Kozak miał przedstawić tę propozycję rosyjskiemu prezydentowi w tym roku. Miał on również zwrócić się do Władimira Putina z planem reform, w ramach których doszłoby do przyznania większej kontroli rządowej nad rosyjskimi służbami bezpieczeństwa oraz uniezależnienia sądownictwa od władzy.
Według amerykańskiej gazety doradca prezydenta Rosji miał mu dać jasno do zrozumienia, że uważa inwazję na Ukrainę za błąd. Według źródeł dziennika na Kremlu, Kozak jest jedyną osobą w kręgach władzy, która otwarcie sprzeciwia się wojnie, choć jak zaznaczono, nie robi tego publicznie.
Doradca Putina ma jednak ciągle szukać sposobów na przekonanie rosyjskiego prezydenta do zmiany polityki.
Wzywa Putina do zakończenia wojny. Doradca prezydenta odsunięty na boczny tor
Amerykańska gazeta informuje, że postawa Dmitrija Kozaka miała nie spodobać się Władimirowi Putinowi, którego w większości otaczają doradcy popierający twarde stanowisko względem Ukrainy i sprzeciwiający się kończeniu wojny do czasu osiągnięcia wszystkich założeń Kremla.
Dlatego też prezydent miał odsunąć na boczny tor swojego współpracownika, a większość jego obowiązków przekazać innemu doradcy – Siergiejowi Kirience. Mimo to, Kozak pozostał na stanowisku i nadal ma bezpośredni kontakt z Putinem.
„Naciski Kozaka raczej nie zmienią poglądów Putina. Odzwierciedlają jednak frustrację pojawiającą się w niektórych kręgach moskiewskiej elity wobec niechęci Putina do poszukania kompromisu w sprawie wojny i wobec rosnącej niekontrolowanej władzy służb bezpieczeństwa” – napisała gazeta.