Mężczyzna z Michigan spóźnił się na swój lot do Los Angeles i zadzwonił do operatora linii lotniczych Spirit, twierdząc, że nieznany sprawca podłożył ładunki wybuchowe na lotnisku i w samolocie.
Jak się okazało, 23-letni John Charles Robinson mówił o locie, na który miał bilet.
Incydent miał miejsce w ubiegły czwartek 5 czerwca na lotnisku w Detroit.
USA: Spóźnił się na lot i zadzwonił z groźbami. „Mam informacje”
– Dzwonię w sprawie 2145, ponieważ mam informacje o tym locie. Będzie tam oktoś, kto będzie próbował wysadzić lotnisko – mówił do telefonu 23-latek.
Dzwoniący opisał nawet operatorowi, jak wygląda rzekomy agresor. – Będą przewozić bombę. Nadal grożą, że to zrobią, nadal próbują to zrobić. Powiedzieli, że nie będzie można tego wykryć. Proszę, nie wpuszczaj nikogo na pokład – twierdził mężczyzna.
Lot został natychmiast odwołany, a pasażerowie i załoga ewakuowani z samolotu.
„Psy do wykrywania ładunków wybuchowych i agenci FBI zostali wysłani do przeszukania samolotu. Nic nie znaleziono” – przekazały amerykańskie służby.
Śledczy dowiedzieli się, kto wykonał telefon i ustalili, że 23-latek miał bilet na lot, o który mówił, ale spóźnił się i przy bramkach usłyszał, że musi zmienić rezerwację.
Mężczyzna wrócił na lotnisko. Został zatrzymany
„Agenci FBI aresztowali Robinsona, gdy wrócił na lotnisko, aby odlecieć innym samolotem do Los Angeles” – poinformowały służby.
Po zatrzymaniu, już na posterunku, policjanci odtworzyli mężczyźnie nagraną rozmowę. Ten potwierdził, że zadzwonił do linii lotniczych – przyznał nawet, że dzwonił z telefonu zarejestrowanego na swoje nazwisko.
„Żaden Amerykanin nie chce słyszeć słów 'bomba’ i 'samolot’ w tym samym zdaniu. Tego rodzaju groźby podważają nasze poczucie bezpieczeństwa i marnują cenne zasoby organów ścigania” – ocenił prokurator badający sprawę.
Robinson usłyszał dwa zarzuty. Został zwolniony z aresztu po wpłaceniu kaucji w wysokości 10 tys. dolarów. Jeszcze w czerwcu czeka go kolejna rozprawa.