W związku z poważnymi szkodami spowodowanymi przez tzw. bomby kuliste w noc sylwestrową w Berlinie, politycy żądają wyciągnięcia konsekwencji. „Import zakazanych fajerwerków – bomb kulistych – z innych krajów na wschodzie musi być uniemożliwiony przez jeszcze surowsze kontrole graniczne” – powiedział agencji DPA Burkard Dregger, rzecznik CDU ds. polityki wewnętrznej w berlińskim Senacie. Jak dodał: „Te już zakazane fajerwerki były główną przyczyną obrażeń i szkód materialnych”.
Ponieważ bomby kuliste nie są dostępne w sprzedaży w Niemczech, są one przemycane z Polski lub Czech – stwierdził Dregger na antenie Inforadio rozgłośni Rbb. Zaapelował o ustalenie rozwiązań z tymi krajami, aby powstrzymać nielegalny import.
Ogromne straty po sylwestrze w Niemczech
Ze względu na dużą siłę wybuchu, bomby kuliste nie są dopuszczone do powszechnego użytku w Niemczech. Na przełomie roku w Berlinie zaobserwowano, że wybuchały one częściej w sposób niekontrolowany. W rezultacie wiele osób zostało poważnie rannych. W berlińskiej dzielnicy Schöneberg siła detonacji uszkodziła poważnie fasady domów i samochody. W jednej z kamienic wypadły niemal wszystkie szyby, a 36 mieszkań nie nadaje się do zamieszkania.
W noc sylwestrową doszło w całych Niemczech do wielu atakw na policję i służby ratunkowe. Niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser potępiła wszystkich, którzy utrudniali działania policji, służb ratowniczych i straży pożarnej. Jej zdaniem sprawcy muszą być ścigani i karani z najwyższą surowością.
„Wojna domowa” na ulicach
Minister spraw wewnętrznych Bawarii Joachim Herrmann (CSU) mówił o „warunkach przypominających wojnę domową”. Odnosząc się do incydentów w Berlinie, powiedział, że „kiedy ludzie są poważnie ranni, a całe domy nie nadają się do zamieszkania z powodu ładunków wybuchowych, to linie alarmowe zostały przekroczone”. Wiceprzewodniczący grupy parlamentarnej SPD, Dirk Wiese, powiedział gazecie „Die Welt”, że nadszedł najwyższy czas, aby wzmocnić prawnie ochronę służb ratowniczych.
Niemiecki Związek Zawodowy Policji (GdP) określił jako niepokojące, „że do ochrony ludności i służb ratowniczych potrzeba coraz więcej personelu”. Według przewodniczącego związku, Jochena Kopelke, osiągnięty został limit możliwości kadrowych i prawnych.
Ataki na funkcjonariuszy
Ataki na strażaków i policję miały miejsce między innymi w Berlinie, Monachium, Kolonii, Lipsku i Hamburgu. W stolicy Niemiec zostało rannych 37 policjantów. Jeden z funkcjonariuszy został poważnie ranny – prawdopodobnie przez nielegalny fajerwerk. W Lipsku około 50 osób zaatakowało policjantów fajerwerkami i butelkami. Według policji w Monachium kilkaset osób brało udział w zamieszkach i atakowało funkcjonariuszy. Rzeczniczka policji mówiła o około 200 do 300 osobach z lewicowego spektrum.
Szef GdP mówił również o ofiarach śmiertelnych, które straciły życie w wyniku odpalania petard. „Pięć ofiar śmiertelnych ciężkich eksplozji petard to straszny wynik jak na pierwszy dzień nowego roku” – stwierdził. Dodał, że liczne obrażenia, a także filmy w mediach społecznościowych pokazują, że zwykłe fajerwerki nie są już wystarczające dla niektórych osób. „Musi być większa siła wybuchu, duże eksplozje i dużo ognia” – mówi Kopelke.
Spośród pięciu ofiar śmiertelnych, dwie zginęły w Saksonii: W Oschatz niedaleko Lipska 45-letni mężczyzna zmarł po odpaleniu dużej bomby fajerwerkowej kategorii F4, podała policja. Takie fajerwerki można kupić w Niemczech tylko za oficjalnym zezwoleniem. W Hartha niedaleko Chemnitz 50-letni mężczyzna został śmiertelnie ranny podczas odpalania fajerwerków.
Na obrzeżach Geseke w Nadrenii Północnej-Westfalii 24-letni mężczyzna zginął w wyniku wybuchu petardy. Według policji siła wybuchu sugeruje, że był to prawdopodobnie nielegalny fajerwerk. 20-letni mężczyzna zginął w eksplozji w Hamburgu, w jego przypadku była to petarda domowej roboty. W Kremmen w Brandenburgii 21-latek zginął w wypadku z udziałem sylwestrowej petardy.
***
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle