Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Mija tydzień od zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na prezydenta. Jakie emocje towarzyszyły panu, gdy oglądał pan pierwsze sejmowe przemówienie nowej głowy państwa?

Tadeusz Cymański: Nie czułem ani euforii, ani uspokojenia, bardziej nadzieję, że podejmie wysiłek, by zbliżyć do siebie zwaśnione strony społeczeństwa. Wygląda na człowieka z krwi i kości, miał w życiu pod górkę, więc to może się udać.

Nim pojedna naród, musi podjąć współpracę z rządem. Jak pan to widzi?

Oby Karol Nawrocki nie był pamiętliwy. Ciężko zapomnieć zniewagi Donalda Tuska, ale funkcja zobowiązuje obu panów. Łaski nam nie robią, powinni się spotkać i wypracować jakiś model współpracy.

Niebawem Rada Gabinetowa, na którą prezydent wezwał Donalda Tuska. Czego się pan spodziewa po tym spotkaniu?

Trochę jest w tym ostentacji, ale nie jest też tak, że prezydent jest wszechwładny. Z drugiej strony, dominacja rządu w wielu kwestiach wcale nie umniejsza znaczenia roli prezydenta.

Marek Sawicki uważa, że jeśli rząd dalej będzie się obrażał i pracował w tak wolnym tempie, za 2,5 roku zmieni się układ polityczny w Polsce i dojdzie do zmiany ustroju na prezydencki. Taki scenariusz jest realny?

Arbitrem jest strona społeczna i od niej wiele zależy. Natomiast jeśli powstanie ustawa, która ma ręce i nogi, jest uzasadniona i jest nacelowana na interes społeczny, to niezależnie od tego, czy będzie to inicjatywa prezydenta czy rządu, powinna przejść i przejdzie.

System prezydencki byłby lepszy? Dlaczego?

Jest prostszy. Odpadłyby problemy, kto ma lecieć samolotem i reprezentować Polskę czy mianować ambasadorów. Przez osiem lat byłem burmistrzem i cokolwiek złego działo się w mieście, ludzie mówili, że to wina lub zasługa burmistrza. Podobnie jest z systemem prezydenckim.

Karol Nawrocki mówił podczas swojego expose, że „sędziowie nie są bogami”, tylko mają służyć Polsce i Polakom, na co minister sprawiedliwości, cytując utwór Paktofoniki, stwierdził w Polsacie: „Jestem Bogiem, wyobraź to sobie”. To początek mocnego sporu między prezydentem a szefem resortu?

Jestem rozczarowany postawą Andrzeja Dudy, że nie przeciwstawił się nominacji Waldemara Żurka na ministra. Prezydent konsekwentnie powtarzał, że nigdy się nie zgodzi na podważenie statusu neosędziów. Natomiast Żurek konsekwentnie podkreśla, że dla niego to nie są sędziowie, choć próba marginalizacji trzech tysięcy sędziów prowadzi do turbo paraliżu sądów.

Wolał pan ministra Adama Bodnara?

Nominacja Żurka na ministra nie jest krokiem w stronę pojednania, raczej wróży wojnę. Miałem różne uwagi do Bodnara, ale miał dorobek, nazwisko, był Rzecznikiem Praw Obywatelskich i choć robił pewne rzeczy, za które mam do niego pretensje, nie przekroczył pewnych granic, dlatego został odwołany. Żurek idzie na rympał, bo na siłę chce zmieniać rzeczywistość. Uważał się za męczennika ministra Ziobry, uważał go za oprawcę, to pytanie – czy ofiara powinna sądzić kata? No nie, bo nie można oczekiwać od niego obiektywizmu.

Udział
Exit mobile version