Donald Trump swoje przesłanie do głosujących w poniedziałek Kanadyjczyków zamieścił w godzinach porannych (czasu waszyngtońskiego) na portalu społecznościowym Truth Social. Ponownie zachęcał ich, by zostali 51. stanem USA.
„Powodzenia dla wielkiego narodu Kanady. Wybierzcie człowieka, który ma siłę i mądrość, aby obniżyć wasze podatki o połowę, zwiększyć waszą siłę militarną, za darmo, do najwyższego poziomu na świecie, CZTEROKROTNIE zwiększyć wasze biznesy samochodowe, stalowe, aluminiowe, drzewne, energetyczne i wszystkie inne BEZ CŁA LUB PODATKÓW, jeśli Kanada stanie się cenionym 51. stanem Stanów Zjednoczonych Ameryki” (pisownia oryginalna) – napisał Trump.
„Koniec ze sztucznie wytyczonymi liniami sprzed wielu lat. Spójrzcie, jak piękny byłby ten ląd. Swobodny dostęp BEZ GRANIC. WSZYSTKIE POZYTYWY BEZ NEGATYWÓW. TAK JEST NAM PRZEZNACZONE! Ameryka nie może już dłużej subsydiować Kanady setkami miliardów dolarów rocznie, które wydawaliśmy w przeszłości. To nie ma sensu, jeśli Kanada nie jest stanem!” – dodał.
Trump chce przyłączenia Kanady do USA. Pomysł bez poparcia
Mimo apelu Trumpa żadna z kanadyjskich partii i ich liderów nie opowiada się za przyłączeniem do USA, zaś jego wypowiedzi o wchłonięciu Kanady oraz nakładane cła znacznie pogorszyły wizerunek Stanów Zjednoczonych wśród Kanadyjczyków.
Doprowadziły też do ponad 20-punktowego spadku popularności Partii Konserwatywnej i ich lidera Pierre’a Poilievre’a oraz do zwiększenia notowań krytykowanych przez Trumpa rządzących liberałów. Są oni obecnie nieznacznymi faworytami do zwycięstwa, choć jeszcze na początku roku sondaże wskazywały, że zdecydowanie przegrają.
W marcowym sondażu CityNews-Leger przeciwko przekształceniu kraju w 51. stan USA opowiedziało się 80 proc. respondentów.
Ostatnia wypowiedź Trumpa na temat aneksji Kanady jest pierwszą po kilkutygodniowej przerwie. Mimo to premier i lider liberałów Mark Carney ujawnił w ubiegłym tygodniu, że Trump porusza ten temat w rozmowach „cały czas”.