-
Ekspert podkreśla, że Polska nie powinna polegać tylko na jednym sojuszniku, jakim są Stany Zjednoczone, i powinna rozwijać własny potencjał obronny.
-
Zmiany polityczne w Niemczech i Francji mogą osłabić wsparcie dla Ukrainy oraz Polski, dlatego potrzebna jest kooperacja z innymi krajami regionu oraz modernizacja armii.
-
Obecna polityka USA utrudnia proces pokojowy, a Rosja wykorzystuje chaos, podczas gdy Polska nie została zaproszona do rozmów pokojowych, co budzi niepokój o pozycję kraju na arenie międzynarodowej.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
– Zmiany, jakie mogą zajść we Francji czy Niemczech, musimy uważnie obserwować. Piszę o tym i mówię, bo liczy się perspektywa. Tak jak zawsze widzieliśmy USA jako pewnego sojusznika, a okazuje się, że wcale nie jest taki pewny – mówi Interii doktor habilitowany Maciej Milczanowski, ekspert od geopolityki i bezpieczeństwa, a także były żołnierz.
Spoglądając na sondaże i nastroje społeczne nie można wykluczyć, że na przestrzeni miesięcy bądź lat we Francji i Niemczech może dojść do zmiany władzy, którą obejmą formacje zdecydowanie przychylniej patrzące w stronę Moskwy. Mowa tu o niemieckiej AfD czy francuskim Zjednoczeniu Narodowym.
Uwagę zwracał na to m.in. analityk geopolityczny Krzysztof Wojczal. „Czy ktoś w ogóle zauważył fakt, że obecny proukraiński i mocno antyrosyjski nurt polityczny w UE jest kwestią zupełnie nową i może się zaraz skończyć? Jak będzie wyglądać sytuacja Ukrainy – ale i Polski – jeśli nagle zabraknie wsparcia w UE, a Rosjanie będą kontynuować wojnę? Ktoś o tym w ogóle dzisiaj myśli?” – pytał w jednym z wpisów w serwisie X.
Dr. Macieja Milczanowskiego pytamy więc, czy w obecnej sytuacji powolne wykrwawianie się Rosji na polu bitwy dalej jest dla Polski korzystne, skoro istnieje ryzyko, że w Europie nastawienie do tej Rosji diametralnie się zmieni, a tym samym może ona osiągnąć swoje cele?
Czas gra na niekorzyść Europy? „Polska jak najszybciej musi budować potencjał”
– Nasza polityka musi być elastyczna, bo jesteśmy w takim miejscu, że nie możemy polegać na jednym sojuszniku. Do tej pory wiele osób ze środowisk prawicowych uważa, że liczą się tylko USA. A sam Trump pyta przecież: – Jakie macie karty? – opisuje rozmówca Interii.
– Mnie to zadziwia, że sam Trump mówi, że Europa musi bronić się sama, musi liczyć na siebie. Wielu tego nie słyszy, wybierają sobie to, co im pasuje – ocenia.
– Musimy zbudować własny potencjał i współpracować z tymi, którzy widzą zagrożenie podobnie jak my. To jest na pewno Skandynawia, państwa bałtyckie, na razie są to Niemcy i Francja oraz Wielka Brytania – opisuje Milczanowski.
– Być może Niemcy wypadną z tej współpracy. Jeśli wypadnie Francja, trzeba współpracować z Niemcami. Musimy rozumieć, że nasza obronność zależy od nas samych, ale współpraca jest także konieczna, by mieć wystarczający potencjał, tym bardziej że potencjału nuklearnego sobie nie zbudujemy. Musimy budować kooperacje, ale mieć świadomość, jak brutalna jest polityka – podkreśla.
– Na wybory w Niemczech czy Francji wpływu nie mamy. W tej chwili mamy najlepszą sytuację i powinniśmy z niej bardzo mocno korzystać. Natomiast jeśli idziemy cały czas w konflikt, to taka AfD bardzo chętnie wykorzystuje te głosy w Polsce. To jest bardziej niekorzystne dla nas niż dla Niemców, bo to my jesteśmy w bezpośrednim sąsiedztwie Rosji. Jest dużo absurdów w naszej polityce, ale po części to zrozumiałe, bowiem wynika m.in. z doświadczeń historycznych – niuansuje ekspert.
– W takiej sytuacji, jak jesteśmy, powinniśmy wykorzystywać wszystkie szanse, jakie mamy. Ta sytuacja może się zmienić, więc jak najszybciej powinniśmy budować swój potencjał – apeluje.
„Działamy za wolno, za mało”. Ekspert alarmuje
Ekspert wskazuje na kluczowe znaczenie inicjatyw poszerzania potencjału wojskowego i obronnego. Podkreśla przy tym istotę modernizacji armii i implementację rozwiązań nowoczesnego pola walki, w tym rozwój przemysłu dronowego. Zwraca przy tym uwagę na konieczność ograniczenia biurokracji i skrócenia procedur.
– Jesteśmy w sytuacji potencjalnego zagrożenia, powinniśmy przyspieszać te procedury – dodaje.
– My powinniśmy budować jak najmocniejszą współpracę z Ukrainą, czerpać z ich doświadczenia i jak najszybciej budować swój potencjał obronny. To zbuduje także naszą dyplomację. Jeżeli pokażemy, że jesteśmy liderem, na przykład w produkcji dronów czy zaawansowanych systemów dowodzenia, istotnych gałęziach przemysłu zbrojeniowego, które broniłyby wschodniej flanki NATO, to zwiększyłoby nasze oddziaływanie dyplomatyczne – analizuje dr Milczanowski.
– Tymczasem my działamy za wolno, za mało. Na własne życzenie rozmieniamy swoje szanse na drobne – zauważa.
Rozmowy pokojowe bez Polski. „Powinniśmy tam być”
– Dlaczego zabrakło nas w Genewie? Trudno powiedzieć. Oczywiście powinniśmy tam być. Jedni mówią, że powód to konflikt na linii prezydent-premier. Inni, że nie jesteśmy państwem sprawczym, które nie ma siły reagowania, także w obszarze wywiadów – wymienia dr Milczanowski.
– Myślałem, że ludzie Donalda Tuska, który ma tak dobre relacje w Europie, nie dadzą się wykluczyć z takich gremiów i jestem srodze zawiedziony. Na pewno źle, że tak się stało, powinniśmy brać udział w takich wydarzeniach. Tym bardziej, że wiele polskich obserwacji w sprawie Rosji zostało potwierdzonych – podkreśla.
– Przy tym wszystkim nie potrafimy znaleźć się przy stole, gdzie zapadają ważne decyzje. I to są decyzje egzystencjalnie ważne dla Polski – konstatuje.
Plany pokojowe a wojna w Ukrainie. Rządy Trumpa to dobre wieści dla Rosji?
– To jest skomplikowana gra. Gdyby to była jednolita presja ze strony Zachodu i plany zakończenia wojny, to sprawa byłaby dość prosta. Wtedy Rosja wiedziałaby, czego się spodziewać i w którymś momencie przyjęłaby jakieś propozycje – mówi Interii Milczanowski, analizując obecne ruchy USA w sprawie Ukrainy.
– Sytuacja taka, jaka jest teraz, gdzie prezydentowi Trumpowi wydaje się, że stosuje jakieś wielopoziomowe gry, pokazuje Rosji, że można dużo więcej zyskać. To powoduje, że w Rosji też te kalkulacje się zmieniają. Nie będą chcieli iść na propozycje konsultowane z Ukrainą, skoro Donald Trump jest gotów rozmawiać i negocjować z samą Moskwą – podkreśla ekspert.
– Zakres potencjalnych zysków Rosji zwiększa się przy administracji Trumpa, nie widać dużej presji na Kreml. Ta pierwsza propozycja to były ograniczenia nakładane na Ukrainę, a wręcz gwarancje bezpieczeństwa dla Rosji. Dochodzi do sytuacji absurdalnych, a w konsekwencji do chaosu, w którym Moskwa świetnie się czuje, bo oni w takich warunkach doskonale potrafią rozgrywać swoje interesy – słyszymy.
– Prócz USA i Europy jest także cała reszta świata. Tam Rosja ma zdecydowanie większe poparcie i gra globalnie. Ukraina jest tutaj tylko jednym z wektorów – mówi.
Kreml wykorzystuje chaos i zamieszanie, tak uderzają w Ukrainę
– To, co robią Amerykanie przy obecnej administracji, jest bardzo niekorzystne dla procesu pokojowego. Oczywiście oni to odwrotnie prezentują, ale im więcej chaosu i zmiennych narracji, straszenia Rosji sankcjami, a faktycznie proponowania ograniczeń dla Ukrainy, tym więcej argumentów, które Kreml wykorzystuje – słyszymy.
– Już nie ma tradycyjnej, jednej linii politycznej Ameryki, Trump bardzo USA podzielił, ta polityka jest bardzo zróżnicowana. Jeśli chodzi o samego Trumpa, nie słyszałem, by on partnerów europejskich traktował jako sojuszników, on tego nie mówi. Są tylko państwa, z którymi – lub na których – Ameryka chce robić interesy. Jeśli ma pomagać Ukrainie, to niech za to płaci Europa, jeśli ma negocjować porozumienia, to za surowce. Natomiast jedynym przyjacielem, którego on określa jako „pokojowego człowieka”, jest Władimir Putin. Słowa mają znaczenie, to nie jest tak, że on prowadzi grę i chce oszukać Putina – analizuje zastępca dyrektora Instytutu Nauk o Polityce w Uniwersytecie Rzeszowskim.
– Trump ma swoją filozofię świata, w której liczą się tylko pieniądze, tylko zysk. Nie dla USA, ale dla niego osobiście oraz dla jego najbliższych ludzi, ruchu MAGA. W tej chwili liczą też na rynki, które zostały odcięte, a więc m.in. rosyjski – zwraca uwagę.
– To już nie chodzi o to, że oni nie interesują się na poważnie Ukrainą czy Europą, oni tak naprawdę nie interesują się nawet całą Ameryką. Widać to w nastawieniu do jego poprzedników, Trump nie jest kolejnym prezydentem USA, jest jedynym, to bardzo zmienia optykę. Demokraci czy środowiska akademickie to wrogowie na równi ze Europą – konkluduje.
-
Specjalistyczny sprzęt trafia do Rosji. Skutecznie omija sankcje
-
Zmasowany nocny atak na Kijów. Rosja użyła trzech rodzajów broni


