Unia Europejska rozważa przeznaczenie wpływów z nadchodzącego podatku węglowego – obejmującego benzynę i ogrzewanie domowe – na zasilenie budżetu UE, informuje dziś „Business Insider” („BI”), powołując się na „Financial Times” („FT”).
Pomysł budzi kontrowersje, zwłaszcza że nowa opłata jest już niepopularna w takich krajach jak Francja i Polska. „FT” przypomina, że premier Donald Tusk apelował niedawno o opóźnienie wdrożenia unijnego systemu handlu emisjami, który ma objąć m.in. gospodarstwa domowe i transport indywidualny.
Podatek węglowy ma załatać dziury w budżecie UE?
Nowa opłata ma wejść w życie w 2027 roku, czyli tuż przed rozpoczęciem kolejnego wieloletniego budżetu UE. Według źródeł gazety kilku unijnych urzędników zasugerowało, by część środków z tego podatku przeznaczyć na uzupełnienie braków w finansach wspólnoty.
Pomysł przeznaczenia wpływów z nowego podatku węglowego na sfinansowanie budżetu UE budzi silny opór – zarówno wśród części urzędników Komisji Europejskiej, jak i w państw członkowskich. Obawy dotyczą nie tylko potencjalnego wzrostu kosztów życia, ale i politycznych konsekwencji. Krytycy ostrzegają, że opłata może wzbudzić niechęć do Unii i zostać wykorzystana przez partie sceptyczne wobec polityki klimatycznej.
– To jest całkowicie toksyczne – powiedział jeden z wysokich rangą urzędników UE, cytowany przez „FT”.
Podatek węglowy – Tusk gra na zwłokę
Dziennik cytuje polskiego premiera Donalda Tuska, który wezwał do opóźnienia wdrożenia systemu handlu emisjami dla samochodów i domów. Czy apel będzie skuteczny – czas pokaże, ale rosnące napięcia wokół polityki klimatycznej mogą skłonić Brukselę do korekty planów. Jak zauważa „FT”, niektóre kraje – w tym Francja i Słowacja – nadal nie wdrożyły odpowiednich przepisów do prawa krajowego.
Co to jest podatek węglowy?
Podatek węglowy, zaproponowany przez Komisję Europejską w 2021 r., ma działać na zasadzie rozszerzonego systemu ETS, który dziś obejmuje sektor energetyczny i przemysł. Nowy mechanizm objąłby m.in. dostawców paliw, którzy musieliby kupować uprawnienia do emisji CO2 – a koszty te byłyby przenoszone na konsumentów.
Przewiduje się, że przy rosnącej cenie emisji – nawet do 149 euro za tonę w 2030 r. – całkowite wpływy z systemu w latach 2027–2035 mogą sięgnąć 705 mld euro. Eksperci ostrzegają, że nowy podatek może podnieść rachunki za ogrzewanie domowe nawet o 41 proc.
Jak podkreśla „FT”, kilka państw członkowskich wezwało do opóźnienia lub ponownego przeanalizowania opłaty. Obawiają się one powtórki protestów społecznych na wzór ruchu „żółtych kamizelek”, który ogarnął Francję w 2018 roku.