Tuż po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku państwa G7 zdecydowały o zamrożeniu ok. 260 mld euro (280 mld dolarów) rezerw Centralnego Banku Rosji, zgromadzonych w zachodnich walutach i papierach wartościowych. 210 mld euro z tych środków zdeponowanych jest w Europie, w większości w belgijskiej instytucji finansowej Euroclear. Reszta m.in. w Stanach Zjednoczonych, Francji, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Japonii.

Od wielu miesięcy trwa dyskusja o możliwych opcjach wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów. Moskwa uznaje to rozwiązanie za niezgodne z prawem i zapowiada konsekwencje, jeśli kraje zachodnie zdecydują się na taki krok.

Wojna w Ukrainie. Spór o zamrożone rosyjskie aktywa

Jak zauważa Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich, intensywność dyskusji na temat tego, jak korzystać z zamrożonych aktywów, przypada na ubiegły rok. Wówczas silne zaangażowanie i gotowość do użycia tych pieniędzy po stronie Stanów Zjednoczonych (mówiono wręcz o konfiskacie), w pewien sposób wpływała na zagęszczenie ruchów po stronie Unii Europejskiej. – W tym momencie mamy spowolnienie tego procesu – zauważa analityczka.

Podkreśla również, że za prezydentury Joe Bidena można było liczyć na to, że w taki czy inny sposób środki zostałyby uruchomione. Wówczas na Kremlu nie było wielkiej nadziei. – Rosjanie mieli świadomość, że te pieniądze są dla nich stracone. Mam wrażenie, że w momencie objęcia władzy przez administrację Donalda Trumpa w Rosji wzrósł w tej kwestii optymizm – mówi. Rosjanie liczą, że pieniądze staną się w pewien sposób elementem procesu negocjacyjnego między Waszyngtonem a Kremlem. – Te pieniądze są po prostu nadal w grze i nie wszystkie są dla Rosji stracone – dodaje Wiśniewska.

Spór prawny o rosyjskie aktywa

W Unii Europejskiej są państwa postulujące jak najszybsze uruchomienie rosyjskich pieniędzy i przekazanie ich Ukrainie. Wśród tych krajów są choćby Polska i państwa Bałtyckie. – Jedni twierdzą, że oczywiście jest to legalne – Rosja jest agresorem, zniszczyła Ukrainę i zgodnie z prawem międzynarodowym powinna ponieść konsekwencje – wyjaśnia Iwona Wiśniewska.

Z kolei państwa niechętne wobec takiego wykorzystania środków, na przykład Francja, mają wątpliwości odnośnie legalności wykorzystywania w inny sposób tych środków. Prezydent Emmanuel Macron twierdzi, że zamrożone rosyjskie aktywa „nie należą do nas”, zaś przejęcie ich byłoby niezgodne z prawem. Przeciwna konfiskacie środków jest także Belgia – to właśnie w Brukseli zarejestrowany jest Euroclear.

– Spór prawny trwa, ale oczywiście najważniejsza jest wola polityczna. A tej jak na razie nie ma – podkreśla ekspertka OSW.

Rosyjskie pieniądze dla Ukrainy. „Obawa jest słyszalna”

Inny argument przeciwników konfiskaty rosyjskich środków jest taki, że uderzyłoby to w wiarygodność europejskiego rynku finansowego. „Mogłoby to zniechęcić inwestorów z krajów takich jak Chiny czy Arabia Saudyjska do lokowania kapitału w strefie euro” – pisał niedawno „Guardian”.

– Ta obawa, oczywiście do pewnego stopnia jest słyszana, ale jeśli wszystkie państwa zachodnie podjęłyby jednoznaczną decyzję w kwestii rosyjskich pieniędzy, międzynarodowi inwestorzy nie mieliby alternatywy dla lokowania swojego kapitału w równie bezpieczne aktywa. Oczywiście, jeśli do takiego procesu nie przyłączyłyby się Stany Zjednoczone, mielibyśmy sytuację, w której inwestorzy mogliby przerzucić się z euro na dolara – wyjaśnia Iwona Wiśniewska.

Choć, jak zauważa ekspertka z OSW, same rosyjskie aktywa pozostają nieruszone, w pewnym sensie te pieniądze „pracują”, generując odsetki. – Zgodnie z ogólnym prawnym podejściem do tych środków, odsetki już nie są rosyjskie. Dlatego w zeszłym rokuKomisja Europejska zdecydowała, żeby zostały one obłożone podatkiem od nadmiarowych zysków (forma opodatkowania dla firm czy branż osiągających nadzwyczajne, ponadprzeciętne zyski w wyniku specyficznych okoliczności – red.) i trafiły do Ukrainy. W zeszłym roku przekazano pierwszą taką transzę, około półtora miliarda euro – mówi analityczka.

Z kolei w czerwcu 2024 roku na spotkaniu G7 zdecydowano o udzieleniu pożyczki dla Ukrainy w wysokości 50 mld dolarów, której zabezpieczeniem miały być właśnie odsetki od zamrożonych aktywów.

Wojna w Ukrainie. Co dalej z pieniędzmi Rosjan?

Przyszłość rosyjskich aktywów jest niewiadoma, nie ma jasnego sygnału ze strony Stanów Zjednoczonych, jaką politykę przyjmie w tej kwestii Donald Trump. Jak zauważa Iwona Wiśniewska, zgodnie z procesem polityki sankcyjnej środki w UE są zamrażane na sześć miesięcy.

Za kilkanaście tygodni członkowie Unii będą ponownie decydować w sprawie kontynuowania sankcji wobec Rosji, w tym zamrożenia środków. – Mając świadomość, że w UE są państwa niechętne kontynuowaniu takiej polityki wobec Rosji (Węgry), pod znakiem zapytania stoi przyszłość konfiskaty tych środków. Być może wystarczy weto ze strony Węgier i pieniądze prawnie znowu staną się rosyjskie – mówi analityczka.

W Unii przygotowane są alternatywne scenariusze na wypadek takiej sytuacji. Według Wiśniewskiej weto Węgier mogłoby nastąpić tylko w sytuacji, gdyby Stany byłyby gotowe oddać Rosji pieniądze. – Myślę, że Węgry nie podjęłyby same takiej decyzji – konkluduje.

Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
Exit mobile version