Frekwencja dopisała 

Poznań to bastion Koalicji Obywatelskiej, pogoda też dopisała, więc i z frekwencją nie było kłopotów. Sztab kandydata KO zadbał zresztą o odpowiednią promocję niedzielnego wydarzenia w mediach, w internecie oraz w samym mieście. Reklamy z wizerunkiem Trzaskowskiego oraz informacją o miejscu i czasie zgromadzenia można było dostrzec na części poznańskich autobusów. – Gdyby tylko Poznań głosował w tych wyborach, zwycięstwo byłoby już w pierwszej turze – podkreślał prezydent miasta Jacek Jaśkowiak. – Niech to będzie przykład dla całej Polski – dodawał samorządowiec, otwierając wiec.

Zobacz wideo Przed wiecem Rafała Trzaskowskiego. Próba orkiestry

Sympatycy Trzaskowskiego zaczęli gromadzić się na Placu Wolności już od godz. 13.00, kiedy trwały jeszcze próby nagłośnienia i orkiestry, która odegrała później m.in. hymn Polski. Dla tych, którzy zdecydowali się przyjść wcześniej, był konkurs – można było otrzymać koszulki i czapeczki. O odpowiednią atmosferę i mobilizację przed rozpoczęciem wiecu zadbali m.in. posłowie KO: Patryk Jaskulski i Jakub Rutnicki. – Cała Polska na Rafała! – niosło się co jakiś czas po centrum Poznania. 

Część z uczestników miała ze sobą niedawno wydaną książkę „Rafał” – wywiad rzekę, który z Trzaskowskim przeprowadziła Donata Subbotko. – Przyszłam po autograf, mam nadzieję, że uda mi się dostać – mówiła nam młoda dziewczyna, która na obecnego włodarza stolicy głosowała też pięć lat temu. – Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie głosować na Szymona Hołownię, ale Trzaskowski jest najlepszy i ma największą szansę na wygraną – przekonywała. 

Sikorski ostro o występie Dudy w Łodzi 

Wystąpienie Trzaskowskiego, najlepsze od wielu tygodni, poprzedziła seria krótszych przemówień, m.in. poznańskich posłów KO: Marcina Bosackiego i Katarzyny Kierzek-Koperskiej oraz ministrów: odpowiedzialnego za politykę europejską Adama Szłapki i szefa MSZ Radosława Sikorskiego.  

Ten drugi, obok kandydata KO, był największą gwiazdą wydarzenia. Obaj mieli zresztą w Poznaniu specjalne powitanie – zgromadzony na Placu Wolności tłum utworzył specjalny szpaler, którym gwiazdy Koalicji Obywatelskiej przeszły na scenę, witając się z uczestnikami zgromadzenia.

Sikorski jak zwykle nie szczędził ostrych słów m.in. prezydentowi Andrzejowi Dudzie, który niespodziewanie pojawił się na niedzielnej konwencji Karola Nawrockiego w Łodzi. – Parę dni temu prezydent Duda skrytykował mnie – przyjmuję ten krzyż – za to, że rzekomo upolityczniłem exposé ministra spraw zagranicznych, bo śmiałem je zakończyć słowami: „cała Polska naprzód”. Dzisiaj pan prezydent, który mówił, że nie będzie angażował autorytetu prezydenta RP w kampanię wyborczą, poparł prezesa IPN, pana Karola Nawrockiego – zauważył Sikorski.  

Zgromadzony na Placu Wolności tłum odpowiedział gwizdami. – Rozumiem, że z każdym tygodniem, który się zbliża do końca kadencji, walka o ułaskawienie za nieprawidłowo wyłonionych sędziów TK, się intensyfikuje – ironizował Sikorski. I dodał, że Polska potrzebuje „prezydenta innego niż do tej pory”. – Potrzebuje prezydenta obytego, przewidywalnego, zadomowionego w Europie, patriotycznego i jednocześnie nowoczesnego. Polska potrzebuje prezydenta Rafała Trzaskowskiego – przekonywał. – Polska cała, na Rafała! – odpowiedzieli uczestnicy wiecu. – Cała Polska naprzód! Rafał naprzód! – zagrzewał Sikorski. 

Trzaskowski: Nie ma zgody na kolejną marionetkę Kaczyńskiego 

Na jeszcze mocniejszą krytykę niedzielnego występu obecnej głowy państwa w Łodzi zdecydował się Rafał Trzaskowski. On także nawiązywał do wydarzeń w łódzkiej Hali Expo. – Dzisiaj patrzyłem na to co działo się w Łodzi i zrobiło mi się naprawdę przykro, bo zobaczyłem, że Jarosław Kaczyński przyszedł na konwencję i postawił sobie, przed sobą prezydenta RP Andrzeja Dudę i postawił sobie z drugiej strony, po sobie, pana Karola Nawrockiego. I nie czuł w tym żadnego obciachu, nic niestosownego. A właśnie dzisiaj chodzi o to, żeby jasno powiedzieć, że nie ma zgody na to, żeby był kolejny prezydent RP, który będzie marionetką Kaczyńskiego – mówił kandydat Koalicji Obywatelskiej. – Mamy dość! Mamy dość! – skandowali jego wyborcy. 

Trzaskowski dużo mówił też jednak na temat budowania wspólnoty, o tolerancji i empatii, odwołując się przy tym do postaci zmarłego niedawno papieża Franciszka. – W Warszawie funkcjonuje i rozwija się Centrum Myśli im. Jana Pawła II, gdzie spotykają się wszystkie religie, które funkcjonują w Warszawie (…). Wspomagamy Caritas, setki organizacji pozarządowych, które pomagają ludziom w kryzysie bezdomności, ludziom z niepełnosprawnościami, wspomagamy seniorów, organizacje, które bronią praw kobiet. Tak, wspomagamy również lewicowe organizacje, które bronią mniejszości, także seksualnych, które były atakowane i wyszydzane. Bo to jest właśnie wizja budowania dla wszystkich – przekonywał obecny prezydent stolicy.  

To zapewne odpowiedź na kontrowersje po niedawnej debacie w Końskich, podczas której Karol Nawrocki wręczył mu tęczową chorągiewkę. Trzaskowski schował ją, później oddał Magdalenie Biejat. Na kandydata KO spadła wówczas fala krytyki, w której oskarżano go o hipokryzję i zarzucano ciągłą zmianę poglądów. 

Nowością – obok obecności szefa MSZ – było także wystąpienie Małgorzaty Trzaskowskiej, która, choć obecna w kampanii, do tej pory nie zabierała głosu na tego typu zgromadzeniach. Odwoływała się m.in. do swych doświadczeń jako matki i przekonywała, że stawką zbliżających się wyborów będzie m.in. przyszłość „wszystkich polskich dzieci”.  

Wyborcy wierzą, choć mają obawy 

Sympatycy Trzaskowskiego najlepiej reagowali w tych momentach, w których kandydat krytykował Prawo i Sprawiedliwość. Brak stanowczych i wyrazistych reakcji na poczynania PiS to zresztą niektóre zarzuty, które często formułowali pod adresem Koalicji Obywatelskiej uczestnicy niedzielnego wiecu. – PiS ma swoje „przekazy dnia”, które, choć są na ogół bzdurami, skutecznie trafiają do społeczeństwa, zgodnie z zasadą: kłamstwo tysiąc razy powtórzone w końcu staje się prawdą. Dlaczego KO nie buduje swoich przekazów, w których odpowiadałoby na tę dezinformację? – zastanawiało się małżeństwo poznaniaków, które na wiec przyszło z nastoletnim synem. 

Krytykowało też edukację, która – w jego ocenie – nie odpowiada na współczesne wyzwania, takie jak choćby kwestie związane z ekologią. – Dlaczego szkoła nie uczy np. dzieci o tym jak należy segregować śmieci? Albo tego jak odróżnić prawdziwą informację o fejków? Nic dziwnego, że później koledzy naszego syna chcieliby, choć na szczęście na razie nie mogą, głosować na Mentzena. Pytani, dlaczego, mówią, że wrzuca fajne filmiki do internetu – kręciła głową pani Hanna. – Brakuje też wyrazistych, takich trochę pyskatych polityków, którzy potrafią celnie odpowiedzieć PiS-owcom. Jeden z nielicznych takich to Krzysztof Brejza. No i Sławomir Nitras – dodawał jej mąż.  

Nasi rozmówcy przyznawali, że wciąż wierzą w zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego, choć nie kryją obaw, czy ewentualne kolejne turbulencje w kampanii, nie spowodują dalszych spadków w sondażach kandydata KO. – Kampania idzie ślamazarnie – narzekał pan Maciej, który w niedzielę chciał porozmawiać z Trzaskowskim i wręczyć mu książkę, którą dla niego przygotował, ale nie ugrzązł w kolejce chętnych po zdjęcie z prezydentem stolicy i nie doczekał się tete-a-tete z kandydatem. – Powinien był poczekać, aż wyczerpie się kolejka – mówił. 

Pan Krzysztof, profesor z UMK, krytykował z kolei brak skutecznej polityki informacyjnej rządu. – Dlaczego rząd nie ma rzecznika, który co tydzień na konferencji prasowej tłumaczyłby, co robi rząd i dlaczego. Po co premier robi to sam? – zastanawiał się. Przekonywał, iż wierzy w wygraną, choć według może nie być łatwo. 

Na marszu można było też spotkać przeciwników Trzaskowskiego. Jednym z nich był trzydziestokilkulatek, który nie planuje w ogóle udziału w wyborach. – Nie ma kandydata, którego mógłbym poprzeć – tłumaczył, choć dodał, że na marsz przyszedł dla żony, która zamierza głosować na obecnego prezydenta Warszawy. Trzaskowskiemu ma za złe słowa o „lotnisku w Berlinie”, które padły kiedyś w kontekście dyskusji na temat CPK. Jego żona wątpliwości nie miała. – Nie chcę, żeby wygrał Nawrocki – tłumaczyła.

Frekwencyjny rekord? 

Organizatorzy marszu przekonywali, że w niedzielę padł frekwencyjny rekord tego typu zgromadzeń na Placu Wolności. – E, tam. Rekord to był podczas protestów kobiet w 2020 roku – prostowała jednak pani Katarzyna, choć przyznawała, że ludzi i tak przyszło znacznie więcej niż choćby w czasie podobnego wystąpienia Trzaskowskiego przed pięcioma laty.

Według sztabu w centrum Poznania zgromadziło się ok. 10 tysięcy ludzi. – Mamy zdjęcia z drona, bardzo dobrze pokazują, ile osób przyszło, cały plac był wypełniony, także sąsiednie ulice – przekonywał jeden ze współpracowników Trzaskowskiego.

Udział
Exit mobile version