Jak rozumie Pan te porozumienia? Czy mogą one być długoterminowe?

Ołeksandr Mereżko: Po pierwsze, mamy smutne doświadczenie. Porozumienia mińskie zakładały zawarcie około 25-30 rozejmów, z których wszystkie były łamane przez Rosję. To nie dodaje powodu do optymizmu. Kluczowe pytanie brzmi: czy Rosja będzie przestrzegała tych umów?

Podchodzę do tego sceptycznie, chociaż przewidywanie wszystkiego jest niemożliwe. Kluczowe kwestie to struktura energetyczna i Morze Czarne. Z pozoru sytuacja wygląda akceptowalnie, ale są ryzyka. Zwłaszcza próby Stanów Zjednoczonych osłabienia sankcji wobec Rosji, co może stworzyć niebezpieczny precedens.

Zobacz wideo Efekty rozmowy Trump-Putin, czyli Putin rozgrywa Trumpa

Rosja domaga się zniesienia sankcji w sektorze produktów rolnych. Ale warto pamiętać słowa Nixona: „Moskwa przestrzega umów tylko wtedy, gdy jest to dla niej korzystne”. Dziś Rosji zależy na osłabieniu nacisku sankcyjnego, ale co będzie dalej, to duże pytanie.

Stany Zjednoczone de facto pełnią rolę gwaranta, porozumienie zostało zawarte pomiędzy Waszyngtonem, Kijowem i Moskwą. Ukraina zawsze przestrzegała swoich zobowiązań, podczas gdy Rosja nigdy tego nie robiła. Czy nie wykorzysta teraz tej sytuacji do próby zdjęcia sankcji, a potem wznowi agresję? Rosji nie można ufać, trzeba przygotować się na jej brak uczciwości.

A co z USA? Czy tam rozumieją tę sytuację, mając na uwadze wcześniejsze doświadczenia?

Amerykanie często działają pochopnie, co może sprzyjać Rosji. Jest takie polskie powiedzenie: „Gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy”, i to dotyczy również Putina. Waszyngton chce pokazać rezultat, na przykład ogłaszając zawarcie rozejmu na Wielkanoc. Jednak pochopne decyzje dają Rosji szansę na wywalczenie ustępstw. Putin wie, że Stany Zjednoczone są bardziej zainteresowane zawarciem umów niż on sam. I wykorzystuje to jako dźwignię.

Oczywiście, zależy nam na ochronie naszej krytycznej infrastruktury, ale Rosja może traktować umowy w wąskim sensie. Ważne, jak je interpretować, a Rosja zawsze interpretuje je nieuczciwie. Nie mam złudzeń i nie spodziewam się, że to przyniesie pożądany efekt.

Jeśli Rosja złamie umowy, do kogo się zwrócić? Do USA, które pełnią rolę gwaranta? To pytanie pozostaje otwarte. Rosja zawsze działa według znanego schematu: prowokacja i obwinianie Ukrainy. Dlatego nie czuję optymizmu, chociaż chciałbym się mylić. Niestety, wcześniejsze doświadczenie nie daje nadziei.

Co się stanie, jeśli Rosja złamie rozejm?

Po pierwsze, zwrócimy się do naszych międzynarodowych partnerów, przedstawiając konkretne przykłady naruszeń. Kluczowy będzie efektywny mechanizm monitorowania – czy będą to Amerykanie, czy inna struktura. Zajmowała się tym wcześniej OBWE, ale ich działalność napotykała trudności.

Jeśli Rosja złamie porozumienie, będziemy domagać się od USA zaostrzenia sankcji lub udzielenia dodatkowej pomocy wojskowej. USA odgrywają kluczową rolę, ponieważ to one zainicjowały te porozumienia i ponoszą odpowiedzialność za ich realizację. Ważne, żeby USA nie zaczęły wahać się, czy ulegać rosyjskim argumentom, jeśli Rosja będzie obwiniać Ukrainę.

Już wielokrotnie przekonaliśmy się, że Rosja jest gotowa działać podstępnie. Za każdym razem wydaje się, że nie ma już gdzie pójść, a jednak znajduje nowe sposoby łamania porozumień. Musimy być gotowi na każdy rozwój wydarzeń. To będzie test dla Rosji – czy będą przestrzegać zobowiązań. Pewną gwarancją jest to, że Putin w pewnym sensie boi się Trumpa. To czynnik psychologiczny, ale istotny.

Dlaczego Putin może bać się Trumpa? Jak mógłby zareagować, jeśli Putin nie zgodziłby się na jego warunki?

Trump kreuje wizerunek nieprzewidywalnego lidera. Świadomie pielęgnuje wizerunek osoby, która może działać niespodziewanie. Nixon również stosował takie podejście podczas wojny w Wietnamie, by stworzyć wrażenie, że podejmuje radykalne decyzje.

Trump stara się wyprzedzać innych, używać nieoczekiwanych kroków, by zdobyć przewagę w negocjacjach. Putin to rozumie i boi się Trumpa. Trump jest zdecydowany i pamiętliwy: mówi wprost, że zawsze odpowiada tym, którzy go obrażają, i robi to stanowczo.

Obecnie Trump stara się zdobyć przychylność Putina, składając komplementy i pokazując gotowość do rozmów. Jednak jeśli poczuje, że Putin próbuje go oszukać lub postawi w sytuacji, w której Trump będzie wyglądał na słabego, może radykalnie zmienić kurs. W takim przypadku jego reakcja będzie twarda i nieprzewidywalna – i właśnie tego Putin się boi.

Trump idzie do końca, jeśli postawi sobie cel, co udowodnił w swojej kampanii prezydenckiej. Wielu uważało, że jego kariera polityczna jest zakończona, ale on udowodnił coś innego. Jeśli Trump zdecyduje, że Putin mu przeszkadza, nie zostawi tego bez odpowiedzi. To kolejny czynnik psychologiczny, który zmusza Putina do ostrożniejszego działania, wiedząc, że każda próba oszustwa może obrócić się przeciwko niemu.

Czy można liczyć na to, że Trump nie straci zainteresowania Ukrainą i będzie działał do końca?

Trump jest pragmatykiem. Jeśli Stany Zjednoczone wycofają wsparcie dla Ukrainy, osłabi to bezpieczeństwo Europy i NATO, co pociągnie za sobą większe koszty dla Ameryki. Uderzy to również w wizerunek USA jako lidera światowego i stanie się zwycięstwem nie tylko dla Rosji, ale i dla Chin. Trump może mieć interesy gospodarcze w relacjach z Rosją, ale strategiczne ryzyka przeważają. W jego otoczeniu są osoby, które to rozumieją. Co więcej, wsparcie Ukrainy to miejsca pracy w amerykańskim sektorze obronnym. Utrata Ukrainy może stać się dla Trumpa wewnętrznym problemem politycznym.

Trump mówił, że omawia się temat terytoriów. Co wiadomo na ten temat? 

Ukraina nie odstąpi swoich terytoriów prawnie. Chodzi tylko o to, jak je odzyskać – drogą wojskową czy dyplomatyczną. Reżim Putina nie jest wieczny, Rosja to niestabilne państwo, dlatego w przyszłości mogą zaistnieć okoliczności sprzyjające odzyskaniu terytoriów.

Delegacja ukraińska stwierdza, że kwestia ustępstw terytorialnych nie była omawiana. Może Trump miał na myśli tymczasową linię demarkacyjną, jak to miało miejsce w porozumieniach mińskich.

Czy istnieje ryzyko, że USA mogą uznać okupowane terytoria za rosyjskie?

Absolutnie nie. Istnieje „Deklaracja krymska” Mike’a Pompeo z 2018 roku, uchwalona za kadencji Trumpa. W tej deklaracji USA wyraźnie stwierdziły, że nigdy nie uznają rosyjskiej aneksji Krymu. To podstawowa zasada amerykańskiej polityki, której nie zmienią ani Kongres, ani Departament Stanu, nawet jeśli Trump by tego chciał.

Udział
Exit mobile version