Mohammed zmienił zeznania i przyznał się do oddania strzałów z przerobionego pistoletu w kierunku Mikaela. Mężczyzna twierdził, że doszło do tego przez przypadek na skutek agresji ze strony Polaka. Obrona powoływała się na wyniki badań toksykologicznych, wskazujących, że Mikael był pod wpływem alkoholu.
– Oskarżony nie był w stanie przedstawić żadnego rozsądnego wyjaśnienia, dlaczego (jego zdaniem – red.) był to wypadek. Ponadto jego zeznania zostały obalone przez dowody przedstawione przez prokuratora – podkreślił sędzia Erik Lindberg.
Wersji obrony przeczyły także zeznania świadków, w tym naocznego świadka zdarzenia, syna Mikaela.
Sąd Apelacyjny uznał za niemożliwe, aby Polak został zamordowany przez pomyłkę. – Padły aż trzy strzały, zostały oddane w dwóch sekwencjach (…), kule trafiły w różne miejsca, spust broni musiał zostać pociągnięty za każdym razem – uzasadnił wyrok sędzia Lindberg.
Zabójstwo Polaka w Szwecji. Sprawca był niepełnoletni
Sprawca w momencie zbrodni miał 17 lat. W takim przypadku maksymalna kara w szwedzkim kodeksie karnym wynosi 14 lat. Gdyby sprawca był wówczas pełnoletni, groziłoby mu dożywocie.
39-letni Polak Mikael (Michał) został zastrzelony 10 kwietnia 2024 roku w dzielnicy Sztokholmu Skarholmen w przejściu pod wiaduktem, gdy jechał z 12-letnim wówczas synem rowerem na basen. Mężczyzna spotkał tam grupę młodych mężczyzn, w tym Mohammeda. Prawdopodobnie zwrócił im uwagę.
Mohammed był znany policji od 13. roku życia, był członkiem lokalnego gangu, tzw. falangi z Skarholmen.
Sprawa Polaka wywołała w szwedzkim społeczeństwie poruszenie, w miejscu zbrodni miała miejsce manifestacja, a także zorganizowano zbiórkę na rzecz syna ofiary. Politycy zadeklarowali bezkompromisowość w walce z przestępczością.