
Decyzja Stanów Zjednoczonych o zniesieniu sankcji na białoruską sól potasową odbiła się szerokim echem, jednak nie wpływa na zasady obowiązujące w Unii Europejskiej. Waszyngton podjął ten krok samodzielnie, z pominięciem konsultacji z Brukselą i państwami członkowskimi. Mimo to unijne restrykcje nałożone na Białoruś po wydarzeniach z 2021 roku pozostają niezmienione. Oznacza to, że białoruskie nawozy nadal nie mogą trafiać do portów UE, a ich handel i tranzyt są formalnie zakazane.
Unia zmienia stanowisko
Specjaliści wskazują, że Unia nie ma obecnie powodów, by zmieniać swoje stanowisko. Przypominają, że sankcje były odpowiedzią na działania władz w Mińsku, a ich złagodzenie mogłoby zostać odczytane jako ustępstwo polityczne. W efekcie rynek europejski nadal pozostaje zamknięty dla białoruskiego potasu, a decyzja USA ma charakter wyłącznie symboliczny.
Sankcjami najbardziej dotknięty został Belaruskali – państwowy producent chlorku potasu, który przed restrykcjami odpowiadał za ponad 20 proc. światowego eksportu tego surowca. Firma była kluczowym źródłem dewiz dla białoruskiego budżetu. Po zamknięciu trasy przez litewską Kłajpedę oraz zablokowaniu szlaku przez Polskę eksport spadł o co najmniej połowę. Próby przekierowania transportu do rosyjskich portów napotkały na poważne ograniczenia infrastrukturalne – rosyjskie koleje i terminale nie są w stanie obsłużyć tak dużych wolumenów.
Dlatego pomimo amerykańskiego ruchu europejski rynek nawozów pozostaje chroniony. Polska i Litwa mają bezpośredni wpływ na ruch towarowy z Białorusi, ponieważ to przez ich terytorium mogłyby potencjalnie przechodzić tranzytowe szlaki. Oba kraje, działając w ramach unijnych regulacji, zachowują pełną kontrolę nad tym obszarem.
Otwarcie rynku
Utrzymanie sankcji w dużej mierze leży w interesie europejskiej i polskiej chemii. W przypadku otwarcia rynku Białoruś, poszukując pilnie walut, mogłaby zaoferować swoje produkty po cenach dumpingowych, co wywołałoby presję na unijnych producentów nawozów. Istnieje również ryzyko, że rosyjskie nawozy byłyby eksportowane jako białoruskie, co pozwoliłoby omijać sankcje nałożone na Moskwę.
Choć decyzja USA wywołała polityczne komentarze, nie zmienia realnej sytuacji w Europie. Kontrola nad kierunkami eksportu białoruskiego potasu pozostaje w rękach Unii Europejskiej, a w praktyce także w gestii Polski i Litwy. Dopóki embargo obowiązuje, a brak infrastruktury uniemożliwia przerzucenie transportu na Wschód, polski rynek nawozów jest dobrze zabezpieczony.

