Chodzi o projekt, który opisywaliśmy w Zielonej Interii. Dzisiaj organ, który dokonuje oględzin na działce z rośliną do ścięcia ma 14 dni na wniesienie sprzeciwu. Jednak oględziny mogą się też odbyć później. Wtedy wszystko się znacznie przedłuża, co stanowi duży problem dla właścicieli nieruchomości.
Nie będzie milczącej zgody na wycinkę drzew na działce
Dlatego resort klimatu zaproponował, aby wprowadzić 35-dniowy termin na wniesienie sprzeciwu do zamiaru usunięcia drzewa przez dany organ. Jeśli ten sprzeciwu by nie wniósł, to właściciel działki otrzyma milczącą zgodę na wycinkę (o ile rośliny będą usuwane na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej)- takie było założenie.
Pojawiły się jednak głosy, że może to oznaczać masową wycinkę na prywatnych działkach, a drzewa będą usuwane lekkomyślnie, bez brania pod uwagę np. ptaków, które zakładają w nich gniazda.
Państwowa Rada Ochrony Przyrody ostrzegła z kolei, że nowelizacja ustawy o ochronie przyrody dotycząca wycinki drzew może stworzyć korupcjogenną lukę prawną i prowadzić do wymuszania milczącej zgody.
„Furtka dla deweloperów”
Jak wyjaśnił wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała, mogłoby dochodzić do sytuacji, że osoba fizyczna wycina drzewa na działce, a następnie deweloper przejmuje teren po wycince i stawia tam budynek.
„Wnioskowaliśmy w czwartek do komitetu stałego Rady Ministrów o zdjęcie tego punktu z dalszego procedowania w tym kształcie. Został zdjęty. To pozorna deregulacja, o możliwie niebezpiecznych skutkach dla środowiska” – napisał w serwisie X wiceminister Dorożała.
Resort nie rezygnuje jednak z prac dotyczących zmian w przepisach o wycince. Te mają być jednak szeroko konsultowane z samorządami. „Musimy zaproponować bezpieczne przepisy faktycznie służące udrożnieniu decyzji administracyjnych, które nie odbiją się masakrą drzew” – podsumował Mikołaj Dorożała.