-
Prezydent Zełenski zapowiedział, że Ukraina będzie używać amerykańskich pocisków Tomahawk tylko wobec celów wojskowych.
-
Donald Trump warunkuje przekazanie Tomahawków Ukrainie uzyskaniem informacji na temat ich planowanego użycia.
-
Rosja ostrzega, że dostarczenie Ukrainie pocisków Tomahawk grozi eskalacją konfliktu.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
– Blisko współpracujemy ze Stanami Zjednoczonymi nad wzmocnieniem naszych zdolności obrony powietrznej i wszystkich zdolności obronnych. Przede wszystkim dzięki systemom Patriot – stwierdził Zełenski w niedzielnym nagraniu. Jak dodał, Ukraina rozmawia również z USA na temat dostaw pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk.
– Widzimy i słyszymy, że Rosja obawia się, że Stany Zjednoczone mogą zapewnić nam Tomahawki. To sygnał, że taka presja może być efektywna na drodze do osiągnięcia pokoju – powiedział lider Ukrainy. Jednocześnie zaznaczył, że jeśli Ukraińcy otrzymają takie pociski od USA, to będą je wykorzystywać jedynie do ataków na cele wojskowe, a nie cywilne.
Jak opisuje agencja Reutera, Zełenski wciąż stara się przekonać Trumpa do „zatwierdzenia umowy dotyczącej rakiet”. – Liczymy na takie decyzje, ale zobaczymy – mówił prezydent Ukrainy.
Donald Trump, który odbył w weekend dwie rozmowy telefoniczne z Zełenskim, już w poprzedni poniedziałek stwierdził, że „mniej więcej już podjął decyzję” w sprawie przekazania Ukrainie pocisków Tomahawk. Dodał jednak, że zanim rakiety trafią do Ukraińców, musi się dowiedzieć, jak Kijów zamierza je wykorzystać.
Tomahawki to pociski, które mają zasięg nawet do 2500 km. Oznacza to, że Ukraina mogłaby nimi uderzać w cele zlokalizowane daleko na terytorium Rosji, w tym również w Moskwie.
Ukraina otrzyma Tomahawki? Rosjanie ostrzegają przed eskalacją
Moskwa od dawna ostrzega, że dostarczenie Ukrainie pocisków Tomahawk może doprowadzić do eskalacji konfliktu.
– Temat Tomahawków jest niezwykle niepokojący. Teraz jesteśmy w bardzo dramatycznym momencie w związku z eskalującym ze wszystkich stron napięciem – stwierdził w niedzielę rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow.
Według Pieskowa obawy może przede wszystkim budzić fakt, że niektóre pociski Tomahawk są przystosowane do przenoszenia głowic nuklearnych. – Wyobraźcie sobie: pocisk dalekiego zasięgu zostaje wystrzelony i leci, a my wiemy, że może być uzbrojony w głowicę nuklearną. Co Rosja może wtedy myśleć? Jak Rosja powinna zareagować? Eksperci wojskowi na całym świecie powinni to zrozumieć – powiedział.
Warto podkreślić, że USA od lat nie produkują pocisków Tomahawk zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych.
Z kolei prezydent Rosji Władimir Putin stwierdził ostatnio, że Ukraińcy nie są w stanie wystrzeliwać pocisków Tomahawk bez pomocy zagranicznych wojskowych. Tym samym atak taką bronią oznaczałby „nowy etap eskalacji”.
Źródła: Reuters, Ukraińska Prawda