W poniedziałek Donald Trump spotkał się z sekretarzem generalnym NATO Markiem Ruttem. Amerykański prezydent wyraził rozczarowanie dotychczasową postawą Rosji w w sprawie wojny w Ukrainie.
Trump postawił warunek: – Jeśli w ciągu 50 dni nie dojdziemy do porozumienia z Rosją, nałożymy na nią surowe cła.
Jak stwierdził, rosyjski przywódca „oszukał wielu ludzi, ale nie mnie”. – On wie, jaki jest uczciwy układ – nie ma tu zwycięzcy – dodał.
Jak przekazał agencji Reutera przedstawiciel Białego Domu, Trump miałby nałożyć 100-procentowe cła na Rosję i sankcje wtórne na kraje, które kupują ropę z Rosji.
Kluczowe tutaj będą właśnie sankcje wtórne.
Trump zagroził Rosji sankcjami. Ekspertka o wpływie na gospodarkę
– Zapowiadane sankcje – jeśli rzeczywiście miałyby zostać wprowadzone – mogłyby bardzo negatywnie wpłynąć na stan rosyjskiej gospodarki – uważa Elżbieta Kaca z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
Zyski ze sprzedaży ropy i gazu stanowiły ok. 30 proc. dochodów rosyjskiego budżetu w latach 2023-2024, przy czym kluczowe znaczenie ma sprzedaż ropy. – Jeśli USA nałożyłyby sankcje wtórne na odbiorców rosyjskiej ropy, ograniczyłoby to znacznie dochody budżetowe Rosji i zmniejszyło tym samym jej możliwości finansowania wojny.
Wojna w Ukrainie. Trump o rozmowach z Putinem
Wiele zależy oczywiście od tego, czy groźby Trumpa przełożą się na czyny. Narracja amerykańskiego prezydenta w stosunku do Władimira Putina od tygodni staje się coraz bardziej krytyczna.
Pod koniec marca Trump w jednym z wywiadów stwierdził, że był „wkurzony” po słowach Putina podważających wiarygodność przywództwa ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. – Jeśli Rosja i ja nie będziemy w stanie dojść do porozumienia w sprawie powstrzymania rozlewu krwi w Ukrainie, a ja będę uważał, że to wina Rosji – co może nie być prawdą – ale jeśli będę uważał, że to wina Rosji, nałożę cła wtórne na całą ropę pochodzącą z Rosji – stwierdził, już wtedy sygnalizując możliwość wprowadzenia sankcji.
– Jeśli Trump faktycznie przyspieszy procedowanie projektu ustawy Grahama, zakładającej zaostrzenie amerykańskich sankcji, będzie to sygnał dla Putina, że amerykańska administracja nie blefuje – uważa Elżbieta Kaca, która w PISM kieruje projektem „Sankcje Międzynarodowe”. W jej opinii siła ewentualnych sankcji będzie też zależeć od ich ostatecznego zakresu i skali przyjętych wyjątków.
Wspomniany projekt ustawy Grahama (od nazwiska jednego z autorów, senatora Partii Republikańskiej Lindseya Grahama) zakłada nałożenie przez amerykańską administrację sankcji na rosyjski sektor energetyczny i bankowy oraz cła w wysokości 500 proc. na towary z krajów kupujących rosyjską ropę.
Graham przekazał niedawno w mediach społecznościowych, że Senat wkrótce rozpocznie prace nad projektem.
Jeśli zatem sankcje, którymi grozi Donald Trump, zostaną wprowadzone, dotknęłyby najbardziej największych odbiorców rosyjskiej ropy i produktów ropochodnych, czyli Chiny, Indie i Turcję.
– Straciłyby możliwość kupowania tych surowców po niższej cenie – w rezultacie unijnego embarga na ropę i nałożenia pułapu cenowego Rosja sprzedawała im ropę ze znaczną zniżką. Mimo tego te państwa mogłyby uzupełnić import ropy z innych kierunków geograficznych – wyjaśnia Elżbieta Kaca. Dodaje, że potencjalny wpływ amerykańskich sankcji na kalkulacje polityczne chińskich władz pozostawałby więc ograniczony.
USA. Trump zapowiada pomoc militarną Ukrainie
Donald Trump w poniedziałek zapowiedział także, że Stany Zjednoczone będą sprzedawać sojusznikom z NATO uzbrojenie, które zostanie następnie wysłane do Ukrainy. Proces będzie koordynowany przez szefa Sojuszu. Według amerykańskiego prezydenta dostarczony sprzęt ma mieć wartość „miliardów dolarów”, a wśród dostaw mają być rakiety i baterie Patriot.
To duża zmiana, bo to tej pory amerykańska broń do Ukrainy trafiała w ramach amerykańskiego wsparcia. – Dni, w których USA wysyłały nieograniczone dolary podatników, by bronić Ukrainę, się skończyły – tak decyzję Trumpa skomentował dla Fox Newsambasador USA przy NATO Matthew Whitaker. – Produkujemy najlepszą broń na świecie i wszyscy chcą ją (kupić). I będziemy priorytetowo traktować broń dla Ukrainy – dodał.
– Szczegóły porozumienia będą jeszcze dopracowywane. Finansowanie na wsparcie wojskowe dla Ukrainy będzie zapewne pochodziło ze środków krajowych zainteresowanych państw europejskich – wyjaśnia Elżbieta Kaca.
Podczas niedawnego szczytu NATO w Hadze przywódcy krajów Sojuszu zobowiązali się, że do 2035 r. będą przeznaczać pięć procent PKB na obronność.
– Biorąc pod uwagę trend zwiększania wydatków na uzbrojenie w tych państwach, znalezienie odpowiednich środków jest możliwe – komentuje ekspertka z PISM.
Według danych Stockholm International Peace Research Institute w 2024 r. łączne wydatki na obronę wszystkich państw Unii Europejskiej wyniosły 371 mld dolarów.
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl