Informacje o strzelaninie przekazała obsługa amerykańskiej bazy w mediach społecznościowych. „Fort Stewart znajduje się w stanie blokady z powodu incydentu z aktywnym strzelcem w obszarze 2. Brygady Pancernej” – poinformowano w środę wieczorem.
Do strzelaniny odniósł się prezydent Donald Trump. Jak powiedział w nocy ze środy na czwartek podczas wypowiedzi dla mediów, „nie zapomnimy o tym, co się stało”.
Strzelanina w amerykańskiej bazie wojskowej. Zamknięto lotniska
„Placówka została zamknięta o godzinie 11:04 (godz. 17:04 – czasu polskiego), a na miejscu znajdują się służby. Zgłoszono ofiary, a sytuacja jest w toku” – podkreślono.
Podano również, że podjęto decyzję o zamknięciu lotnisk wojskowych „Wright” i „Evans”.
Z kolei jak przekazał stacji CNN rzecznik prasowy FBI, na miejscu działania koordynowali agenci biura razem z Wydziałem Dochodzeń Kryminalnych Armii.
Fort Stewart znajduje się nieopodal miasta Savannah w stanie Georgia w USA. Teren bazy wojskowej obejmuje około 1100 kilometrów kwadratowych. Na miejscu stacjonują żołnierze 3. Dywizji Piechoty.
Amerykańscy żołnierze postrzeleni. Zatrzymano napastnika
W najnowszych komunikacie fortu przekazano, że postrzelonych zostało pięciu amerykańskich żołnierzy.
„Wszyscy żołnierze zostali opatrzeni na miejscu i przeniesieni do szpitala Winn Army Community Hospital w celu dalszego leczenia. Nie ma aktywnego zagrożenia dla społeczności” – przekazano.
Jak podano, napastnik został zatrzymany o godz. 11:35 (godz. 17:35 – czasu polskiego). „Incydent pozostaje przedmiotem dochodzenia i żadne dodatkowe informacje nie zostaną ujawnione do czasu jego zakończenia” – podkreślono.
Do zdarzenia odniosła się rzecznik prasowa Białego Domu Karoline Leavitt. „Prezydent został poinformowany o strzelaninie w Fort Stewart w Georgii. Biały Dom monitoruje sytuację” – przekazała.
Z bazy Fort Stewart pochodzili również czterej amerykańcy żołnierze, którzy w marcu zaginęli na terenie Litwy. Niestety ich życia nie udało się uratować. Ich pojazd znajdował się około czterech metrów pod powierzchnią wody i pod około dwumetrową warstwą błota.
Pierwsze szczegóły po strzelaninie. Żołnierze są pod opieką lekarzy
Jak podała agencja Reutera, powołując się na dowódcę bazy wojskowej Johna Lubasa, podejrzanym jest 28-letni sierżant Quornelius Radford. Dodano przy tym, że napastnik oddał strzały z prywatnej broni. Radford służył w wojsku od 2018 r. i pełnił funkcje logistyka.
Wojskowy był wcześniej karany za jazdę samochodem w stanie nietrzeźwym, lecz dowódcy jednostki o tym nie wiedzieli, jak również nie wiedzieli o jego innych problemach dyscyplinarnych. Śledczy wciąż próbują ustalić motyw jego działania.
Według przekazanych informacji ranni żołnierze znajdują się w stabilnym stanie, choć jak podkreślono, trójka z nich musiała przejść operacje w wyniku odniesionych obrażeń.
– Nie wierzę, że miało to coś wspólnego z treningiem. Poza tym nie mogę mówić o motywacjach tego żołnierza – powiedział Lubasa.