– W sprawach praworządności nie ma żadnego kompromisu. Po prostu praworządność musi być, a w praworządnym państwie – mam nadzieję, że je przywrócimy – pan Żurek będzie musiał bardzo długo odpoczywać w państwowych zakładach karnych – tak projekt „ustawy praworządnościowej”, zaprezentowanej przez ministra sprawiedliwośi, skomentował Jarosław Kaczyński.
– Bo łamie prawo w sposób ostentacyjny i jednocześnie podlegający odpowiednim przepisom. To jest w gruncie rzeczy zmiana ustroju siłą – podkreślił na konferencji prasowej prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Rzecznik rządu Adam Szłapka na X broni jednak projektu, powstałego w resorcie sprawiedliwości. „Propozycja ministra Żurka to zdrowy i mądry kompromis. Początkujący sędziowie mimo powołania przez neoKRS pozostaną sędziami, a ci, którzy chcieli na skróty awansować dzięki politykom PiS, muszą się cofnąć i przejść konkursy. #RobimyNieGadamy” – napisał.
Rządzący nie chcą zawieść wyborców. „Musimy się z tego wywiązać”
Kluczowym argumentem rządzących, niezależnie od warstwy merytorycznej samego projektu, jest uczciwość wobec swoich wyborców i spełnienie ich oczekiwań.
– Naszym obowiązkiem, koalicji i rządu, jest składanie projektów ustaw, bo to są nasze polityczne i społeczne zobowiązania wobec Polaków, którzy obdarzyli nas zaufaniem. Musimy się z tego wywiązać. Niezależnie od tego, jaki będzie finał – zapewnia w rozmowie z Interią poseł Marek Sowa.
Polityk Koalicji Obywatelskiej mówi, że cały klub parlamentarny KO spotkał się z Waldemarem Żurkiem, żeby poznać szczegóły jego planu działania, którego celem jest naprawa polskiego wymiaru sprawiedliwości. – Przedstawił na nim plan działań ustawowych na kilka miesięcy, pokazał nam całą perspektywę, zostało to dobrze przyjęte, a teraz krok po kroku realizuje to, o czym rozmawialiśmy – mówi poseł Sowa.
Kluczowe dla przyszłości projektu „ustawy praworządnościowej” będzie stanowisko prezydenta Karola Nawrockiego. Minister Żurek kilkukrotnie podczas prezentacji ustawy apelował do głowy państwa o dialog i rozwagę w podejmowaniu decyzji. Bo tylko tak – w ocenie ministra sprawiedliwości – uda się naprawić polskie sądownictwo. Jednak nawet, jeśli prezydent Nawrocki nie podpisze ustawy, minister Żurek ma już gotowy plan B. O jego szczegółach publicznie nie chciał mówić, zaznaczając, że przyjdzie na to czas, jeśli współpraca z prezydentem okaże się niemożliwa.
– Nie ma co gdybać, trzeba robić. Bez tego nie będziemy wiedzieć, jakie jest stanowisko prezydenta – potwierdza poseł Marek Sowa. Jak zaznacza, obóz władzy nie ma wpływu na decyzje głowy państwa, ale to niczego nie zmienia. – Na początku kadencji było takie myślenie, że po co głosować te projekty, skoro i tak prezydent je zawetuje. No, nie. Jeśli prezydent chce kolekcjonować weta w każdej kategorii i bić pod tym względem rekordy Guinessa, to jest jego decyzja i jego odpowiedzialność – uważa parlamentarzysta KO.
PiS grzmi: Projekt skrajnie niezgodny z konstytucją
W PiS-ie są jednak przekonani, że Karol Nawrocki zawetuje projekt „ustawy praworządnościowej”, jeśli tylko ten zostanie przegłosowany w parlamencie.
– Zdziwiłbym się bardzo, gdyby prezydent to zaakceptował – mówi Interii Paweł Jabłoński. Poseł PiS-u liczy jednak, że weto prezydenckie wcale nie będzie potrzebne. – Mam jednak nadzieję, że ten projekt nie zostanie uchwalony w Sejmie, że znajdzie się odpowiednia liczna posłów, którzy się temu przeciwstawią. Każdy, kto poprze ten projekt, zagłosuje za podporządkowaniem władzy sądowniczej pod nadzór polityka Waldemara Żurka – ocenia poseł PiS-u i były wiceszef MSZ.
Naszym obowiązkiem, koalicji i rządu, jest składanie projektów ustaw, bo to są nasze polityczne i społeczne zobowiązania wobec Polaków, którzy obdarzyli nas zaufaniem. Musimy się z tego wywiązać. Niezależnie od tego, jaki będzie finał
Prezydenckie weto to ostatni bastion oporu PiS-u przed próbami reformy wymiaru sprawiedliwości przez ministra Żurka. Bastion, co do którego Nowogrodzka wydaje się wyjątkowo pewna. – Prezydent w czasie swojego zaprzysiężenia przed Zgromadzeniem Narodowym wypowiedział się jednoznacznie, że nie zgodzi się na jakiekolwiek próby uzurpowania sobie przez ministra sprawiedliwości władzy nadzorczej nad sędziami i sądami – przypomina Jabłoński.
Jego zdaniem fundamentalną wadą proponowanych przez resort sprawiedliwości rozwiązań jest ich niekonstytucyjność. – To jest przede wszystkim projekt skrajnie niezgodny z konstytucją. Ten projekt łamie zasadę nieusuwalności sędziów. Już to sprawia, że należy oceniać go negatywnie – punktuje poseł PiS-u.
Największą krytykę rozmówca Interii kieruje wobec procedury kwalifikacji tzw. neo-sędziów do różnych grup przez ministra sprawiedliwości, wskutek czego każda grupa będzie podlegać innym procedurom. – Jeśli to mówi człowiek ze środowiska, które od lat podkreślało, że sędziowie mają być niezależni od władzy wykonawczej, a teraz to ta władza ma kwalifikować sędziów do jakichś grup i w praktyce decydować o tym, czy będą mogli orzekać, czy nie, to najlepiej pokazuje skalę hipokryzji tego człowieka i ludzi związanych z tym projektem – słyszymy.
Ustawa Żurka. Jeden projekt, sześć ścieżek działania
Zaprezentowany przez Waldemara Żurka projekt liczy aż 88 stron i przewiduje cały szereg rozwiązań, dotyczących zarówno tzw. neo-sędziów, jak i kluczowych dla działania polskiego wymiaru sprawiedliwości instytucji. O szczegółach pisze w Interii Łukasz Szpyrka. W swoim tekście wskazuje chociażby na sześć ścieżek działania, które mają doprowadzić rządzących do naprawy systemu sądownictwa.
Po pierwsze, najmłodsi sędziowie, którzy ukończyli Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury, już po zmianach za rządów PiS, po prostu pozostaną sędziami. Jak wyliczył resort to ok. 1100 osób, które nie miały wyboru, bo po prostu trafiły do takiego systemu. Ich powołanie nastąpiło przy udziale „neoKRS”, ale zachowają oni status sędziego.
Po drugie, sędziowie, którzy zostali powołani przez KRS, ale awansowani już przez „neoKRS”, będą objęci tzw. okresem przejściowym. Przez dwa lata od wejścia ustawy w życie pozostaną w obecnym miejscu pracy, by np. mogli dokończyć sprawy, którymi się zajmują. Po tym czasie zostaną zweryfikowani – mogą stanąć do konkursu przed KRS, która do tego czasu ma zostać zreformowana.
Po trzecie, sędziowie powołani przez „neoKRS” mają mieć zakaz zasiadania w Sądzie Najwyższym. Ich akty powołania mają zostać uznane za nieważne, a grupie 56 sędziów ma zostać cofnięta delegacja do SN.

Po czwarte, prokuratorzy mają wrócić do pracy w prokuraturze, a osoby z innych zawodów prawniczych mogą zostać referendarzami, ale nie mogą wrócić do poprzedniego zawodu, np. radcy prawnego czy adwokata.
Po piąte, ustawa ma zlikwidować tzw. skargę nadzwyczajną, która została wprowadzona w 2017 roku.
Po szóste, ustawa nie zlikwiduje Izby Odpowiedzialności Zawodowej, która pełni rolę wewnętrznego sądu drugiej instancji. Izba ma jednak zostać zreformowana.
Minister Żurek zapowiedział też ponowne przeprowadzenie konkursów na stanowiska sędziowskie. Mają się one odbyć przed – jego zdaniem – legalną Krajową Radą Sądownictwa. Resort będzie musiał więc zreformować KRS.