W skrócie
-
W ostatnich miesiącach narastają liczba incydentów naruszenia przestrzeni powietrznej NATO przez Rosję, w tym przypadki przekroczenia polskiej granicy przez drony i agresywne zachowania rosyjskich samolotów.
-
Piloci NATO nieustannie balansują między odpowiedzią na prowokacje a unikaniem eskalacji konfliktu, działając zgodnie z wytycznymi dotyczącymi dyscypliny i proporcjonalności.
-
Wśród krajów członkowskich NATO toczą się debaty na temat adekwatności reakcji, oscylując między stanowczą odpowiedzią a zachowaniem ostrożności, by nie dopuścić do niekontrolowanego wzrostu napięcia.
– Rosja prowokuje NATO, szukając okazji, aby pokazać swoim obywatelom, że są zagrożeni – oceniał były pilot amerykańskich sił powietrznych John Venable z Instytutu Mitchella. Dodał, że „Zachód musi zachować powściągliwość – ale tylko do pewnego punktu”.
W ciągu ostatnich miesięcy systematycznie wzrasta liczba przypadków naruszenia przestrzeni powietrznej państw NATO. Ostatnio zarejestrowano 19 rosyjskich dronów, które przekroczyły polską granicę oraz incydent z udziałem trzech MiG-ów-31, które przebywały w powietrzu nad Estonią przez ponad 12 minut.
Piloci NATO balansują między bezpieczeństwem a ryzykiem eskalacji
Misje patrolowe NATO, do niedawna uważane za rutynowe, coraz częściej przeradzają się w niebezpieczną grę, z ryzykiem eskalacji w tle. Piloci sojuszu są w ciągłej gotowości, reagując na prowokacyjne wtargnięcia rosyjskich samolotów w przestrzeń powietrzną państw Paktu Północnoatlantyckiego.
Na lotnikach spoczywa bardzo duża odpowiedzialność. – Nie chcesz przekroczyć granicy, a jednocześnie nie chcesz narażać siebie ani swojego partnera na ryzyko – powiedział John Venable.
Ekspert podkreślił, że piloci powinni działać z zachowaniem najwyższej dyscypliny, unikając wszelkich działań, które mogłyby sprowokować konflikt.
NATO w „szarej strefie”. „Nie ma wojny, ale nie ma też pokoju”
Sytuację komplikują wewnętrzne dyskusje w ramach NATO, w ramach których niektóre państwa opowiadają się za ostrzejszą reakcją na naruszenia, włącznie z otwarciem ognia, podczas gdy inne ostrzegają przed wpadnięciem w „pułapkę eskalacji”, jak ostrzegał niemiecki minister obrony Boris Pistorius.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte przyznał, że Sojusz funkcjonuje w „szarej strefie” – gdy nie ma otwartej wojny, ale nie ma też pokoju. – Decyzje o otwarciu ognia podejmowane są w czasie rzeczywistym, na podstawie danych wywiadowczych i oceny poziomu zagrożenia – wyjaśnił.
Rutte podkreśla, że NATO zawsze będzie reagować proporcjonalnie, „choć nie zawsze oznacza to zestrzeliwanie samolotów”. – Nasi piloci robią dokładnie to, do czego zostali przeszkoleni – chwalił dotychczasowe reakcje lotnictwa.