Z głodu umarło już 57 dzieci

Minęło już dwa i pół miesiąca, od kiedy Izrael całkowicie zablokował dostawy niezbędnej pomocy do Strefy Gazy, w tym żywności, lekarstw i znieczulenia dla operowanych pacjentów, a także paliwa do generatorów, dzięki któremu szpitale mogą funkcjonować. Z ponad 38 szpitali w Strefie Gazy działa dziś częściowo tylko 20. Najbardziej zagrożeni są chorzy, dzieci, kobiety w ciąży i starsi ludzie.

– To zbiorowa kara za to, że urodzili się i żyją w Gazie, choć nie mieli na to wpływu – oświadczył Philippe Lazzarini, szef Agencji Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchod¼com Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA), największej organizacji humanitarnej niosącej pomoc mieszkańcom Gazy. Lazzarini wzywa do zniesienia blokady i umożliwienia pomocy zagrożonym głodem Palestyńczykom. – Każdy kolejny dzień oblężenia po cichu zabija jeszcze więcej kobiet i dzieci, poza tymi zabitymi w bombardowaniach. Najwyższy czas, by pokazać, że nie straciliśmy całkowicie naszego człowieczeństwa – dodaje Lazzarini.

Zobacz wideo Pakistan. Marsz nawołujący do zakończenia konfliktu w Strefie Gazy

Organizacja umieściła na swojej stronie na Instagramie filmik, pokazujący zdesperowanych Palestyńczyków z garnkami w dłoniach, którzy usiłują dostać się do dystrybucji żywności. Lazzarini podkreśla, że w Gazie panuje głód, i to głód celowo wywołany przez człowieka ze względów politycznych. Pod koniec kwietnia Światowa Organizacja Żywnościowa (WFP) ogłosiła, że jej zapasy żywności świecą pustkami. Także World Central Kitchen (WCK), organizacja, dla której pracował zabity w ubiegłym roku Polak, Damian Soból, musiała wstrzymać wydawanie mieszkańcom Gazy posiłków.

A przecież żywności nie brakuje. Blisko 3 tysiące ciężarówek UNRWA czy WCK wypełnionych po brzegi ratującą życie pomocą czeka w gotowości na otwarcie przejść granicznych. Jeśli to nie nastąpi, zapasy żywności i leków mogą się zmarnować, a mieszkańcom Gazy, zwłaszcza dzieciom, zagraża śmierć głodowa.

Jak informuje Ministerstwo Zdrowia Gazy, z powodu niedożywienia zmarło już 57 dzieci. Według danych Zintegrowanej Klasyfikacji Faz Bezpieczeństwa Żywnościowego (IPC), wiodącego międzynarodowego organu mierzącego kryzysy głodu, ponad 93% dzieci w Strefie Gazy, czyli około 930 000 dzieci, jest krytycznie zagrożonych głodem. – Rodziny w Gazie głodują. Jeśli będziemy czekać, aż głód zostanie potwierdzony, dla wielu osób będzie już za późno – ostrzega Cindy McCain, dyrektorka wykonawcza WFP.

Bez wody, leków i jedzenia

Amżad razem z rodziną musiał uciekać po tym, jak zbombardowano sąsiedni dom, a ich dom w Chan Junis także został zniszczony, a oni stracili cały dobytek. To było na samym początku wojny, 14 października 2023 roku, nad ranem, gdy rodzina jeszcze spała. Jego córeczka, Razan, już nie oddychała, gdy zabrano ją do szpitala. Cudem udało się ją uratować.

– Płakała, kiedy doszło do eksplozji, aż nagle przestała. Byliśmy przekonani, że nie żyje. Wróciliśmy tam po paru dniach, po wyjściu ze szpitala. Tuż obok kołyski Razan była dziura w ścianie. A później byliśmy zmuszeni mieszkać w namiotach – dodaje mężczyzna. – Było zimno, woda była zanieczyszczona, nie było też odpowiedniego jedzenia.

Dzieciom znów groziła śmierć – tym razem z powodu odwodnienia i przewlekłej biegunki.

– Były niedożywione, szczególnie dziewczynka, bo była wtedy jeszcze bardzo malutka. Gdy zaczęła się wojna, miała jedynie rok i dwa miesiące – opowiada Amżad. – Miała ostrą anemię i ciągłą biegunkę. Jej organizm był zbyt słaby. Przez parę miesięcy nie było dostępu do leków, ani do szpitala. Nie było żadnych możliwości, żeby ją wyleczyć w Gazie.

To było w zeszłym roku, gdy do Gazy docierała pomoc, choć niewystarczająca. Dziś w zagrażającej życiu sytuacji są prawdopodobnie wszystkie dzieci w Gazie.

Wyjazd z Gazy za równowartość używanego samochodu

Kiedy sytuacja rodziny została nagłośniona w Polsce przez Polsko-Palestyńską Inicjatywę na rzecz Sprawiedliwości Kaktus, w końcu udało się wybłagać ewakuację dla żony Amżada i ich dzieci. Przez przejście w Rafah dostali się na egipski Synaj, a stamtąd do Kairu. Dopiero tam, w prywatnym szpitalu, dziewczynce zapewniono pomoc medyczną.

Rodzina Amżada jest w wyjątkowej sytuacji – mężczyzna i jego dzieci mają polskie obywatelstwo. Państwo ma więc obowiązek zapewnienia im pomocy, w tym ewakuacji z kraju ogarniętego wojną. Początkowo jednak konsul Polski w Tel Awiwie nie miał dla nich dobrych wieści – na ich wyjazd nie było zgody ze strony Izraela.

Dopiero po pół roku wojny, gdy mała Razan była w stanie ostrego niedożywienia, a jej o rok starszy brat Malik miał anemię, matka i dzieci uzyskały zgodę na ewakuację. Ale nie Amżad.

– Pan Amjad Agha znalazł się na liście osób polskiego obywatelstwa zgłoszonych do ewakuacji władzom izraelskim przez placówkę w Tel Awiwie – komentuje rzecznik MSZ. – Te odmówiły jednak zgody na jego ewakuację, a polskie służby nie miały żadnego wpływu na decyzje władz izraelskich.

Mężczyzna dołączył do rodziny miesiąc później. Choć poinformowano go, że Izrael nie zgadza się na jego wyjazd ze Strefy Gazy, problem ten rozwiązały pieniądze. Musiał zapłacić egipskiej firmie Hala Travel 5 tysięcy dolarów, czyli blisko 20 tysięcy złotych. Za taką kwotę można w Polsce kupić na rynku wtórnym całkiem niezły używany samochód marki Hyundai, Dacia Logan czy Ford Fiesta. Udało mu się zapłacić tę kwotę dzięki zbiórce zorganizowanej przez Inicjatywę Kaktus.

Również w przypadku skorzystania z usług firmy Hala, wyjazd z Gazy możliwy jest tylko za zgodą Izraela.

Hala Travel, znana również jako Hala Consultancy and Tourism Services, to egipska firma, która należy do Ibrahima al-Arganiego, biznesmena powiązanego z armią i służbami wywiadu. Al-Argani zarobił na desperacji Palestyńczyków kilkaset milionów dolarów. Firma jest monopolistą, więc dla tych, którym nie uda się zapewnić ewakuacji, tak drogi wyjazd to jedyna możliwość. Tylko w ciągu trzech miesięcy wojny firma mogła zarobić około 118 milionów dolarów za umożliwienie ucieczki 36 tysiącom Palestyńczyków.

W końcu podbijemy Gazę

Tymczasem izraelski gabinet bezpieczeństwa jednogłośnie poparł decyzję o rozszerzeniu ofensywy. Według Agencji Reutera może ona obejmować zajęcie całej Strefy Gazy i wysiedlenie jej mieszkańców, rzekomo „dla ich własnego bezpieczeństwa”.

– W końcu podbijemy Gazę. Nie boimy się już słowa „okupacja” – powiedział minister finansów Bezalel Smotrich, znany ze skrajnie prawicowych poglądów zwolennik osadnictwa.

Z wizytą w regionie jest właśnie prezydent Donald Trump, który ma się spotkać z przywódcami Arabii Saudyjskiej, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tym razem plan podróży amerykańskiego prezydenta nie obejmuje Izraela. Izraelski komentator polityczny, Ori Goldberg, sugerował w rozmowie z Al Dżazirą, że w ostatnim czasie między premierem Netanjahu a Donaldem Trumpem panuje napięcie.

Wśród tematów, które ten ostatni ma poruszyć, są negocjacje w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy i normalizacja stosunków między Izraelem a Arabią Saudyjską (od początku wojny rozmowy w tej sprawie są w impasie). Trudno jednak wiązać z wizytą Trumpa nadzieje, mając w pamięci jego pomysł o wybudowaniu w Gazie „riwiery”.

Trump wziął udział m.in. w szczycie Rady Współpracy Zatoki Perskiej, do której należą Bahrajn, Kuwejt, Oman, Katar, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Podkreślił, że leży mu na sercu przyszłość i godność Palestyńczyków, ale nie pod obecnym przywództwem Hamasu, który „znajduje rozkosz w gwałceniu, torturowaniu i mordowaniu niewinnych ludzi”.

Udział
Exit mobile version