-
Węże bycze z Luizjany to jedne z najrzadszych gadów świata, na wolności przetrwało ich mniej niż 200 osobników.
-
Wypuszczanie odchowanych w niewoli węży do lasów Luizjany ma wesprzeć ratowanie tego zagrożonego gatunku.
-
Każdy wąż jest szczegółowo badany, wyposażany w mikroczip i poddawany monitoringowi, by śledzić jego losy w naturze.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Mówimy bowiem o gadzie, który na świecie zachował się raptem w 200 osobnikach. To skrajnie niewiele, stanowczo stawiające węża byczego w gronie najrzadszych gadów świata. Dokładnie – węża byczego z Luizjany, z gatunku Pituophis ruthveni.
Siedem gatunków tych pięknych węży nie ma oficjalnej polskiej nazwy. Wąż byczy to określenie robocze, stosowane wobec każdego z tych siedmiu gatunków ze Stanów Zjednoczonych, Meksyku i Gwatemali, z których część jest jeszcze często pospolita, a reszta – rzadka albo ekstremalnie rzadka.
Np.Pituophis melanoleucus to także wąż byczy z Luizjany, a także całych południowo-wschodnich Stanów Zjednoczonych. Ma większy zasięg niż krewniak, jest jeszcze w miarę pospolity. Pituophis ruthveni – już nie.
W jego wypadku sytuacja jest skrajnie trudna, a gad jest na krawędzi wymarcia. Bez pomocy z zewnątrz nie sposób go będzie uratować. Wąż ten objęty został restrykcyjną ochroną. 27 lutego 2020 r. weszły życie przepisy, które oznaczają zarzuty karne z karą więzienia za turbowanie tego gatunku. I tak jednak węże giną z powodu suszy, pożarów czy nawet pod kołami samochodów. Szkodzi mu też wyrąb lasów sosnowych, które są niezbędne dla tego gatunku, podobnie jak i piaszczyste gleby, na których sosny rosną.
Według amerykańskich służb na wolności pozostało mniej niż 200 osobników tego gada, szacuje się że reszta wyginie w ciągu 50 do 80 lat.
Węże z zoo trafiły na wolność, do lasów
Dlatego takie znaczenie ma akcje wypuszczania węży byczych odchowanych w niewoli, czym zajmuje się kilka miejscowych ogrodów zoologicznych, np. zoo w Jacksonville, zoo w Memphis czy zoo w Audubon w Teksasie.
Od 1997 r. w zoo Audubon wykluło się łącznie 120 węży tego gatunku, z czego 18 wypuszczono na wolność, a pozostałe wsparły dalszy program hodowli ochronnej. Kolejne gady właśnie zostały wypuszczone do lasów w Luizjanie i teraz będzie trzeba bardzo na nie uważać, śledzić postępy w ich życiu. Są bowiem bezcenne.

Przed wypuszczeniem na wolność każdy wąż został poddany badaniom lekarskim, zważony, zmierzony i sfotografowany w celu udokumentowania jego unikalnego ubarwienia i znaków na ciele, co umożliwi jego identyfikację.
Każdy wąż został również wyposażony w mikroczip, który biolodzy Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych mogą wykorzystać do śledzenia jego ruchów. Od każdego pobrano próbkę DNA, dzięki czemu będzie można także obserwować jak się rozmnażają i które gady są potomstwem których rodziców.
Wąż byczy poluje w pasku na podziemne goffery
Jak wspomnieliśmy, węże bycze wciąż nie mają polskiej nazwy oficjalnej, a byczymi nazywa się je z uwagi chociażby na dużą siłę ich mięśni. To gady należące do połozowatych, zatem najliczniejszej grupy węży, obejmującej chociażby naszego węża Eskulapa, zaskrońca zwyczajnego czy gniewosza plamistego.
W większości nie są jadowite, aczkolwiek niektóre mogą jadem dysponować. Węże bycze akurat nie, ona bazują na dużej sile mięśni i potrafią zabić zdobycz dzięki splotom ciała jak pytony czy anakondy. Rzecz jasna, nie czyni to z nich dusicieli – nie należą do tej grupy węży.
Węże bycze mają z reguły metr albo półtora, więc ich zdobycz też jest relatywnie mniejsza. To gryzonie, króliki, żaby i jaszczurki, a także inne węże. Gady te chętnie wpełzają do gniazd ptaków i rabują ich pisklęta.
W wypadku Pituophis ruthveni pokarm stanowią przede wszystkim podziemne gryzonie znane jako goffer mniejszy – trochę podobne wyglądem do ślepców albo kretów. Gad łapie je właśnie pod ziemią, gdyż spędza sporo czasu zakopany w sypkim piasku sosnowych lasów. Dlatego tak trudno go znaleźć i obserwować.