Od początku roku do połowy września 2024 w Polsce odnotowano 14 584 przypadki krztuśca – wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH – Państwowego Instytutu Badawczego. Jest to ponad 26-krotny wzrost w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego – wówczas zarejestrowano jedynie 559 przypadków tej choroby.

Można więc śmiało powiedzieć: w ostatnich miesiącach obserwujemy wyraźny wzrost zachorowań na krztusiec.

Jest to ostra choroba zakaźna wywoływana przez bakteriepałeczki krztuśca. To, co ją charakteryzuje, to uporczywy, utrzymujący się długo kaszel. – Na początku krztusiec przypomina każdą inną infekcję – mówi Interii Tomasz Karauda, lekarz Kliniki Pulmonologii w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi, specjalista chorób wewnętrznych.

Wyjaśnia: – Pod koniec objawów grypopodobnych pojawia się u pacjentów kaszel. Najpierw w nocy, później też w ciągu dnia. I ten okres napadowego kaszlu utrzymuje się od czterech do sześciu tygodni. Okres zdrowienia natomiast, gdzie kaszel powoli ustępuje, może trwać nawet do czterech miesięcy.

Krztusiec dotyka też dorosłych. „Kobieta bała się, że się udusi”

Krztusiec to zagrożenie przede wszystkim dla małych dzieci. – Może powodować poważne uszkodzenia neurologiczne. W grupie ryzyka są też osoby starsze, z obciążeniami chorobowymi, niższą odpornością i pacjenci z niedoborami odporności – dodaje Karauda.

Lekarz zaznacza, że ta choroba, która wcześniej kojarzyła się głównie z chorującymi dziećmi, coraz częściej dotyka obecnie dorosłych. – W okresie studiów i pierwszych lat pracy tylko słyszałem o krztuścu. W tym roku widziałem już kilka zachorowań, dwóch pacjentów sam osobiście leczyłem. Jednym z nich był mężczyzna w sile wieku, bez obciążeń chorobowych, który nie leczył się przewlekle – opowiada.

Miał też pacjentkę po 50. roku życia, u której zdiagnozowano krztusiec. – Włączyliśmy antybiotykoterapię oraz inne, dodatkowe leki, ale kobieta tak się męczyła, że codziennie wracała do szpitala. Nie potrzebowała hospitalizacji, jednak była bardzo lękowa. Bała się, że się udusi. Musieliśmy jej wytłumaczyć, że jej zdrowiu i życiu nic nie zagraża. Dzisiaj jest już zdrowa – mówi Karauda.

Krztusiec. Brakuje narzędzi diagnostycznych. „Szara strefa”

Wojciech Perekitko, lekarz rodzinny z okolic Nowej Soli (woj. lubuskie) pytany o krztusiec stwierdza, że tacy pacjenci prawdopodobnie też się u niego pojawiają. – Mówię prawdopodobnie, bo do końca tego nie wiem – wynika to z tego, że nie mamy jako lekarze rodzinni narzędzi do tego, aby diagnozować krztusiec. A w pierwszych dniach jest on od innych infekcji właściwie nie do odróżnienia. Oczywiście czytam doniesienia i widzę, że krztusiec wraca, a do tego chorują też dorośli – komentuje.

Gdy przyjmuje pacjenta z objawami infekcji najpierw robi szybki test na COVID-19, RSV i grypę. – Jeśli wychodzi ujemny proszę, aby wykonał badanie w kierunku krztuśca. Nie każdy jednak się tego podejmuje. Ubolewam, że nie mam jak tego zdiagnozować w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. To nie tak powinno wyglądać – dodaje.

Jeśli pacjent z góry mówi, że nie pójdzie się dalej diagnozować, leczony jest objawowo. – Krztusiec można oczywiście leczyć antybiotykiem, ale ma to sens na początku choroby i jeśli jesteśmy pewni, że jest to właśnie krztusiec – podkreśla Wojciech Perekitko.

– Myślę, że jest pewna szara strefa, jeśli chodzi o krztusiec. Nie ma diagnostyki, więc wiele przypadków może w oficjalnych statystykach umykać. Tak, jak było z koronawirusem – podsumowuje lekarz.

Krztusiec. Przyczyny powrotu choroby. „Ruchy antyszczepionkowe”

Jak podaje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH – Państwowy Instytut Badawczy, na obecną sytuację epidemiologiczną krztuśca ma wpływ wiele czynników.

Po pierwsze, jest to spadek akceptacji dla szczepień, a co za tym idzie – zmniejszenie stanu zaszczepienia populacji przeciw krztuścowi. W trzecim roku życia, w schemacie podstawowym (cztery dawki szczepionki ze składnikiem krztuśca), zaszczepionych jest 85,5 proc. dzieci (dane z 2022 roku).

Jest też kwestia wygasania odporności w wyniku upływu lat. NIZP PZH – PIB przypomina, że ostatnia dawka szczepienia przeciw krztuścowi w ramach obowiązkowego kalendarza jest podawana w wieku 14 lat. Szczepienia powinno się też co 10 lat odnawiać.

– Wydaje się, że wzrost zachorowań na krztusiec, szczególnie u dorosłych, wiąże się z ruchami antyszczepionkowymi – komentuje Tomasz Karauda. – Spada nasza odporność populacyjna, bo dorośli przestają szczepić dzieci. Chorujące dzieci zarażają więc też dorosłych – swoich rodziców, dziadków. To jest wielkie zadanie, które stoi przed państwem i przed nami, lekarzami: budowanie i wzmacnianie pozycji szczepień – wskazuje.

Udział
Exit mobile version