Teresa Kosman miała 35 lat i mieszkała razem z rodzicami w Biskupicach Radłowskich, niedaleko Tarnowa. Życie kobiety toczyło się według wyznaczonego rytmu: praca – dom – pomoc rodzeństwu w opiece nad dziećmi – kościół. Kobieta pracowała od 1999 r. jako ekspedientka w sklepie spożywczym w Niedomicach. To wioska oddalona od rodzinnego domu Teresy o 5 kilometrów. Trasę tę pokonywała autobusem PKS.
Sklep znajdował się w centrum miasteczka na rogu ul. Kolejowej i Tarnowskiej, blisko trasy łączącej Tarnów z Żabnem. Często w okolicach budynku przesiadywali mężczyźni, którzy popijali alkohol od wczesnych godzin porannych. Pomimo kilku włamań, do jakich doszło w sklepie, okoliczni mieszkańcy nie obawiali się o swoje bezpieczeństwo.
Sprawa Teresy Kosman. Kobietę znalazł uczeń
Sklep był otwarty od godziny 6 do 17:30, dlatego Teresa Kosman pracowała w systemie zmianowym. W praktyce wyglądało to tak, że w niewielkim budynku zawsze przebywała jedna ekspedientka. Podobnie było 23 stycznia 2001 r.
W tym dniu, około godz. 16:50, do sklepu przyszedł uczeń pobliskiej szkoły zawodowej. Chłopak w okolicy pojawił się ponownie około godz. 17:30. Chciał kupić coś do jedzenia, ale planował iść do innego sklepu, ponieważ zakładał, że ten, w którym pracowała Teresa, będzie już zamknięty. Zobaczył jednak, że drzwi były uchylone, dlatego wszedł do środka.
Na podłodze dostrzegł leżącą w kałuży krwi Teresę. Natychmiast o znalezisku powiadomił swojego nauczyciela. Chwilę później na miejscu pojawiła się policja i karetka pogotowia. Lekarz przez pół godziny reanimował kobietę. Nie udało się.
Na ciele Teresy znaleziono 21 ran kłutych. Kobieta próbowała się bronić, o czym świadczyły rany na jej dłoniach.
Niedomice. Zabójstwo za 170 zł
Według wydruku z kasy fiskalnej ostatniej transakcji dokonano o godzinie 17:21. Ktoś kupił dwie paczki gumy. Po gruntownym sprawdzeniu sklepu okazało się, że zniknęło z niego kilka butelek z alkoholem i torebka kobiety. Wszystko o łącznej wartości 170 zł.
Sprawca nie próbował włamać się do kasy fiskalnej. Zostawił także kasetkę z dziennym utargiem, w której znajdowało się kilkaset złotych.
Tuż po odkryciu zwłok na miejsce został sprowadzony pies tropiący. Zwierzę zaprowadziło policjantów do stacji PKP, gdzie urwał się trop.
Sprawa Teresy Kosman. Krakowskie Archiwum X w akcji
Krakowskie Archiwum X sprawą zabójstwa Teresy Kosman zajęło się w 2020 r. Śledczy przeglądali akta, przez kilkanaście miesięcy trwały czynności operacyjne. W ich wyniku ustalono kilka osób, które mogą mieć związek ze sprawą. Został od nich pobrany materiał genetyczny do badań porównawczych. Wszystko dlatego, że sprawca podczas napadu zranił się nożem, a jego krew zabezpieczono na miejscu zdarzenia. Ostatecznie wyniki potwierdziły, że należy ona do mężczyzny, któremu prokuratura postawiła zarzuty.
Łącznie na przestrzeni ostatnich lat przebadano 672 mężczyzn pod kątem zgodności ich DNA ze śladami biologicznymi, zabezpieczonymi na miejscu zdarzenia.
Podejrzanym o dokonanie zbrodni okazał się mieszkaniec powiatu tarnowskiego. Ten dziś jest osobą dorosłą, jednak w chwili popełnienia zbrodni był nastolatkiem. W momencie zatrzymania przebywał w więzieniu, gdzie od dwóch lat odsiadywał wyrok za rozbój. Od wyjścia na wolność dzieliły go zaledwie tygodnie, ale tarnowski sąd zdecydował o zastosowaniu wobec niego aresztu tymczasowego.
Zabójstwo Teresy Kosman. Jest prawomocny wyrok
Marek T. w maju 2024 r. został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Wyrok ten zaskarżyła obrona, która domagała się jego uniewinnienia, jak również prokuratura, wnosząca o zaostrzenie kary i wymierzenie 25 lat więzienia.
Sąd Apelacyjny wydał właśnie werdykt w tej sprawie. Sędziowie podtrzymali decyzję sądu pierwszej instancji. Mężczyzna za zabójstwo został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Werdykt jest prawomocny.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl