-
Pszczolinka Andrena rehni uznana za wymarłą została niespodziewanie znaleziona po ponad 100 latach od ostatniej obserwacji.
-
Gatunek ten był silnie uzależniony od kasztana amerykańskiego, który niemal zniknął przez zarazę grzybiczą na początku XX wieku.
-
Niedawne odnalezienie owadów daje nadzieję na odbudowę populacji tej pszczolinki w Ameryce Północnej.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Do rodzaju Andrena należą pszczolinki, czyli spokrewnione z pszczołami błonkówki zamieszkujące także Polskę. Mamy 93 gatunki tych owadów np. pszczolinkę wiosenną, pszczolinkę pospolitą, pszczolikę głogowiankę i wiele innych. To owady należące to pszczół samotnic, zatem nie tworzą rojów i nie żyją w ulach. Budują pojedyncze gniazda, często w norach ziemnych albo w szczelinach murów, skał czy domostw.
Wiele z nich to owady częste, ale są wśród nich także pszczolinki bardzo rzadkie. Andrena rehni jest ekstremalnie rzadka i wydawała się, że wymarła. Widziano ją po raz ostatni w 1904 r., gdy pojawiała się w sadach i parkach porośniętych kasztanem zębatym, zwanym też kasztanem amerykańskim. Drzewo to rośnie w Ameryce Północnej i niegdyś było liczne, ale właśnie na początku XX wieku nadeszła straszna katastrofa. Zaraza grzyba niszczącego kasztany sprawiła, że drzewa znikały jeden po drugim. Amerykanie obliczają, że stracili wówczas przeszło 3 miliardy kasztanów.
Zaraza nadeszła z zewnątrz, gdyż grzyb Cryphonectria parasitica został zapewne sprowadzony wraz z roślinami importowanymi z Japonii. Pasożyt atakował zwłaszcza młode pędy, opasywał je i niszczył nim uzyskały dojrzałość. Skala katastrofy, która zaczęła się w 1904 r., była ogromna. To jeden z większych pomorów drzew w historii. Niewiele kasztanów amerykańskich pozostało w ich dawnym zasięgu, chociaż wiele pni i systemów korzeniowych nadal wypuszcza młode pędy. Dopiero w 2021 r. udało się opracować odmiany kasztanów odporne na zarazę.
Pszczolinka wymarła wraz z kasztanami
W każdym razie wraz z drzewami wymarła też uzależniona od nich pszczolinka. Ona żywiła się kwiatami, pyłkiem i nektarem właśnie tych roślin. Cykl życiowy gatunku Andrena rehni ewoluował tak, aby pokrywał się z cyklem życia kasztana amerykańskiego. Pszczolinka stawała się zatem aktywna w krótkim okresie kwitnienia drzewa, od końca czerwca do końca lipca. To wtedy budowała gniazda i składała tam jaja, znosiła zapasy. A zarazem owad stawał się ważnym zapylaczem drzewa. To była obopólna korzyść.
Katastrofa dotknęła także pszczolinkę. Nie potrafiła przetrwać bez swej ukochanej rośliny. W 2022 r. wpisano ją na listę gatunków prawdopodobnie wymarłych, gdyż nie udało się odnaleźć żadnych gniazd owada. A jednak okazało się, że błonkówka przetrwała.
Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności Molly Jacobson, ekolog zajmująca się zapylaniem roślin przez owady w SUNY College of Environmental Science and Forestry, zauważył i schwytał sześć okazów pszczolinki Andrena rehni w sadzie kasztanowym w Lasdon Park w samym Nowym Jorku. Nie jest to przypadek, bo owo arboretum słynie jako enklawa i ośrodek upraw kasztana zębatego od wielu lat. W 1993 r. posadzono tu 200 drzew wolnych od zarazy.
Jak czytamy w phys.org, nie znaleziono dotąd żadnych gniazd tego owada, ale skoro sześć osobników pojawiło się w kasztanowym sadzie, to gniazda muszą gdzieś być i mogą stanowić początek odrodzenia się populacji tej pszczolinki w Ameryce Północnej. Pojedyncze błonkówki widziano wszak także w Massachussetts oraz Connecticut, zatem jest spora szansa, że delikatna relacja między tym owadem a kasztanem zostanie przywrócona po ponad 100 latach przerwy.