-
Stowarzyszenie Nasz Bóbr krytykuje niszczenie tam bobrowych przez Wody Polskie.
-
Władze tłumaczą działania troską o bezpieczeństwo i ochronę przed podtopieniami.
-
Przyrodnicy twierdzą, że nie było podstaw prawnych do usunięcia tam, sprawa trafi do prokuratury.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
„Ze względu na podwyższone piętrzenie wody, które przekraczało standardowy poziom, podjęliśmy decyzję o obniżeniu zarówno tam bobrowych, jak i przetamowań wykonanych przez człowieka” – podaje RZGW w Warszawie.
Zniszczenie tam bobrów na Potoku Służewieckim
Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody zezwolenie na niszczenie siedlisk lub tam bobrowych może zostać wydane, gdy nie istnieją rozwiązania alternatywne, a działanie nie spowoduje szkody dla populacji gatunku.
-
Wpuścili bobry i stał się cud. Gryzonie miały niebywałą intuicję
Przyrodnicy mówią, że skoro bobrowa tama na potoku nie powodowała szkód w mieniu i nie zagrażała bezpieczeństwu, to nie było podstaw prawnych, by wydać derogację na jej zniszczenie.
Urzędnicy utrzymują, że wszelkie działania prowadzone na Potoku Służewieckim były konieczne do przeprowadzenia prac utrzymaniowych, takich jak koszenie skarp i dna cieku, a także po to, żeby zapobiec podtopieniom w przypadku intensywnych opadów. Wszystkie prace wykonano ręcznie, bez użycia ciężkiego sprzętu – podkreśla RZGW.
Wszystkie przeprowadzone działania są zgodne z decyzją zezwalającą na niszczenie tam bobrowych na Potoku Służewieckim. Dbamy o bezpieczeństwo mieszkańców i równocześnie staramy się chronić lokalną przyrodę – działania prowadzone są w sposób możliwie najmniej inwazyjny
„Jak mogliście to zrobić?”
Przyrodnicy oceniają, że cały system, który jest dziełem ludzi i bobrów, działałby dobrze, gdyby nie Wody Polskie, które z maniakalnym uporem niszczą bobrze tamy.
RZGW W Warszawie utrzymuje, że wszystkie prace zostały przeprowadzone z myślą o bezpieczeństwie mieszkańców. Chodzi m.in. o zniszczenie tam bobrów na Potoku Służewieckim, aby w dalszej perspektywie ochronić przed zalaniem ulicę Arbuzową i okolice Okęcia.
„Problem w tym, że ani Arbuzowa, ani lotnisko nie są w ogóle w zasięgu oddziaływania Dolinki (Służewskiej – red.) i bobrów. Żeby to było realne zagrożenie, tama bobrowa musiałaby być wyższa o 7 do 9 metrów. Każdy z tych argumentów jest zwyczajnym absurdem” – podaje Stowarzyszenie Nasz Bóbr i zaznacza, że sprawa trafi do prokuratury.
We wrześniu tamy bobrów zostały zlikwidowane już co najmniej kilka razy. Bobry odbudowywały konstrukcje nocą – relacjonują przyrodnicy.
„Usłyszeliście dziesiątki argumentów, dlaczego nie wolno niszczyć tych tam. Dostaliście pismo od nas. I mimo to przyjechaliście znów do Dolinki Służewskiej i zniszczyliście wszystkie cztery bobrowe tamy” – pisało kilka dni temu stowarzyszenie.
Naprawa tam. Zostawcie bobry w spokoju
Działacze na rzecz przyrody zaangażowali się na rzecz ochrony tam bobrów w Dolince Służewskiej w Warszawie, bo, jak mówią, to jedno z najbardziej wyjątkowych, półdzikich miejsc w Warszawie. Zlewnia potoku w całości znajduje się w granicach m.st. Warszawy, a jego dolny odcinek znajduje się na terenie parku pałacu wilanowskiego. Potok stanowi fragment dawnej rzeki Sadurki.
W piątek po południu w Dolince Służewskiej w Warszawie odbędzie się spacer, podczas którego przyrodnicy chcą udowodnić, że bobrowych tam wcale nie trzeba niszczyć, żeby w okolicy było bezpiecznie, a woda nie zalewała okolicznych terenów.
„Jeśli zauważysz kogoś niszczącego tamę bobrową, powstrzymaj jego działania i zapytaj o derogację. Jeżeli nie chce jej okazać, masz prawo wezwać policję, ponieważ takie działania stanowią wykroczenie, a w niektórych przypadkach nawet przestępstwo” – przekazała organizacja Stowarzyszenie Nasz Bóbr.