Wydawany w Mediolanie włoski dziennik „Libero” napisał w czwartek o ostatnich wydarzeniach związanych z wojną w Ukrainie.
Włoski dziennik napisał o wojnie w Ukrainie. „Europa w ślepym zaułku”
W artykule podano informacje o ostatnim ataku na Kijów, w którym zginęło 28 osób, o apelu Donalda Trumpa do Władimira Putina w sprawie negocjacji pokojowych oraz planach wysłania na Białoruś specjalnego wysłannika USA Keitha Kellogga.
Gazeta przypomniała również słowa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który – w związku ze szczytem w Kanadzie – wzywał kraje G7 do wywarcia większej presji na Moskwę”.
„Wygląda na to, że trzy lata sankcji nie wpłynęły na potencjał militarny Rosji, który w rzeczywistości wzrósł dzięki mobilizacji. Zamiast tego narody europejskie wydają się być w ślepym zaułku, ponieważ odrzucając rosyjski gaz i ropę, zwiększyły swoją zależność energetyczną od Bliskiego Wschodu, który jest teraz na skraju eksplozji. Kreml wykorzystuje to, by zadawać Ukrainie coraz dotkliwsze ciosy” – czytamy w czwartkowym artykule „Libero”.
Absurdalne tezy we włoskiej prasie. „Rosyjska propaganda”
Jednocześnie dziennik, powołując się na twierdzenia rosyjskiego Ministerstwa Obrony, podał, że wojska Rosji przejęły kontrolę nad dwiema wioskami w Ukrainie: jedną w obwodzie charkowskim i drugą w obwodzie sumskim. Doniesień tych nie potwierdziła sama Ukraina.
„Kijów musi również uważać na niektórych sojuszników, biorąc pod uwagę, że wczoraj nowy prezydent Polski, Karol Nawrocki, powtarzając chęć współpracy z Ukrainą, poruszył 'nierozstrzygnięte kwestie historyczne’ między dwoma krajami, takie jak masakry Polaków na Wołyniu w 1945 roku przez ukraińskich nacjonalistów” – napisał „Libero”.
„W końcu Warszawa zawsze rościła sobie prawa do części zachodniej Ukrainy, zwłaszcza okolic Lwowa” – dodał autor artykułu.
W sprawie tych słów działanie podjęło polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
„Placówka w Rzymie interweniowała ws. artykułu w piśmie 'Libero’, które napisało, że Polska rości sobie pretensje do zachodniej Ukrainy. Wskazaliśmy, że takie twierdzenie to element rosyjskiej dezinformacji” – czytamy w komunikacie resortu dyplomacji.