Mówimy bowiem o sytuacji, która nie jest normalna i standardowa. Owszem, długoszpary są rekinami pływającymi niekiedy blisko brzegu i tym samym podejmującymi ryzyko utknięcia na mieliźnie, ale jednak w USA wydarzyło się coś szczególnego. W wypadku takiego giganta to poważna sprawa, bo mówimy o jednym z największych rekinów świata.
Rekin przypominający wieloryba
Największy jest rekin wielorybi, to zarazem największa ryba świata. Olbrzym osiąga kilkanaście metrów długości, według różnych doniesień i pomiarów nawet ponad 15 m. Natomiast długoszpar, czyli żarłacz olbrzymi, to ryba osiągająca ponad 10 metrów. Rekordowy osobnik miał 12,5 m. To bardzo dużo.
Zarówno jednak rekin wielorybi, jak i długoszpar to zwierzęta zupełnie niegroźne. Tak jak jest wielki, tak małe stwarza zagrożenie. Jest niestrudzonym wędrowcem mórz, który przemierza je z otwartą gigantyczną paszczą.
Żadna inna ryba nie ma tak wielkich i tak długich szczelin skrzelowych, rozszerzających się niemal jak żaluzje, gdy zwierzę otwiera ogromną paszczę. Jej długie szczeliny, czy też szpary, skrzelowe odgrywają istotną rolę w odżywianiu.
W wypadku większości ryb skrzela służą do oddychania oraz usuwania odpadów przemiany materii. U długoszpara także do pobierania pokarmu, bowiem na szczelinach znajdują się specjalne wypustki przystosowane do filtrowania pożywienia z wody.
Długoszpar jest bowiem konsumentem drobnych wodnych zwierząt, często zooplanktonu i podobnego drobiazgu. Ryba nie poluje, nie chwyta dużej zdobyczy. Pływa, czeka aż drobnica sama wpadnie w jej paszcze i filtruje. To jeszcze bardziej zbliża ją do wielorybów.
Długoszpary pływają blisko powierzchni wody
Zwany też rekinem słonecznym, wielki długoszpar pływa wolno pod powierzchnią wody, nawet blisko brzegu i filtruje swój pokarm. Z reguły wie, jak blisko wybrzeża może podpłynąć i kiedy wycofać się wraz z odpływem, ale w wypadku zdarzeń na Cape Cod doszło do wypadku.
Cape Cod leży na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych w stanie Massachussetts. To charakterystyczne miejsce pełne morskiego życia pełne chłodnych wód i połączone z niosącym nowe substancje ciepłym prądem Golfsztromem. Długoszpary chętnie się tam zapuszczają.
Ten osobnik nie jest pierwszym martwym rekinem znalezionym na plażach regionu USA, ale w jego wypadku naukowcy są mocno zaniepokojeni. Wygląda bowiem na to, że wydarzyło się tu coś, co nie powinno mieć miejsca.
Ryba została zaskoczona przez gwałtowny odpływ, utknęła na mieliźnie i jej los był przy tych rozmiarach przesądzony. Mieszkańcy okolicy mówią, że czasem udaje się zaciągnąć z powrotem na otwarte morza mniejsze zwierzęta, np. delfiny, mniejsze walenie czy rekiny.
Przy takim gigancie nie było szans. Rozmiary zwierzęcia oszacowano na 7,5 metra, a wagę na 2-3 tony. Nie było szans nie tylko na ściągnięcie rekina z powrotem do oceanu, ale nawet na ewakuację z trudnego miejsca wybrzeża. Zapadła decyzja, by zadziałała natura i padlinożercy.

Naukowcy z NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration) pobrali jednak wcześniej próbki z ciała rekina. Zwierzęta osiadają na mieliźnie z różnych powodów, ale w tym wypadku przyczyną była zła ocena stanu morza w czasie odpływu.
Wygląda na to, że odejście morskich wód zaskoczyło zwierzę, co nie powinno się zdarzyć. Było zdrowe, w dobrej formie, a jednak zapłaciło za to życiem. Według badaczy gwałtowne odpływy są pokłosiem zmiany klimatu i procesów zachodzących pod ich wpływem w oceanach.
Mogą mieć ogromny wpływ na życie takich zwierząt, które nie zdołały się przyzwyczaić do szybszych odpływów odcinających je od otwartego morza. To samo dotyczy wielkich rekinów, jak i wielorybów.