Kolejne wybory na przestrzeni ostatnich dwóch lat są dla lewicy kolejnymi lekcjami robienia dobrej miny do złej gry. Sztukę tę lewica opanowała do perfekcji.
W 2023 roku wynik w wyborach parlamentarnych (8,61 proc.) był niezadowalający, ale pozwalał po 18 latach wrócić do władzy. Oficjalna linia partii: jest powód do świętowania. No i udało się odsunąć od władzy Prawo i Sprawiedliwość.
W kwietniu 2024 roku wynik lewicy w wyborach samorządowych (6,32 proc.) był jeszcze słabszy, ale usprawiedliwienie brzmiało: to historycznie najtrudniejsze wybory dla całej formacji, czekamy na wybory europejskie, tam będzie odbicie.
Dwa miesiące później w rzeczonych wyborach lewica zdobyła jednak jeszcze mniejsze poparcie (6,30 proc.). Znów oficjalna wersja: nie jest źle, bo w skali całego europarlamentu socjaldemokraci będą współrządzić, a wraz z nimi polska lewica.
Blaski i cienie wyników lewicy
Minął niemal rok, jest pierwsza tura wyborów prezydenckich. Według badania exit poll, które potem potwierdził także late poll, kandydaci lewicy zdobyli 4,1 (Magdalena Biejat, wspierana przez Nową Lewicę) i 5,2 proc. (Adrian Zandberg, partia Razem). Joanna Senyszyn według badania exit poll zdobyła 1,3, a według badania late poll 1,4 proc.
Teoretycznie Nowa Lewica może znaleźć pewne pozytywy tej sytuacji. Politycy tej partii mówili o nich podczas oficjalnych wypowiedzi w trakcie wieczoru wyborczego. Po pierwsze, to najlepszy historycznie wynik kobiety ubiegającej się o urząd prezydenta RP. Po drugie, wszyscy kandydaci lewicy uzyskali łącznie 10,7 proc. (wg badania late poll), co w ocenie polityków Nowej Lewicy pokazuje potencjał i znaczenie lewicowego elektoratu. Po trzecie, wynik Biejat jest dużo lepszy niż dorobek Magdaleny Ogórek (2,38 proc.) sprzed dziesięciu i Roberta Biedronia (2,22) sprzed pięciu lat. Wreszcie po czwarte, kampania Biejat ma być początkiem nowej drogi i nowej polityki, więc jej wynik to optymistyczny punkt wyjścia na przyszłość.
Trzaskowski zapłacił cenę za zmienianie skóry co chwilę. Dla prawicy, czy zwłaszcza skrajnej prawicy, nigdy nie będzie wiarygodny
Całkiem sporo pozytywów, jak na nieudane wybory, prawda? Zwłaszcza, gdy sama partia na starcie kampanii zawieszała jej poprzeczkę wyjątkowo nisko – poprawić wynik Biedronia z 2020 roku, zbudować swoją rozpoznawalność i wiarygodność na przyszłość, a także zostać nową twarzą polskiej lewicy.
Rzecz w tym, że ostatnie tygodnie i sondażowe prognozy dawały Biejat 5-6 proc. głosów. Jej sztabowcy mówili wprost, że czwarte miejsce w stawce jest realne, a przy odrobinie szczęścia może udać się zdetronizować słabnącego na finiszu kampanii Sławomira Mentzena. Ostatecznie zamiast czwartego Biejat zajęła siódme miejsce, a słabnący Mentzen, o przeskoczeniu którego marzono w Nowej Lewicy, zrobił ponad trzykrotnie lepszy wynik (14,8 proc. według badania late poll) od wicemarszałkini Senatu.
Nowa Lewica: Konieczna mobilizacja na poziomie tej z jesieni 2023 roku
– Nie jest dobrze – powiedziała Interii tuż po ogłoszeniu wyników exit poll osoba z kierownictwa Nowej Lewicy. – Ten wynik Brauna jest dla mnie szokujący, żaden sondaż tego nie pokazywał. Zresztą tu nie było nawet żadnego programu, żadnej wizji Polski, był czysty hejt: antysemityzm, antyunijność, antyukraińskość – słyszymy.
– To rachunek za niespełnione obietnice. Musimy zacząć dowozić rzeczy – mówi polityk Nowej Lewicy z rządu. – Sytuacja przed drugą turą jest podbramkowa. Musimy uświadomić ludziom, o co toczy się gra. A toczy się o to, że za chwilę będziemy mieć rząd PiS-u z Konfederacją – kontynuuje nasz rozmówca. Pytany o szanse Rafała Trzaskowskiego w wyborczej dogrywce, mówi: – Musimy wszyscy wesprzeć Trzaskowskiego. Konieczne jest podbicie frekwencji i mobilizacja na poziomie tej z jesieni 2023 roku. Bez tego już widzimy, co się stanie. Matematyka jest nieubłagana.
Wówczas do urn poszło rekordowe 74,38 proc. Polaków. Teraz, jak wynika z badania exit poll, 66,8 proc. To niemal 8 pkt proc. mniej. Co gorsza dla rządzących, przedstawiciele Koalicji 15 Października łącznie zdobyli zaledwie 39,7 proc. głosów (late poll). Z kolei czterech z pięciu czołowych kandydatów to kandydaci opozycyjni wobec rządu Donalda Tuska.
Konieczne jest podbicie frekwencji i mobilizacja na poziomie tej z jesieni 2023 roku. Bez tego już widzimy, co się stanie. Matematyka jest nieubłagana
Politycy Nowej Lewicy, z którymi na wieczorze wyborczym rozmawiała Interia, przyznali, że cała koalicja rządząca powinna stawić się na marszu poparcia Trzaskowskiego, który prezydent Warszawy zwołał na 25 maja, i zamanifestować tam swoją jedność. – Wszystkie ręce na pokład. To jest walka nie tylko o zwycięstwo Trzaskowskiego, ale o przyszłość całego rządu. Jeśli wygra Nawrocki, to będzie dla nas wyrok śmierci.
Chociaż głosy poparcia dla Trzaskowskiego są jednoznaczne, wśród czołowych polityków Nowej Lewicy nie brakuje też ostrych ocen czy nawet szpil dla większego partnera z rządu. – Mogli wybrać Sikorskiego, on lepiej poradziłby sobie z prawicą i zrobiłby lepszy wynik. No, ale zdecydowała cała Platforma – wzrusza ramiona jeden z liderów Nowej Lewicy. I dodaje: – Trzaskowski zapłacił cenę za zmienianie skóry co chwilę. Dla prawicy, czy zwłaszcza skrajnej prawicy, nigdy nie będzie wiarygodny.
