Dyskusja na temat założeń dokumentu dotyczącego bonu energetycznego od początku budziła wielkie emocje, czego wyrazem było wystąpienie na mównicy właśnie posła Konfederacji Grzegorza Płaczka.

Ten ustawę określił mianem „fikcji”, argumentując, że wielu Polaków wciąż czeka na obiecane im pieniądze, podczas gdy projekt został uchwalony już pod koniec maja. Wnioski o wypłatę bonu można natomiast składać od 1 lipca.

Bon energetyczny 2024. Poseł Konfederacji podarł ustawę

Poseł Płaczek wszedł na mównicę sejmową trzymając w ręku plik kartek, na których spisane zostały wszystkie regulacje ws. bonu energetycznego, grzmiąc jednocześnie, że rządzący dali Polakom nadzieję i obiecali pomoc wszystkim tym, którzy muszą radzić sobie ze wzrostem cen energii.

– Od lipca tysiące polskich rodzin składają wnioski, oczekując na pieniądze. Problem polega na tym, że tysiące rodzin nie widziało nawet grosza – wskazywał.

Jak dodawał, jego zdaniem „ustawa powinna trafić do kosza”, w związku z czym na oczach innych zgromadzonych w sali plenarnej polityków podarł trzymane kartki. To z kolei spotkało się ze stanowcza reakcją minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski.

Hennig-Kloska do Płaczka: By się pan wstydził

Gdy tylko polityczka Polski 2050 doszła do głosu, zapewniła, że pieniądze trafią do wszystkich osób, które złożyły prawidłowe wnioski, jeszcze przed sezonem grzewczym. Co do samego Płaczka, temu zarzuciła z kolei, że nie zna on procedur i wypomniała, że jego ugrupowanie nie poparło ustawy o bonie.

– Podarł pan właśnie ustawę, z której postanowiło skorzystać 2,4 mln obywateli. 2,4 mln obywateli nie jest w stanie opłacić swoich rachunków na energię elektryczną i cieplną, bo mają zbyt niskie dochody. Państwo postanowiło wesprzeć tę grupę obywateli. Nie ma żadnej zbędnej zwłoki – powiedziała, wywołując żywe reakcje pozostałych posłów.

Na koniec minister stwierdziła także, że Płaczek powinien „wstydzić się wychodzić na mównicę”.

Udział
Exit mobile version