Ministerstwo obrony Rosji poinformowało w poniedziałek o wkroczeniu pojedynczych jednostek na terytorium obwodu dniepropietrowskiego. Jeśli informacje zostałyby potwierdzone, byłby to już ósmy region w Ukrainie, w którym toczą się działania zbrojne.
Wcześniej zastępca szefa biura prezydenta Ukrainy, pułkownik Pawło Palisa, opublikował mapę na której naniesione zostały plany rosyjskich wojsk. Do 1 września pod kontrolę Rosjan miałyby przejść, w całości, obwody doniecki i ługański, a do końca 2026 roku odeski i mikołajowski.
Wojna w Ukrainie. Rosjanie chcą połowy Ukrainy
Według przedstawiciela władz w Kijowie, rosyjskie plany militarne zakładają przejęcie kontroli nad wszystkimi regionami położonymi na wschód od rzeki Dniepr.
Jak wyliczyli eksperci ISW, oznaczałoby to, że kremlowscy politycy liczą na zajęcie, do końca następnego roku dodatkowych 137 tysięcy kilometrów kwadratowych. Łącznie pod kontrolę rosyjskich wojsk wpadłoby blisko 208 tys. km kwadratowych, czyli ponad połowa całej powierzchni kraju.
Zdaniem Pawło Paliasy celem jest całkowite odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego. By to zrealizować potrzebne jest zajęcie Odessy i Mikołajowa.
– W tym momencie Ukraińcy wiedzą, że jeśli nie podejmą działań, jeśli zawahają się lub nic nie zrobią, Rosja po prostu pójdzie naprzód. Strach nie dotyczy tylko eskalacji, dotyczy przetrwania – tłumaczy Elina Beketowa, współpracowniczka Centrum Analiz Polityki Europejskiej (CEPA).