W skrócie
-
Porto mierzy się z plagą mew i gołębi, które kradną jedzenie turystom i utrudniają pracę restauratorom.
-
Przedsiębiorcy stosują różne metody odstraszania ptaków, jednak te szybko się orientują i powracają.
-
Eksperci zalecają prowadzenie kampanii uświadamiających turystów oraz kontrolę populacji ptaków.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu.
Jak twierdzą lokalni restauratorzy, ptaki drażni i prowokuje „duża liczba osób spożywających posiłki na świeżym powietrzu”. Najczęściej jedzenie kradną mewy i gołębie.
Porto. Duży problem z mewami i gołębiami
Portugalski „Jornal de Noticias” przywołuje relację jednego z restauratorów, który opowiedział, jak mewa porwała ważącego ok. 300 gramów kotleta. Zdobycz wylądowała na ziemi, a właściciel poniósł straty, bo musiał przygotować klientowi nowy posiłek.
Przedsiębiorcy robią, co mogą i chwytają się najróżniejszych sposobów, aby odstraszyć ptaki. Jedni stawiają strachy na wróble, które mają symulować drapieżne ptaki. Inni sięgają nawet po drony. Ale to na nic – żalą się restauratorzy. Po kilku dniach gołębie i mewy orientują się, że nic im nie grozi i znów atakują klientów.
Co przyciąga ptaki? Według portugalskich mediów może chodzić o słabo zabezpieczone pojemniki na odpady, które dla zwierząt są skarbnicą pożywienia. Problemem są też turyści, którzy dokarmiają mewy i gołębie, a te chętnie z tego korzystają i się rozmnażają.
Choć zwykle odwiedzającym to nie przeszkadza, to niektórzy restauratorzy narzekają, że czasami muszą spędzać całe dnie na przeganianiu ptaków lub rezygnować z podawania jedzenia na świeżym powietrzu, co wiąże się z niższymi obrotami. Do tego dochodzi też kwestia odchodów i chorób przenoszonych przez zwierzęta.
Ekspert, z którym rozmawiali dziennikarze „Jornal de Noticias” podkreśla, że problem ten był pilny już 10 lat temu. Jego zdaniem konieczna jest kampania uświadamiająca turystów oraz selektywne odławianie i sterylizacja ptaków.