W poniedziałek ministrowie spraw zagranicznych Unii Europejskiej zgodzili się na 16. pakiet sankcji na Rosję, który obejmuje zakaz importu aluminium i sprzedaży konsoli do gier.
Ponadto nowe sankcje uwzględniają listę właścicieli i operatorów 74 statków tzw. floty cieni, których Moskwa używa do omijania unijnych ograniczeń.
Kaja Kallas przekazała, że unijny liderzy zgadzają się co do konieczności wdrożenia następnego – 17. pakietu. 6 marca politycy UE spotkają się na nadzwyczajnym szczycie, by omówić dodatkowe wsparcie dla Ukrainy, europejskie gwarancje bezpieczeństwa oraz sposób finansowania europejskich inicjatyw obronnych.
Wojna w Ukrainie. Moskwa odpowiada: Sankcje z głupoty
Na oświadczenie Unii Europejskiej o nowych sankcjach zareagował Kreml.
– Kiedyś myślałam, że po prostu wysyłają te pakiety przeciwko Rosji z głupoty. Ale sankcje nie działają, pakietów jest coraz więcej, podczas gdy w Europie Zachodniej sytuacja się pogarsza. Logika jest narysowana w następujący sposób: podobno będą pakiety według liczby krajów członkowskich UE – ironizowała rzeczniczka MSZ Rosji Marija Zacharowa.
Sankcje nie działają? Rosja ma problemy
Wbrew deklaracjom Moskwy, sankcje Unii Europejskiej wymuszają na Rosjanach kolejne obciążenia gospodarcze. Na przykład po wprowadzeniu 14. pakietu w ubiegłym roku, rosyjskie przedsiębiorstwa zmagały się z brakiem krytycznych surowców do produkcji pralek i samochodów. 20 dużych firm branży AGD zwróciło się do ministerstwa przemysłu z prośbą o ratunek przed bankructwem.
Sankcje nie ułatwiają również współpracy z Chinami. Przedsiębiorcy Państwa Środka niechętnie podpisują kontrakty z Rosjanami i Białorusinami, by nie narazić się partnerom handlowym z Europy.