z drugiej, krytykował swojego głównego kontrkandydata, który stwierdził, że „do czasu rozwiązania naszych spraw, w tym ekshumacji ofiar ludobójstwa wołyńskiego, nie widzę przyszłości Ukrainy w Unii Europejskiej i w NATO”.

Dodatkowej pikanterii dodaje tu fakt, że zarówno premier Donald Tusk, jak i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz jeszcze kilka miesięcy temu również mówili, że satysfakcjonujące uregulowanie kwestii wołyńskiej jest nienegocjowalnym warunkiem wejścia Ukrainy do UE. Trzaskowskiemu zaczęto stawiać więc pytanie: dlaczego kiedy Nawrocki strofuje Ukrainę i grozi wetem w sprawie akcesji, to źle, a kiedy robili to jego koledzy z rządu, problemów nie było.

Współpracownicy prezydenta Warszawy starają się go tłumaczyć, zapewniając, że nie ma tu problemu braku spójności i wiarygodności kandydata.

– To bardzo proste – on nie wyobraża sobie Ukrainy poza strukturami UE i NATO. Tylko o ile do NATO zapraszamy o każdej porze dnia i nocy, o tyle do UE zapraszamy pod określonymi warunkami – mówi zaufany człowiek Trzaskowskiego. Te „określone warunki” to normalne negocjacje akcesyjne, które przechodzi każdy kraj kandydacki. Negocjacje, z którymi ponad dwie dekady temu mierzyła się Polska. Słowem: żadnej drogi na skróty i żadnego forowania, na którym mogliby ucierpieć np. polscy rolnicy. – Coś za coś, tu nie ma nic za darmo. Ukrainę zapraszamy do UE, ale w określony sposób, nie na łapu capu – podkreśla nasz rozmówca.

Tu nie trzeba być wielkim myślicielem, żeby widzieć, kto stoi po stronie kobiet, a kto nie. Poglądy Rafała na prawa kobiet są doskonale znane i one się nie zmieniły

~ Osoba z władz Platformy Obywatelskiej

Mówi osoba z kierownictwa Platformy: – Ukraina będzie musiała przejść ścieżkę reform, negocjacji i wypełniania warunków członkostwa w UE. Jak każde państwo kandydackie wcześniej. Poza tym, każdy kraj UE będzie musiał zaakceptować jej akcesję. To nie oznacza, że trzeba straszyć wetem jak Nawrocki, tylko prowadzić negocjacje i realizować interesy, żeby polscy rolnicy mieli poczucie bezpieczeństwa i sprawiedliwości.

Antyukraiński sentyment zmienia kurs kampanii

Kwestii ukraińskiej w kampanii Rafała Trzaskowskiego jest jednak więcej niż tylko temat akcesji tego kraju do UE. W ostatnich dniach opinię publiczną zelektryzował temat zmiany zasad przyznawania „800 plus” dla mieszkających w Polsce Ukraińców.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i premier Polski Donald Tusk

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i premier Polski Donald Tusk/JOHN THYS/AFP

– (…) proponuję zmianę fundamentalną, a mianowicie jeżeli chodzi o świadczenia takie jak 800 plus dla Ukraińców, one się powinny należeć wtedy, jeżeli Ukraińcy będą pracować, jeżeli będą mieszkać w Polsce i jeżeli będą w Polsce płacić podatki – przekonywał Trzaskowski podczas spotkania z mieszkańcami Puńska na Podlasiu. – To jest zmiana zdroworozsądkowa i dlatego apeluję do rządu, żeby podjął pracę nad zmianą prawa tak, żeby tego typu postulat mógł być uwzględniony – argumentował.

Ograniczenia dostępu Ukraińców do świadczeń chciałoby też PiS, które po słowach Trzaskowskiego złożyło nawet w Sejmie stosowny projekt ustawy. W szeregach sympatyków prezydenta Warszawy, zwłaszcza tych wielkomiejskich, zapanowała natomiast konsternacja. Coraz częściej pojawiają się pytania o to, dlaczego Trzaskowski skręca w prawo i próbuje flirtu z wyborcami PiS-u, Konfederacji czy PSL.

– To, co wychodzi z badań w sprawach ukraińskich, to jest groza. Sentyment jest zupełnie inny niż dwa lata temu. To jest już inna Polska i inni Polacy. Rafał nie może kłócić się z rzeczywistością, bo sam z nią nie wygra – rozkłada ręce doświadczony polityk PO, którego pytamy o wypowiedzi Trzaskowskiego w kwestiach ukraińskich. – Spójności rzeczywiście mu w tej chwili kapeńkę brakuje, ale tę spójność trzeba dopiąć i dostosować do przekazu. Ona sama w sobie nie jest atutem – dodaje nasz rozmówca.

Emocje podkręcają też informacje płynące z cytowanych już badań opinii publicznej. Wynika z nich, że Trzaskowski traci poparcie kobiet, które coraz częściej zasilają grupę niezdecydowanych wyborców i deklarują, że nie zamierzają iść do wyborów. Z kolei wśród najmłodszych wyborców (18-29 lat) Trzaskowski z kretesem przegrywa z liderem Konfederacji Sławomirem Mentzenem. Tylko w badaniu Opinii24 dla RMF FM stosunek poparcia to 40 do 22 proc. na korzyść Mentzena.

„Rafał nigdy nie stanie się prawakiem”

Ludzie z otoczenia Trzaskowskiego zapewniają jednak, że prezydent Warszawy poglądów nie zmienił, a kwestie praw kobiet nadal są dla niego bardzo ważne. – Kiedy pytają go o sprawy kobiet, mówi jasno o aborcji, związkach partnerskich, badaniach prenatalnych i wielu innych tematach – wylicza jedno z naszych źródeł. – Nie ma skrętu w konserwatyzm, on nigdy nie stanie się prawakiem – podkreśla.

Nas pierwsza tura nie obchodzi, interesuje nas, żeby znaleźć się w drugiej turze. A w drugiej turze wygrywamy wedle każdego sondażu, jaki dotąd wyszedł, i to jest dla nas ważne. Liczy się ostateczny cel, czyli zdobycie Pałacu Prezydenckiego

~ Bliski współpracownik Rafała Trzaskowskiego

W kierownictwie Platformy słyszymy z kolei, że to dopiero początek kampanii, nie można od razu iść z przekazem do wszystkich grup wyborców, bo to przepis na chaos i klęskę. – Ale tu nie trzeba być wielkim myślicielem, żeby widzieć, kto stoi po stronie kobiet, a kto nie. Poglądy Rafała na prawa kobiet są doskonale znane i one się nie zmieniły – uspokaja osoba z władz PO. Mówi też o „pozytywnym przełomie” w ostatnich dniach. Podkreśla również, że Trzaskowski ma wyższe notowania niż Koalicja Obywatelska, a Nawrocki niższe niż PiS. – Widać, że Rafał poszerza elektorat swojej partii, a Nawrocki nie – słyszymy.

Jaki ma być zatem kandydat Trzaskowski? Nasi rozmówcy są w tym zgodni. Nacisk zostanie położony na międzynarodowe doświadczenie kandydata, jego kontakty w świecie, polityczne sukcesy oraz zrozumienie dla trudnej sytuacji Polski i Unii Europejskiej.

Ale na tym nie koniec. Jeden z naszych rozmówców, polityk zbliżony do kampanii Trzaskowskiego, do tego przepisu dorzuca jedną, jego zdaniem arcyważną, rzecz. Chodzi o bycie akceptowalnym dla szerszego grona wyborców niż tylko twardy elektorat Koalicji Obywatelskiej. Jak mówi, gra wyłącznie na twardy elektorat to w tych wyborach przepis na klęskę.

Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy i wiceszef Platformy Obywatelskiej/Andrzej Iwańczuk/Reporter

– To może być ciężkostrawne dla części naszych wyborców, zwłaszcza tych wielkomiejskich, ale to jedyny kierunek – mówi nasz rozmówca. – Rafał ma być strawny w Końskich, a nie w Warszawie. On po prostu musi być strawny w Końskich, bo inaczej nie wygra tych wyborów. Nie musi być strawny dla 80 proc. wyborców w Końskich, wystarczy, że będzie dla 30-40 i to da mu wygraną – analizuje wspomniany polityk Platformy. Dodaje, że ta kampania to nie czas na machanie „tęczowym sztandarem”.

Rząd, czyli problem

Bycie „strawnym w Końskich” może Rafałowi Trzaskowskiemu znacząco utrudnić niezadowolenie z prac rządu. Te są coraz gorsze. Z listopadowych danych CBOS-u wynika, że tylko 34 proc. Polaków deklaruje pozytywny stosunek do gabinetu Donalda Tuska. Negatywnych wskazań jest aż 40 proc. Jeszcze gorzej wypada ocena działań rządzących. Tu niezadowolonych jest 50 proc., a tych, którzy rząd chwalą – jedynie 37 proc.

W otoczeniu Trzaskowskiego narasta przekonanie, że o ile dzisiaj wszyscy mówią o sondażach i Ukrainie, o tyle w dalszym etapie kampanii kluczowe będzie zarządzanie bardzo prawdopodobnym dalszym spadkiem poparcia dla rządu. Rządu, z którym Trzaskowski jest jednoznacznie kojarzony jako wiceszef Platformy.

– Nie przesadzajmy z odcinaniem się od rządu, bo to byłoby niepoważne i nikt by tego nie kupił. Ale na pewno nie należy go do tego rządu przytulać, nie jest też dobrym pomysłem, żeby pokazywał się z ministrami czy premierem – mówi nam warszawski polityk Platformy. – Plan rządu powinien polegać na tym, żeby Rafałowi nie przeszkadzać. Bo co innego mógłby zrobić? Co mógłby „dowieźć”, żeby mu realnie pomóc? Mamy budżet 300 mld zł „pod kreską” i procedurę nadmiernego deficytu. To nie 2015 rok, danie Polakom kolejnego socjalu nie wchodzi w grę – ocenia.

To, co wychodzi z badań w sprawach ukraińskich, to jest groza. Sentyment jest zupełnie inny niż dwa lata temu. To jest już inna Polska i inni Polacy. Rafał nie może kłócić się z rzeczywistością, bo sam z nią nie wygra

~ Doświadczony polityk Platformy Obywatelskiej

We władzach PO mają na to jeszcze jeden pomysł. Nieobciążanie Trzaskowskiego krytyką, która spada na rząd, to podstawa. Ale atutem ma być przekonanie Polaków, że tylko Trzaskowski gwarantuje dobre relacje Pałacu Prezydenckiego i Kancelarii Premiera, a co za tym idzie sprawne rządzenie państwem. To ten sam fortel, którego PiS próbowało w kampanii parlamentarnej jesienią 2023 roku.

– Współpraca jest konieczna, żeby wprowadzać potrzebna dla kraju rozwiązania. I to jest wielka przewaga Rafała nad Nawrockim. Bo trudno sobie wyobrazić jego współpracę z tym rządem, a wyzwań dla Polski jest mnóstwo – zapewnia nas osoba z kierownictwa partii.

Udział
Exit mobile version