Lubelski Hydros ważył 34 kilogramy i miał sporo ograniczeń, bo w tak małym pojeździe kierowcą mogła być tylko drobna kobieta. Hydra, czyli tegoroczny model, waży już 150 kilogramów i w kabinie kierowcy jest już więcej miejsca.
Hydra. Wyjątkowy bolid wodorowy polskich studentów
„Kierowca musi mieć minimum 70 kg, umiejętności prowadzenia pojazdów, nie musi mieć prawa jazdy, ale musi mieć zapał żeby prowadzić taki pojazd” – mówi Maciej Kołkowicz, kierowca bolidu Hydra.
Prace nad pojazdem zaczęły się dwa lata temu z myślą o starcie w studenckim konkursie Formuły 1 dla bolidów z ekologicznym napędem. Punktowana jest wydajność, a nie zawrotna prędkość.
„Chodzi o to, by przejechać dystans w określonym czasie, i użyć jak najmniej energii” – tłumaczy Wiktor Grabowski z koła naukowego Hydro Green Politechniki Lubelskiej.
Hydra demonem prędkości nie jest, bo pomknie maksymalnie 60 km na godzinę. Choć miłośnikom motoryzacji z pewnością zakręci się łezka w oku. Kształtem bolid przypomina Warszawę lub pierwsze modele Porsche.
Pojazd jest jak najbardziej zbliżony do normalnego samochodu: ma cztery koła, dwoje drzwi, światła, wycieraczki, normalną pozycję kierowcy.
Najciekawszy jest jednak napęd. Bolid jest całkowicie neutralny dla środowiska. „Jest jeżdżącą elektrownią, bo wodór jest nam potrzebny, by wytworzyć energię, którą kumulujemy w superkonsdensatorach, a później jest wytwarzany ruch poprzez energię elektryczną” – wyjaśnia Bartosz Łata, główny mechanik Hydro Green.
Studenci zbudowali w sumie trzy takie bolidy. Jedna Hydra jest do startów, druga do pokazów, a trzecia to symulator. Chwilowo pojazdy są jednak unieruchomione. Czeka je kolejny etap ulepszeń. Studenci chcą poprawić m.in. układ kierowniczy.