Pierwsza od sześciu lat wizyta szefa chińskiej dyplomacji w Polsce zbiegła się w czasie z eskalacją napięć pomiędzy Polską i Rosją. Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony i białoruskie manewry wojskowe „Zapad 2025” mają poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa Polski. Te pośrednio dotknęły także Chiny.
Zamknięcie przejść granicznych z Białorusią zablokowało połączenia kolejowe Chin z Europą. Czasowe zamknięcie przestrzeni powietrznej pokazało Pekinowi, że eskalacja rosyjskiej agresji na Ukrainę może realnie zakłócić także ruch lotniczy – samoloty chińskich linii lotniczych korzystają zarówno z naszej jak i rosyjskiej przestrzeni powietrznej.
Pekin – który przez ostatnie lata starał się przekonać świat o swojej „neutralności” wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę – roztacza nad Kremlem coraz szerszy parasol ochronny.
Tymczasem, jak ustaliła Interia, minister Wang Yi w Warszawie usłyszy, że wspieranie Rosji ma swoją cenę. Warszawa chce przekonać Pekin, że konsekwencje będzie miało też wsparcie kandydatury Rosji jako członka Międzynarodowej Rady Lotnictwa Cywilnego (ICAO).
Żaba w garnku i but w drzwiach
Żeby zrozumieć o co chodzi Chińczykom, trzeba zrozumieć ich sposób myślenia i strategie, które wykorzystują. Szczególnie w dyplomacji. Chiny poszerzają swoje strefy wpływów, chętnie mamiąc partnerów dostępem do swojego wielkiego przecież rynku, biedniejszym oferując linie kredytowe, a satrapiom – wsparcie na arenie międzynarodowej. Chiny liczą się jedynie z silnymi partnerami. Wobec słabszych stosują dwie strategie – żaby w garnku i buta w drzwiach.
Ta pierwsza – to powolne, jak w chińskich torturach kropli drążącej skałę, przekonywanie partnerów do swoich racji. Tak, aby nie zauważyli, że sytuacja jest dla nich niekorzystna. Pod garnkiem powoli zwiększa się temperatura, ale w taki sposób, aby płaz nie zauważył, że to śmiertelna pułapka. Silniejszych od żaby testują strategią buta w drzwiach, wkładając nogę w zamykające się drzwi i sprawdzając, ile w siłowy sposób można osiągnąć. Głównie strasząc konsekwencjami.
Szef polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski już ponad dekadę temu starał się „wciągnąć” Chińczyków we wsparcie Ukrainy, przekonując podczas swojej wizyty w Pekinie do tego, że kraj między Polską i Rosją to ważny element Pasa i Szlaku. To sztandarowy projekt przewodniczącego Chin Xi Jinpinga – rewitalizacji Nowego Jedwabnego Szlaku. Chińczycy jednak już wówczas wiedzieli, że mając wybór między Ukrainą, a Rosją – wybiorą swojego dawnego rywala, którego w ciągu ostatnich trzech lat znacznie od siebie uzależnili.
W Warszawie szef chińskiej dyplomacji Wang Yi po raz kolejny usłyszy, że wspieranie Rosji ma swoją cenę. Na agendzie rozmów znalazła się także kwestia udrożnienia dostępu do chińskiego rynku dla polskiego drobiu i wołowiny. Branża spożywcza jest ważna, bo to spory komponent naszej mizernej wymiany handlowej z Chinami. Tematy rozmów w Warszawie to „reality check” dla tych wszystkich, którym śnią się chińskie juany i wsparcie „wujka Wanga”.
Chiny nie chcą, aby Rosja przegrała
Przegrana Rosji nie leży w interesie Chin – powiedział podczas lipcowego spotkania w Brukseli z szefową unijnej dyplomacji Kają Kallas minister Wang Yi. Takie słowa naprawdę padły. Wcześniej słyszało je wielu europejskich polityków, ale nigdy nie przedostały się do sfery medialnej.
Od początku pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę Chiny nigdy nie potępiły Rosji, nawet za ewidentne zbrodnie wojenne. Pekin chce być postrzegany jako niosący pokój, ale kiedy opada dyplomatyczna zasłona dymna chińskiej nowomowy, przeczą temu fakty.
Chińczycy chętnie kupują rosyjską ropę. Do Rosji dostarczają materiały podwójnego zastosowania, wykorzystywane także w przemyśle zbrojeniowym. Śledztwo Reutera pokazało, że Chiny sprzedają Rosji silniki do dronów kamikadze, w listach przewozowych ukryte jako „agregaty chłodnicze”.
Rosja chce kontrolować niebo. Także nad Polską
Jednym z tematów rozmów będzie także kwestia kontrowersyjnej kandydatury Rosji do Rady Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Rosja jest jej członkiem, a teraz – przy wsparciu Pekinu – chce wejść do jej Rady.
Tuż przed wizytą w Warszawie oficjalne negatywne stanowisko w tej sprawie w chiński MSZ złożyli przedstawiciele Unii Europejskiej. Chińska dyplomacja chce pomóc Rosji wejść do Rady, która zajmuje się standardami lotnictwa cywilnego. „To jak wpuszczenie wilka do stada owiec” – mówi anonimowo jeden z unijnych dyplomatów w Pekinie.
Chińczyków „zdziwiło” zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Polską – twierdzą moje źródła. Traf chciał, że samolot chińskiego narodowego przewoźnika, linii Air China, który miał lądować w Warszawie, został przekierowany do Kopenhagi. Nasi dyplomaci od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę powtarzają Chińczykom, jakie konsekwencje ma ona dla Polski. Chiny pozostawały głuche na argumenty Warszawie, nie rozumiejąc albo nie chcąc zrozumieć, jak bardzo wojna za naszą wschodnią granicą ma wpływ także na nasz kraj.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że szefa chińskiej dyplomacji przyjmie także prezydent Karol Nawrocki. Prawdopodobnie w kwestii Chin będzie kontynuował linię swojego poprzednika, bo w jego otoczeniu są dwie kluczowe osoby, które kształtowały politykę „dużego pałacu” za Andrzeja Dudy. To polski ambasador w Pekinie Jakub Kumoch – były szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta za czasów Dudy oraz Marcin Przydacz- obecny szef tego biura.
Prezydent Andrzej Duda starał się utrzymywać co najmniej poprawne relacje z Chinami. Przewodniczącego Xi Jinpinga określał mianem „przyjaciela”. Na razie nie jest jasne, jak będzie mówił o nim Karol Nawrocki, ale warto, aby dobierając w przemówieniach przymiotniki piszący je wspomnieli obrazek sprzed tygodnia z Placu Tiananmen – kiedy „przyjaciel” Xi w jednym rzędzie stał z Władimirem Putinem i Kim Dzong Unem.
Xi Jinping razem z Putinem na Placu Czerwonym w Moskwie w tym roku przyjmował też „paradę zwycięstwa”. Obydwaj przywódcy z tej okazji wydali wspólny komunikat, w którym Chiny wsparły rosyjską narrację historyczną apelując o walkę z „oczernianiem” wyzwolicieli z czasów II wojny światowej. To bardzo niebezpieczna narracja. Zarówno w naszej części Europy jak i w Azji, bo jeśli Pekin i Moskwa powracają do ochrony „świętych” osiągnieć II wojny światowej, to warto przypomnieć gdzie na mapie świata i w jakiej trefie wpływów na pół wieku umieściły one Polskę.
Trzy lata od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę to dostatecznie wiele czasu, aby to „historia” oceniła, jaki sens miała wizyta prezydenta Andrzeja Dudy na ceremonii rozpoczęcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Dzień wcześniej z tego samej stolicy, w której przebywał polski prezydent, przywódcy Chin i Rosji powiedzieli wspólnie „nie” rozszerzaniu NATO na Wschód. Trzy tygodnie później rozpętała się wojna.
Dwoje wybitnych polskich ekspertów zajmujących się Chinami odmówiło skomentowania pod swoim nazwiskiem wizyty Wang Yi w Polsce, a przede wszystkim – działań polskiego MSZ wobec Chin. W Polsce to wąskie i prestiżowe środowisko mocno powiązane, czasem zależne ze względów instytucjonalnych od MSZ. Polityka polskiego MSZ wobec Chin nie jest oceniana dobrze.
17 września stolica Chin gościć będzie międzynarodową konferencję poświęconą bezpieczeństwu w Europie. Wezmą w niej udział przedstawiciele think-tanków. Także z Polski.
-
Ekstremalna pogoda wyniszcza Europę. Straty liczone w miliardach
-
Manewry wojsk w pobliżu Korei Północnej. Pjongjang grozi konsekwencjami