-
Tekst coraz bardziej rozwodniony
-
Historia problemu i stawka negocjacji
-
Negocjacje nad globalnym traktatem plastikowym są blokowane przez silne lobby przemysłowe, które działa nawet w składach oficjalnych delegacji.
-
Pierwotnie ambitne cele dokumentu zostały znacząco osłabione, a najwięksi przeciwnicy ograniczenia produkcji plastiku to kraje z dużym sektorem petrochemicznym.
-
Organizacje społeczne i ekologiczne alarmują, że bez twardych limitów produkcji i zakazu szkodliwych chemikaliów traktat nie będzie miał realnej siły sprawczej.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Według relacji uczestników negocjacji, na korytarzach siedziby ONZ w Genewie panuje napięcie. Trwa druga część piątej sesji Międzyrządowego Komitetu Negocjacyjnego (INC-5.2), który ma uzgodnić kształt traktatu plastikowego. Dokument, nad którym prace rozpoczęły się w 2022 r., powinien objąć cały cykl życia plastiku, od wydobycia surowców, przez produkcję, po utylizację. Jednak to, co miało być przełomowym porozumieniem, coraz bardziej przypomina listę życzeń branży petrochemicznej.
Według analizy Center for International Environmental Law (CIEL) w Genewie zarejestrowało się 234 lobbyistów powiązanych z sektorem paliw kopalnych i tworzyw sztucznych. To największa liczba w historii tego procesu i więcej niż łączna reprezentacja Unii Europejskiej, świata nauki i społeczności rdzennych.
Co istotne, 19 z nich wchodzi w skład oficjalnych delegacji państwowych, m.in. Egiptu, Chin czy Chile. Formalnie występują jako przedstawiciele rządów, ale w praktyce reprezentują interesy korporacji petrochemicznych. „Po dekadach blokowania postępów w negocjacjach klimatycznych te same podmioty robią wszystko, by rozwodnić ambitne zapisy traktatu plastikowego” mówi Ximena Banegas z CIEL.
Organizacje pozarządowe zwracają uwagę, że taki udział przemysłu w delegacjach państw to jawny konflikt interesów, który osłabia zaufanie do procesu.
Lobbyści nie ograniczają się do obecności w salach plenarnych. Działają w kuluarach, podczas przerw i nieformalnych spotkań. Ich strategia obejmuje proponowanie alternatywnych zapisów, opóźnianie dyskusji nad najbardziej kontrowersyjnymi punktami oraz forsowanie języka, który przenosi ciężar działań z ograniczenia produkcji na recykling i dobrowolne inicjatywy przemysłu.
Według raportu Stop Poison Plastic, częstą praktyką jest także powoływanie się na argumenty o „ochronie miejsc pracy” i „konieczności zachowania konkurencyjności gospodarki”, co ma przekonać delegacje z krajów rozwijających się do mniej restrykcyjnych zapisów.
„To klasyczna taktyka znana z innych procesów międzynarodowych: przemysł wchodzi do stołu negocjacyjnego przez tylne drzwi, a potem stara się spowolnić lub osłabić każde zobowiązanie” ocenia Sara Brosché z sieci IPEN.
Tekst coraz bardziej rozwodniony
Pierwotny cel traktatu był ambitny: globalne limity produkcji plastiku, lista zakazanych substancji chemicznych i mechanizmy finansowe wspierające transformację w krajach o niższych dochodach. Jednak w najnowszej wersji roboczej dokumentu brakuje zapisów o obowiązkowych limitach produkcji oraz szczegółowej listy chemikaliów do wycofania.
Kanada, Kolumbia, UE i kraje tzw. High Ambition Coalition mówią o „nieakceptowalnym poziomie rozmycia treści”. Po drugiej stronie znalazły się Stany Zjednoczone, Arabia Saudyjska, Rosja i Iran, które otwarcie wspierają podejście oparte niemal wyłącznie na recyklingu. Jeden z uczestników negocjacji powiedział „The Guardian”: „USA działają dziś jak rzecznik przemysłu petrochemicznego, mimo wcześniejszych deklaracji poparcia dla ograniczeń produkcji”.
Przed gmachem ONZ w Genewie protestują aktywiści z całego świata. Greenpeace ustawił ruchomy taśmociąg wyrzucający plastikowe odpady, symbolizujący nieustanną falę zanieczyszczeń. Break Free From Plastic zorganizowało warsztaty i briefingi prasowe, podczas których pokazano próbki mikroplastiku z powietrza w pobliżu miejsca obrad. Badania wykazały obecność cząstek PVC, nylonu i polietylenu.
„Negocjatorzy oddychają tym samym powietrzem, które wypełniają cząstki plastiku. To ironia, ale też ostrzeżenie” mówi Brosché.
Historia problemu i stawka negocjacji
Mandat do przygotowania traktatu został przyjęty w marcu 2022 r. przez Zgromadzenie ONZ ds. Środowiska (UNEA). Porozumienie ma być prawnym odpowiednikiem Porozumienia Paryskiego dla plastiku. Według ONZ, roczna produkcja tworzyw sztucznych przekracza 400 mln ton, a bez interwencji może się potroić do 2060 r.
Globalne koszty kryzysu plastikowego, od szkód środowiskowych po wpływ na zdrowie ludzi szacuje się na ponad 1,5 bln dolarów rocznie.
Obecny układ sił w Genewie jest wyraźny. Zwolennicy ambitnych regulacji, ponad 100 państw, w tym UE, Kanada, Rwanda i Peru, chcą twardych limitów produkcji, zakazu toksycznych dodatków i globalnych standardów projektowania opakowań. Przeciwnicy, tzw. Like-Minded Group, to głównie państwa o silnych sektorach petrochemicznych, dla których ograniczenie produkcji oznaczałoby uderzenie w kluczowe dochody. Stany Zjednoczone, które początkowo skłaniały się ku ambitnym zapisom, dziś konsekwentnie przesuwają debatę na obszar recyklingu.
„Bez ograniczenia produkcji to tylko kosmetyka” ostrzega Christina Dixon z Environmental Investigation Agency. „Recykling jest potrzebny, ale nie rozwiąże problemu, jeśli wciąż będziemy produkować coraz więcej plastiku”.
Sesja INC-5.2 miała zakończyła się 13 sierpnia, ale spory wymusiły kolejne spotkanie na początku 2026 r. To oznacza ryzyko opóźnienia wejścia traktatu w życie, co według krytyków jest na rękę branży petrochemicznej.
Organizacje społeczne domagają się, aby do finalnego tekstu wróciły trzy kluczowe elementy: obowiązkowe pułapy produkcji, globalny wykaz zakazanych chemikaliów oraz mechanizmy finansowania dla krajów rozwijających się. Bez nich, jak podkreślają, traktat stanie się kolejnym dokumentem o dobrych intencjach, ale bez realnej mocy sprawczej.
„To moment, w którym albo ograniczymy plastik u źródła, albo pogodzimy się z tym, że nasze morza, gleby i ciała będą coraz bardziej nim przesiąknięte” podsumowuje Banegas.
Po niepowodzeniu w Genewie Greenpeace wezwał rządy do potraktowania sytuacji jako punktu zwrotnego. Organizacja podkreśliła, że brak porozumienia w sprawie traktatu nie oznacza braku pilnej potrzeby działania.
- Rośnie w Polsce niemal wszędzie. Rząd chce zakazać popularnego suplementu
- Koniec bezmięsnej rewolucji? Branża wege zamienników szuka ratunku
„To musi być sygnał alarmowy dla całego świata” powiedziała Ana Rocha, koordynatorka globalnej kampanii Greenpeace przeciwko zanieczyszczeniu plastikiem. „Nie możemy pozwolić, aby interesy branży paliw kopalnych i tworzyw sztucznych dyktowały przyszłość planety. Każdy miesiąc zwłoki oznacza więcej odpadów w oceanach, rzekach i w naszych ciałach”.
Greenpeace wzywa rządy, by już teraz wprowadzały na poziomie krajowym ograniczenia produkcji plastiku, zakazy najbardziej szkodliwych chemikaliów i wsparcie dla systemów opakowań wielokrotnego użytku. Według organizacji jedynie zdecydowane, wiążące regulacje pozwolą uniknąć scenariusza, w którym plastikowy kryzys wymknie się spod kontroli.
„Mamy naukę, mamy rozwiązania. Brakuje tylko odwagi politycznej” podsumowała Rocha.