-
Wyrzucanie resztek jedzenia na drogi przyciąga gryzonie i inne małe zwierzęta, które z kolei zwabiają drapieżniki, takie jak sowy.
-
Sowy często padają ofiarą potrąceń przez samochody podczas polowań na gryzonie żerujące na resztkach na jezdni.
-
Drobne ludzkie decyzje, jak wyrzucanie jedzenia czy zmiana czasu, mają poważne konsekwencje dla dzikich zwierząt.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Sprawę naświetla Priya Patel, dyrektorka ds. medycyny dzikich zwierząt w New England Wildlife Center, w wywiadzie dla „Popular Science”. To centrum zajmująca się rannymi i pokiereszowanymi zwierzętami, w tym potrąconymi przez samochody.
Zdaniem ekspertki wiele z tych potrąceń jest spowodowane reakcją łańcuchową, której początkiem mogą być nic nie znaczące, z ludzkiego punktu widzenia, zachowania. Do takich należy wyrzucanie resztek jedzenia na jezdnię z samochodu.
Wyrzucony kubek na jezdnię? „Wiewiórki to żeżrą”
Przyzwyczailiśmy się już, żeby odpadów nie wyrzucać z samochodu na drogę, ale tylko niektórych. Część osób nadal myśli, że można zostawić w lesie czy na parkingu pozostałości posiłku, bo ulegną rozkładowi lub staną się pożywieniem dla zwierząt. To błąd.
W nagrodzonym Oscarem za najlepszy film w 2018 r. dziele „Green Book” mamy zresztą taką znamienną scenę. Bohaterowie – kierowca (gra go Viggo Mortensen) i wieziony przez niego pianista (w tej roli Mahershala Ali) – jedzą w aucie fastfoodowe skrzydełka z kurczaka i popijają napojami. Viggo Mortensen wyrzuca kubek za okno, a wtedy pasażer nakazuje mu zawrócić i podnieść śmieć.
„Po co? Wiewiórki to zeżrą” – upiera się Viggo Mortensen, ale polecenie wykonuje. Śmieci nie zostają na jezdni. Za to krótko potem obaj wyrzucają za okno resztki ze zjedzonych skrzydełek. Bo pewnie zjedzą je drapieżniki i padlinożercy.
Tu się nie mylą, takie resztki jedzenia znajdą wśród zwierząt wielu amatorów i niekoniecznie muszą to być drapieżniki czy padlinożercy. Dyrektorka New England Wildlife Center nakreśla związek przyczynowo-skutkowy między nawet takimi decyzjami o wyrzuceniu kostki kurczaka za okno samochodu a poważnymi konsekwencjami dla przyrody.
Gryzonie żerują na jezdni na resztkach jedzenia
Takie resztki przyciągają bowiem wielu amatorów. Mogą to być nawet owe wiewiórki wspomniane przez Viggo Mortensena, ale także inne gryzonie oraz małe zwierzęta chętnie żywiące się odpadkami.
One z kolei przyciągają żywiące się z nimi drapieżniki, np. ptaki. Są wśród nich sowy nader często trafiające do azylów po potrąceniu przez samochody. Badacze zastanawiali się, co robią na jezdni i odpowiedzią są właśnie owe gryzonie żerujące na resztkach.
Sowy polują po nie, a ich technika łowiecka polega na bezszelestnym locie i lądowaniu na zdobyczy, przykryciu jej szponami. To wtedy bardzo często dochodzi do kolizji z jadącymi samochodami.
Zdaniem naukowców sowy i wiele innych ptaków nie wypracowały systemów chroniących je przed takimi kolizjami. Nie rozpoznają prędkości pędzącego samochodu. Wiele ptaków nie zna żadnych obiektów poruszających się tak szybko i mają kłopot z oceną odległości. Dodatkowo oczy polującej w nocy sowy nie są dostosowane do natężenia światła, jakim odznaczają się reflektory samochodu.

Efekt jest taki, że wiele sów i innych ptaków wymaga pomocy lub nawet ginie po potrąceniach. Dochodzi do nich zwłaszcza po zmroku, szczególnie jesienią i zimą. Wpływ na ich los ma wszystko, co robimy, począwszy od wyrzuconych na jezdnię resztek jedzenia, a skończywszy na… zmianie czasu.
Godzinna zmiana czasu dezorientuje zwierzęta
Jesienna zmiana czasu sprawia, że szybciej zapada zmrok i szybciej też robi się jasno o poranku. To dezorientuje sowy i ma dla nich znaczenie. Na dodatek zmiana czasu ma też konsekwencje w postaci przesunięcia się godzin szczytu ruchu samochodowego, co koliduje z rytmem łowieckim ptaków.
Specjalistka z New England Wildlife Center podkreśla, że nie jesteśmy do końca świadomi wpływu nawet drobnych decyzji ludzkich na środowisko.
Weźmy chociażby prędkość. Ta dozwolona zabezpiecza nie tylko innych użytkowników ruchu, np. pieszych czy rowerzystów. Zabezpiecza też zwierzęta. „Jazda z dozwoloną prędkością może oznaczać różnicę między drobnymi obrażeniami ptaków a śmiertelnymi” – podsumowuje Priya Patel.