Magda Linette w ostatnich tygodniach zasygnalizowała zwyżkę formy. Uwagę mogła przykuwać jej zadziorna postawa na mączce, bo przecież w przeszłości nie zawsze pasowała Polce ta nawierzchnia. Choćby w Madrycie klasę naszej tenisistki odczuła na własnej skórze Aryna Sabalenka, która tylko nieznacznie była lepsza w II rundzie. Jeśli chodzi o rywalizację w Rzymie, to poznanianka potwierdziła wysoką dyspozycję.

Zadziorność Magdy Linette

W pierwszym secie o wyniku decydowało właściwie jedno przełamanie na korzyść reprezentantki Polski. Miało ono miejsce w ósmym gemie, kiedy Linette wyszła na prowadzenie 5:3. Co ciekawe, w czwartym gemie 32-latka miała aż cztery break pointy, ale Lin Zhu się obroniła, co dawało wtedy rezultat 2:2. Cieszyć mogła postawa 51. tenisistki świata przy własnym podaniu. Dwa gemy Linette zwyciężyła bowiem do zera, nie pozostawiając rywalce żadnych złudzeń.

Z przebiegu meczu jasno można wskazać, że przełamanie na wynik 5:3 w pierwszym secie dla Linette mocno podcięło skrzydła tenisistce z Azji.

Linette nie pozostawiła złudzeń

Wszystko dlatego, że Polka spokojnie dowiozła zwycięstwo w inauguracyjnej partii do końca (6:3), a następnie w fenomenalny sposób otworzyła drugiego seta. Wygrała cztery pierwsze gemy. W tamtym czasie na korcie istniała praktycznie tylko jedna tenisistka. Linette grała zjawiskowo, punktując przeciwniczkę choćby udanymi forhendami.

Trzeba też z drugiej strony przyznać, że Chinka wyglądała na zawodniczkę, która straciła wiarę w zwycięstwo. Pomyłki z jej strony widzieliśmy dość często nawet przy uderzeniach, które nie wydawały się trudne do zagrania od strony technicznej.

Zhu później lekko zmniejszyła stratę na wynik 1:4, ale następnie szwankował jej return, co sprawiło, że Linette pewnie wygrała swojego gema serwisowego i zmierzała do zamknięcia tego pojedynku. Ostatecznie zwyciężyła w drugiej partii 6:2. Takich spotkań nasza zawodniczka potrzebuje. O jej dominacji świadczy m.in. fakt, że właściwie ani razu nie była zagrożona utratą serwisu.

Udział
Exit mobile version