Na łamach „Tygodnika Powszechnego” opublikowano artykuł na temat 11-letniej dziewczynki, Sary Małeckiej-Trzaskoś, która pracuje jako reporterka sejmowa dla serwisu non profit iboma.media. Jej rozmowy z politykami pojawiają się też w mediach społecznościowych „Perspektywy Sary”. O dziecku zrobiło się głośno po spotkaniu z Jaros³awem Kaczyñskim, którego spytała o kwestię aborcji, ten kazał jej odejść i powiedział, że wolność słowa nie jest dla dzieci, a senator PiS Jan Hamerski odepchnął dziewczynkę.
Po tym zdarzeniu Małecką-Trzaskoś wzięli w obronę m.in. posłowie Marcin Józefaciuk i Ewa Kołodziej, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę i rzeczniczka praw dziecka Monika Horna-Cieślak.
Dziennikarka „Tygodnika Powszechnego” Anna Golus spotkała się z Sarą i jej rodzicami. Jak zrelacjonowała, dorośli przerywali córce, gdy mówiła coś nie po ich myśli, wtrącali się i zadawali dziecku pytania. Następnie odesłano ją do innego stolika, by rysowała.
Franciszek i Marzena Małeccy-Trzaskoś przyznali, że to oni prowadzą konta „Perspektywy Sary” w mediach społecznościowych, choć nie ujawniali tego aż do rozmowy z dziennikarką. „Mówią, że wcześniej pisali w jej imieniu, ale czasem pytali ją, co chciałaby napisać. Są pewni, że Sara będzie chciała prowadzić działalność dziennikarską w Sejmie przez wiele lat” – czytamy. Rodzice opowiedzieli też o tym, że córka nie ma smartfona ani laptopa, może tylko w weekendy korzystać z tabletu pod kontrolą rodziców oraz o tym, że codziennie ogląda z nimi „Fakty”, ale dopiero po tym, jak ojciec nagra program i wyselekcjonuje odpowiednie dla niej materiały.
Jak przekonują Małeccy-Trzaskoś, dziewczynka sama wyszła z pomysłem projektu „Perspektywa Sary” i sama wymyśla pytania do polityków, a oni tylko je sprawdzają i poprawiają błędy. Twierdzą też, że nikt nie zarabia na działalności dziecka, dlatego nie potrzebują umowy z iboma.media oraz zgody inspektora pracy. Dziennikarka podważa tę narrację, zwracając uwagę na to, że dziewczynka jest przedstawiana jako „nasza dziennikarka” na innym serwisie twórcy iboma.media – katowicedzis.pl, który nie jest inicjatywą non profit. Włączone są też reklamy na kanale dziewczynki na YouTube’ie.
Rodzice twierdzą, że to skuteczna terapia logopedyczna
Autorka przypomina, że tematem dobra dziecka zajmowała się już dziennikarka PAP Beata Igielska. W jej artykule znalazły się wypowiedzi ekspertów, którzy podchodzą do działalności Sary sceptycznie. Psycholożka dr Aleksandra Piotrowska oceniła, że „należałoby coś z tym zrobić, a nie koncentrować się na tym, że pan Kaczyński powiedział, co powiedział”. Logopedka mówiła z kolei o terapii dzieci z problemami zdiagnozowanymi też u Sary (o których informowali jej rodzice), zastanawiając się, czy dziewczynka nie jest narażana na zbyt trudne sytuacje. Obie wypowiedzi zostały wycięte z tekstu. Redaktor naczelny PAP zapewnił, że nie była to cenzura, a „nie najlepsza decyzja” podjęta w trakcie ponownej redakcji tekstu. Tę wykonano, bo do PAP zwróciła się rzeczniczka prasowa RPD z prośbą, by usunąć słowa o tym, że rozwijanie zainteresowań usprawiedliwia nieobecność w szkole. Ojciec dziecka twierdzi, że to słowa Moniki Horny-Cieślak, RPD temu zaprzecza.
Rodzice uważają, że działalność dziennikarska jest skuteczną formą terapii logopedycznej. Pokazali dziennikarce orzeczenie lekarskie, które miało potwierdzać ich ocenę, jednak mówi coś zupełnie odwrotnego. „Po lekturze dokumentu nie mam wątpliwości, że zarówno praca Sary w Sejmie, jak i udzielanie przez nią wywiadów stoją w sprzeczności z zaleceniami ekspertów z poradni psychologiczno-pedagogicznej (neurologa, logopedy, psychologa i pedagoga). Sugerują oni stworzenie dziecku przyjaznej atmosfery, wolniejsze tempo pracy w szkole i większą ilość czasu na utrwalenie nowego materiału, a nawet nieodpytywanie Sary na forum klasy, jeśli wymagałoby to dłuższych wypowiedzi” – czytamy.
Prowadził szkolenia jako neuropsycholog, choć ledwo zdał maturę
Osobnym wątkiem w artykule „Tygodnika Powszechnego” jest wykształcenie i zajęcia ojca dziewczynki. Franciszek Małecki-Trzaskoś twierdzi, że jest neuropsychologiem i na to wykształcenie powoływał się podczas prowadzenia szkoleń „W zderzeniu z psychopatą” dla sądów i wielu innych instytucji państwowych. Szkolenie miało być niemal traumatycznym doświadczeniem dla uczestników – prowadzący obrażał ich i zadawał pytania m.in. o to, czy zabiliby swoje dziecko. W rzeczywistości Małecki-Trzaskoś ledwo zdał maturę w 2022 roku.
Anna Golus zapytała o Sarę i jej rodziców parlamentarzystów, którzy stawali w jej obronie i rzeczniczkę praw dziecka. I tak posłanka Kołodziej stwierdziła, że obecność dziewczynki w Sejmie „jest dowodem na to, że nasza demokracja ma się dobrze i z pewnością przyczyni się do powrotu Polski na właściwe miejsce we wskaźniku wolności prasy opracowywanym przez organizację Reporterzy bez Granic”, a biuro RPD poinformowało jedynie, że jest w kontakcie z dzieckiem i jej ojcem. Biuro Medialne Sejmu nie odpowiedziało natomiast na pytanie o podstawę wydania akredytacji do pracy dziecka w Sejmie.
Masowe komentarze rzeczniczki praw dziecka
Artykuł wywołał szeroką dyskusję. Alina Czyżewska, aktywistka Watchdog Polska zwróciła uwagę na potrzebę stworzenia przepisów chroniących dzieci przed rodzicami, którzy używają ich w internecie. Monika Horna-Cieślak dodała pod jej wpisem komentarz: „Jako Rzeczniczka Praw Dziecka proszę o poszanowanie prawa do prywatności, godności, ochrony wizerunku dziecka i jego rodziny. Jeżeli chcemy pomagać dzieciom to zawsze z szacunkiem i, raz jeszcze, godnością do samego dziecka i jego rodziny. Proszę: miejmy na uwadze to, że ta dziewczynka ma rodzinę, życie. A dziś życie jej i jej rodziny poddawane jest powszechnej dyskusji, w której ukazywane są wrażliwe dane. Mówiąc o ochronie godzi się w ochronę”.
Nauczyciel Paweł Łęcki zauważył, że komentarze o takiej samej, lub bardzo podobnej treści, pojawiły się w wielu dyskusjach na temat artykułu „Tygodnika Powszechnego”. „Czy to jakaś seryjna odpowiedź, czy jak mam to rozumieć? Kto powinien jako jeden z pierwszych zadbać o standardy ochrony małoletnich, gdy dziesięcioletnia dziewczynka posiada konto w mediach społecznościowych, wchodzi do Sejmu, naraża się na kontakt z bardzo specyficznymi ludźmi, a później okazuje się, że jej ojciec to bardzo dziwny człowiek, o niezwykle niepokojących cechach i podejmujący wyjątkowo podejrzane działania różnego rodzaju?” – napisał i zwrócił uwagę, że wywiad Sary z RPD ukazał się już w marcu.