Choć Wilfredo Leon nie znalazł się w tzw. Drużynie Marzeń, a tam swoje miejsce znalazł inny z Polaków, środkowy Jakub Kochanowski, to przyjmujący zespołu Nikoli Grbicia również zasłużył na wyróżnienie. Wielokrotnie było bowiem tak, że to na plecach Leona wisiała ofensywa Polaków, zwłaszcza w sytuacjach, kiedy trzeba było rywalizować z wysokim, szczelnym blokiem po drugiej stronie siatki.
Wilfredo Leon po ostatnim meczu na MŚ. Lider kadry przyznał wprost
Spoglądając na rankingi, Leon znalazł się w czołowej piątce najlepiej punktujących w trakcie MŚ 2025. Zdecydowanie poza skalą był udział w turnieju Aleksandara Nikołowa. Bułgar zdobył aż 173 punkty, będąc jedną z najjaśniej świecących się gwiazd światowej siatkówki. Leon, choć przyzwyczaił do swojego solidnego poziomu, ponownie udowodnił, że nadal należy do ścisłego grona najlepszych na globie.
Reprezentant Polski zdobył łącznie 93 punkty. 73 atakując, 12 dołożył blokiem, do tego 8 asów serwisowych. Średnio siatkarz zdobywał 10 punktów na mecz, grając ze skutecznością na poziomie nieco ponad 52 proc.
Warto również dodać, że w niedzielnym meczu z Czechami, o brązowe medale MŚ, Leon zdobył aż 26 punktów. Dzień wcześniej? Porażka z Włochami 0:3, ale ponownie to Leon był tym najlepszym, zdobywając 14 punktów dla Polaków.
Sięgając jeszcze głębiej, ćwierćfinał z Turcją (3:0) i tu również Leon najlepiej punktującym, 13 punktów – tyle samo, co wspomniany Kochanowski.
– Przede wszystkim chcę podziękować Panu Bogu za to, że zdobyliśmy medal. A czy jestem zdenerwowany, czy zadowolony? Zdecydowanie nie jestem zadowolony, przygotowałem się na walkę o złoto, ale jednak nie udało się. Ale wiem też, że przyjechały różne drużyny, żeby sięgnąć po mistrzostwo. Mamy brązowy medal i wyjeżdżamy stąd z krążkiem do domu. I trzeba się z tego trochę cieszyć teraz. Myślę, że za dwa lata na MŚ w Polsce to będzie dla mnie ostatnia szansa na złoto w tej imprezie – powiedział w rozmowie z Marcinem Lepą z Polsatu Sport przyjmujący reprezentacji Polski, już po meczu Polska – Czechy (3:1).
Dodajmy, że od sezonu 2024/25 Leon występuje na boiskach PlusLigi. Leon w swoim pierwszym podejściu do polskiej ligi od razu sięgnął po złoty medal MP w barwach Bogdanki LUK Lublin. Lubelski klub sięgnął również po Puchar Challenge.
MŚ siatkarzy: Szósty medal dla reprezentacji Polski w historii
Brązowe krążki zdobyte w turnieju MŚ 2025 na Filipinach są szóstym przypadkiem z polskimi siatkarzami na podium imprezy tego typu. Co ciekawe, polska siatkówka najwięcej sukcesów osiągnęła w XXI wieku. We współczesnych czasach Polacy zgarnęli bowiem aż pięć z sześciu medali, jeśli spojrzeć na klasyfikację wszech czasów.
Rozpoczęło się jednak od legendarnej drużyny trenera Huberta Wagnera, która podczas MŚ 1974 roku, w Meksyku, została mistrzem świata. Złoty zespół „Kata” powtórzył zresztą swoją dominację dwa lata później (1976), podczas turnieju olimpijskiego w Montrealu. Ale to historia na zupełnie inną, dłuższą opowieść.
Kolejne medale MŚ w przypadku polskich siatkarzy, to już okres od 2006 roku. Wtedy, podczas turnieju rozgrywanego w Japonii, Polacy sięgnęli po srebrne medale. Od tamtej imprezy tylko raz(!) zdarzyło się, żeby Polska nie znalazła swojego miejsca na podium MŚ w siatkówce mężczyzn. Miało to miejsce w 2010 roku, podczas imprezy we Włoszech.
W 2014 i 2018 roku Polacy zostali mistrzami świata, najpierw w świetnym stylu wygrywając imprezę na swoim terenie – poprzez Stadion Narodowy w Warszawie, Halę Stulecia we Wrocławiu, Atlas Arenę w Łodzi, aż po katowicki Spodek – z wygranym finałem o złoto przeciwko Brazylii. Cztery lata później (2018) drużyna obroniła tytuł w turnieju rozgrywanym we Włoszech i Bułgarii, znów po wygranym finale z Brazylijczykami.
Do tego rok 2022, tym razem srebrny medal. Brazylia pokonana po raz trzeci, tym razem w półfinale, ale w grze o złoto w katowickim Spodku (gospodarzami MŚ Polska i Słowenia), przegrana i tytuł wicemistrzowski. No i ta najnowsza historia, czyli brązowy medal – pierwszy raz w historii startów na MŚ – po wygranej nad Czechami.