USA wycofują część personelu z Bliskiego Wschodu
Agencja Reutera poinformowała w czwartek 12 czerwca, że Stany Zjednoczone wycofują część swojego personelu z Bliskiego Wschodu w obliczu rosnących napięć z Iranem. Donald Trump stwierdził w środę, że amerykański zespół zostanie przeniesiony, ponieważ „może to być niebezpieczne miejsce„. Wcześniej tego samego dnia Reuters przekazał, że USA przygotowują częściową ewakuację irackiej ambasady z powodu „zwiększonego ryzyka w regionie”. Prezydent USA powiedział również, że Stany Zjednoczone nie pozwolą Iranowi na posiadanie broni jądrowej. W środowym wywiadzie amerykański lider przekazał z kolei, że jest coraz mniej pewny tego, że Teheran zgodzi się na zaprzestanie wzbogacania uranu. Amerykański urzędnik przekazał Reuterowi, że Departament Stanu zezwolił na dobrowolne wyjazdy z Bahrajnu i Kuwejtu. Do tych doniesień odniósł się Tomasz Rydelek na portalu X. „Jak mówi klasyk: czas pokaże. Mimo że Iran odrzucił ostatnią propozycję Trumpa, to rozmowy w sprawie porozumienia nuklearnego nie zostały zerwane, a kolejna ich runda jest wstępnie planowana na przyszły tydzień” – napisał założyciel i redaktor bloga Puls Lewantu, poświęconemu tematyce Bliskiego Wschodu. Jak stwierdził „zrobiło się nieco nerwowo„.
Tło sprawy
Stany Zjednoczone naciskają na Iran, aby całkowicie zaprzestał wzbogacania uranu, gdyż – według Waszyngtonu – mając taką możliwość, Teheran będzie dążył do stworzenia broni jądrowej. Irańskie władze utrzymują natomiast, że irański program nuklearny ma wyłącznie cywilny charakter. – Jeśli chodzi o broń jądrową, my również uważamy ten rodzaj broni za niedopuszczalny – mówił w maju szef MSZ Iranu Abbas Araghchi, w przemówieniu transmitowanym w irańskiej telewizji. Trump w związku ze sprawą przestrzegł między innymi premiera Izraela Benjamina Netanjahu przed atakiem na irańskie obiekty nuklearne, gdyż – jego zdaniem – kryzys ten można rozwiązać na drodze porozumienia. Izrael wielokrotnie groził podjęciem działań militarnych przeciwko Iranowi, w związku z groźbą ataków ze strony Teheranu. Jednocześnie – jak donosi Reuters – amerykański wywiad wskazuje, że obecnie Izrael przygotowuje się do uderzenia na irańskie instalacje nuklearne. Iran ogłosił już wcześniej, że jeśli dojdzie do uderzenia w czasie negocjacji, odpowiedzialni za to będą Amerykanie, a Izrael spotka się z odwetem.
Negocjacje utknęły w martwym punkcie
Iran i światowe mocarstwa zawarły w 2015 roku porozumienie nuklearne, które miało ograniczyć program jądrowy Teheranu. Jednak w 2018 roku, w okresie pierwszej prezydentury Trumpa, USA wycofały się z umowy. Republikanin zerwał porozumienie nuklearne z Iranem z 2015 roku, twierdząc, że wynegocjuje lepsze. Do tej pory się to jednak nie udało. W zamian za ustępstwa wobec USA Iran chce zniesienia nałożonych na niego sankcji. Iran wzbogaca uran na poziomach wykraczających poza zerwane przez USA porozumienie – do 60 proc., zamiast 3,67. Jednocześnie nie osiąga wzbogacenia niezbędnego do stworzenia broni jądrowej – 90 proc. By wymóc ustępstwa i zawarcie nowej umowy, Trump groził Iranowi wojną. W piątek 23 maja odbyła się piąta tura rozmów między USA a Iranem. Wcześniej trzy przeprowadzone zostały w Omanie, jedna w Rzymie. Obecnie wygląda na to, że wysiłki Trumpa na rzecz osiągnięcia porozumienia z Iranem utknęły w martwym punkcie.
Czytaj także: „Zaskakujące słowa sekretarza obrony USA ws. wojny w Ukrainie. 'To się jeszcze okaże'”.
Źródła:Reuters, IAR, Tomasz Rydelek (X)