-
Administracja USA ogłosiła, że nie będzie już oceniać uczciwości wyborów zagranicznych, ograniczając się jedynie do komentarzy leżących w kluczowym interesie państwa.
-
Nowa polityka ma skupiać się na gratulacjach dla zwycięzców, bez publicznych ocen procesu wyborczego czy wartości demokratycznych.
-
Amerykańscy dziennikarze zwrócili uwagę, że Trump już nie zastosował się do tego pomysłu.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Departament Stanu nakłada surowe ograniczenia dotyczące publicznych ocen wyborów za granicą – wynika z wewnętrznej notatki tego resortu, do której dotarli dziennikarze „Wall Street Journal”.
Zgodnie z tym dokumentem sekretarz stanu Marco Rubio zdecydował, że Waszyngton będzie komentował proces wyborczy w innych krajach, tylko jeśli będzie to w „ewidentnym i nieodpartym” interesie polityki zagranicznej USA – napisał „WSJ”.
Stany Zjednoczone nie będą komentować zagranicznych wyborów
W wewnętrznej notatce odwołano się do „nacisku administracji na suwerenność narodową”, co najwyraźniej odnosi się do panującego w administracji Donalda Trumpa przekonania, że Stany Zjednoczone w ostatnich dekadach popełniły błąd, interweniując w sprawie sytuacji w państwach trzecich.
Komentarze powyborcze mają koncentrować się teraz na gratulacjach dla zwycięskiego kandydata i nie powinny uwzględniać opinii na temat sprawiedliwości, uczciwości procesu wyborczego, legalności wyborów ani wartości demokratycznych w danym kraju.
Zdaniem obecnych i byłych dyplomatów ocena wyborów ze strony USA może mieć duży wpływ szczególnie w przypadku mniejszych i rozwijających się krajów. Oświadczenia te są uważnie śledzone przez opozycję i organizacje broniące praw człowieka. Służą też m.in. do kreowania polityki sankcyjnej.
Administracja Trumpa wskazała, że komunikacja władz państwowych powinna odzwierciedlać politykę obecnego przywódcy USA.
„Te wytyczne dają całemu departamentowi jasną, opartą na zdrowym rozsądku wiedzę, że komunikacja związana z wyborami powinna odzwierciedlać program polityki zagranicznej prezydenta Trumpa pod hasłem 'Ameryka na pierwszym miejscu'” – napisał zastępca sekretarza stanu Christopher Landau w oświadczeniu dla portalu The Daily Signal.
Obecne przepisy przewidywały, że tylko sekretarz stanu lub jego rzecznik są upoważnieni do składania oświadczeń związanych z wyborami. Pozostali pracownicy administracji muszą uzyskać zgodę na publikację.
Media: Donald Trump nałożył cło na Brazylię za postępowanie wobec polityka
„WSJ” przypomniał, że w maju Trump zapowiedział w Arabii Saudyjskiej, że USA nie będą mówić innym krajom, jak mają załatwiać swoje sprawy.
– Ostatecznie tak zwani budowniczowie narodów zniszczyli o wiele więcej narodów, niż zbudowali – powiedział 13 maja Trump w Rijadzie. – A interwencjoniści interweniowali w złożonych społeczeństwach, których nawet nie rozumieli – dodał.
Dziennikarze zwracali uwagę, że w Arabii Saudyjskiej, która jest jednym z najbliższych sojuszników USA, regularnie dochodziło do łamania praw człowieka. Sam kraj jest monarchią niemalże absolutną, której system prawny jest oparty o prawo szariatu.
Jednocześnie – jak zauważył dziennik – niedawno prezydent zrobił coś dokładnie odwrotnego, nakładając na Brazylię cło w wysokości 50 proc. w związku postępowaniem wobec byłego przywódcy i sojusznika Trumpa Jaira Bolsonaro.