Miłości między nowym marszałkiem Sejmu a prezydentem nie ma i (raczej) nie będzie. Jak dowiaduje się Interia, Włodzimierz Czarzasty nie zamierza iść w ślady Szymona Hołowni i wykonywać gestów dobrej woli wobec Karola Nawrockiego. Zamiast tego oczekuje partnerskiej i uczciwej współpracy. Głowa państwa publicznie ogłosiła, że będzie się przyglądać nowemu marszałkowi, a ten odwdzięczył się identycznym zapewnieniem.
Twarda gra marszałka z prezydentem
– Jeżeli prezydent powie, że chce współpracować, będziemy chcieli ustalić zasady tej współpracy. Jeśli ktoś chce szacunku i uczciwych zasad, to musi być obopólne – słyszymy od jednego z liderów Nowej Lewicy. Otoczenie marszałka Czarzastego ma prezydentowi za złe m.in. niedawną decyzję o niemianowaniu 46 sędziów. Głowa państwa argumentowała to tym, że ci sędziowie rzekomo „słuchają złych podszeptów ministra sprawiedliwości pana Waldemara Żurka, który zachęca sędziów do kwestionowania porządku konstytucyjno-prawnego Rzeczpospolitej”.
W razie eskalacji napięcia między „dużym pałacem” a rządem i Kancelarią Sejmu formą nacisku na Pałac Prezydencki ma być przetrzymywanie w sejmowej „zamrażarce” zgłaszanych i ważnych dla prezydenta projektów ustaw. Rządzący uważają bowiem, że nie mają obowiązku procedować w Sejmie prezydenckich projektów w sytuacji, gdy prezydent jawni dąży do obstrukcji prac rządu i działania na jego polityczną szkodę.
Nowy marszałek Sejmu chce też ukrócić proceder „wrzutek” populistycznych projektów do Sejmu. Chodzi o dokumenty, które nie mają pozytywnej oceny skutków legislacji bądź nie mają wskazanych źródeł finansowania. Tu sztandarowym przykładem jest prezydencki projekt obniżenia podatku VAT, którego kosztu dla budżetu oscylowałyby w okolicach 110 mld zł, podczas gdy sam projekt nie wskazuje, skąd takie środki miałyby zostać pozyskane.
Sejm pod wodzą Czarzastego ma być też stabilnym wsparciem dla rządu. Chodzi o koordynacje prac nad ustawami i tempo przyjmowania kluczowych ustaw. – Dzisiaj nie jest czas, żeby się zaskakiwać, tylko żeby się dogadywać. Rząd nie może tracić czasu na zastanawianie się, czy Sejm coś zrobi, czy nie. Rząd musi wiedzieć, że Sejm jest stabilny i działa sprawnie. Czyli np. że gdy trzeba będzie coś przyspieszyć, to przyspieszymy – tłumaczy Interii osoba z otoczenia marszałka Sejmu.
Kataster i ochrona zdrowia
Prawdziwym sprawdzianem na nowym stanowisku dla Włodzimierza Czarzastego będą jednak sytuacje, gdy wątpliwej jakości projekty złoży któreś z ugrupowań koalicyjnych. Ludzie z otoczenia drugiej osoby w państwie pytani o to, czy wówczas również takie projekty trafią do sejmowej „zamrażarki” nie są już tak kategoryczni jak wcześniej. Padają za to zapewnienia o kierowaniu się zdrowym rozsądkiem i interesem państwa.
Te miliardy, które pozyskaliśmy i które inwestujemy zaczną trafiać do ludzi. Na samej „ścianie wschodniej” mamy do wydania 40 mld zł
Nowa Lewica jeszcze przed końcem roku planuje zresztą pokazać i złożyć dwa bardzo dla siebie ważne projekty ustaw. Nad pierwszym pracuje odpowiedzialny za mieszkalnictwo wiceminister rozwoju i technologii Tomasz Lewandowski. Chodzi o podatek katastralny. Jednocześnie politycy Nowej Lewicy przyznają, że z podatkiem katastralnym największym problemem jest to, że… w Polsce nie ma katastru (urzędowego rejestru, będącego ewidencją kluczowych informacji o gruntach i budynkach – przyp. red.).
Drugi projekt ustawy to gruntowna reforma finansowania systemy ochrony zdrowia. Nowa Lewica pracuje nad zmianami od dłuższego czasu, konsultując przygotowywane rozwiązania z analitykami i ekspertami branży medycznej. Na razie politycy klubu Lewicy nie chcą ujawniać za wiele informacji o będącej na ukończeniu reformie. Interii udało się dowiedzieć, że przewiduje ona likwidację składki zdrowotnej i zastąpienie jej podatkiem zdrowotnym. Dzięki temu do 2030 roku finansowanie ochrony zdrowia w Polsce miałoby osiągnąć poziom 9 proc. PKB, czyli – jak wskazują nasze źródła w partii – tyle, ile wynosi norma OECD.
Rzecz w tym, że ani o jednym, ani o drugim projekcie nie wiedzą na razie koalicjanci Nowej Lewicy. To projekty wyłącznie jednego środowiska politycznego, co rodzi poważne obawy o to, że w koalicji rządzącej nie będzie woli politycznej do ich przegłosowania. Dlatego – jak słyszymy w otoczeniu marszałka Sejmu – po ukończeniu prac nad oboma projektami najpierw zostaną one omówione w gronie koalicjantów, a potem ewentualnie na rządzie.
Od marszałka do nowego-starego szefa Lewicy?
Końcówka roku będzie też ważnym czasem dla Włodzimierza Czarzastego, jeśli chodzi o sytuację w partii. W połowie grudnia mają zostać wybrane nowe władze Nowej Lewicy. Kandydaturę Czarzastego wysunęły już dwa regiony – Górny Śląsk i Mazowsze. Sam zainteresowany, pytany o możliwość ponownego ubiegania się o funkcję przewodniczącego, udziela wymijających odpowiedzi, jednak z informacji Interii wynika, że jest to bardzo prawdopodobne, jeśli wręcz nie pewne.

W swojej nowej politycznej roli Czarzasty upatruje szans zarówno na przedłużenie przewodnictwa w partii, jak i na podreperowanie sondaży Nowej Lewicy. – To jest duży instrument dla formacji politycznej. Układ sił jest stabilny i Lewica dobrze się w tym czuje – mówi jeden z naszych informatorów. Niezależnie od tego, kto zostanie wybrany nowym (bądź nowym-starym) szefem partii, od 1 stycznia Nowa Lewica planuje ruszyć z kampanią do wyborów w 2027 roku.
W rozważaniach o przyszłości Nowej Lewicy, ale i całej polskiej lewicy, ważne miejsce zajmuje też partia Razem. Czarzasty jest zwolennikiem ponownej współpracy i wspólnego startu Nowej Lewicy oraz Razem w 2027 roku. I to mimo faktu, że ma żal oraz pretensje do Adriana Zandberga i jego ludzi o niedawne głosowanie w sprawie Zbigniewa Ziobry.
Razem poparło 26 wniosków o uchylenie Ziobrze immunitetu, jednak gdy zapadała decyzja w kwestii zgody na zatrzymanie i areszt byłego ministra sprawiedliwości, pięcioro posłów i posłanek Razem nie wzięło udziału w głosowaniu. – Stanowisko Razem w sprawie Ziobry było skandaliczne, nie powinno się było wydarzyć. Czerwone światło i absurdalna decyzja – irytuje się jeden z liderów Nowej Lewicy.
Jeżeli prezydent powie, że chce współpracować, będziemy chcieli ustalić zasady tej współpracy. Jeśli ktoś chce szacunku i uczciwych zasad, to musi być obopólne
Czy wobec tego ponowna bliska współpraca obu ugrupowań jest możliwa? Wydaje się, że tak. Nie wykluczyła jej bowiem żadna ze stron. Z kolei sam Czarzasty o Zandbergu wypowiada się „per kumpel”, co pokazuje, że personalnie między oboma politykami złej krwi raczej nie ma.
Jednocześnie Nowa Lewica po cichu liczy, że im bliżej będzie wyborów, tym fala poparcia dla Razem, która wyniosła ich do dobrego wyniku w wyborach prezydenckich, zacznie opadać, a to zmieni również układ sił w ewentualnych rozmowach o współpracy. – Uważam, że lepiej, żeby była jedna lista lewicy. Zandberg lewituje w tej sprawie, tak to jest z „delfinami”, że skaczą i potem muszą spaść, żeby znów poczuć grunt – metaforycznie opisuje sprawę polityk ze ścisłych władz Nowej Lewicy.
W kontekście najbliższych wyborów humory Nowej Lewicy poprawia też niezachwiana wiara w bardzo obiecującą przyszłość obecnego rządu. – Te miliardy, które pozyskaliśmy i które inwestujemy, zaczną trafiać do ludzi. Na samej „ścianie wschodniej” mamy do wydania 40 mld zł – tłumaczy nam prominentny polityk Lewicy. Na koniec dodaje: – Ten rząd będzie się wzmacniać i partie go tworzące również. Najbardziej, oczywiście, Koalicja Obywatelska, ale inni proporcjonalnie też.


