Radosław Sikorski stanowczo skomentował zatrzymanie polskiego zakonnika przez białoruskie służby. Minister podkreślił, że sytuacja jest „niedopuszczalna”, a jednocześnie przypomniał, że MSZ wielokrotnie ostrzegało przed podróżami na Białoruś.
Do zatrzymania doszło w obwodzie witebskim. Jak już wcześniej informowaliśmy, w czwartek, 5 września, białoruska telewizja państwowa wyemitowała materiał, w którym pokazano ujęcia z zatrzymania Polaka – mieszkańca Krakowa, urodzonego w 1998 roku. Mężczyzna miał zostać ujęty w mieście Lepel. Według tamtejszych służb duchowny kontaktował się przez internet z obywatelem Białorusi, namawiając go do współpracy na rzecz polskiego wywiadu i przekazywania informacji o obiektach wojskowych. Telewizja pokazała nagrania z rzekomego przekazania dokumentów, a prokuratura wszczęła postępowanie karne o szpiegostwo.
Kiedy apele są niewystarczające, przychodzi czas na błaganie
Minister spraw zagranicznych, pytany o tę sprawę na antenie RMF FM podkreślił, że „to jest oczywiście niedopuszczalne”. – Ale też przypominam: myśmy wielokrotnie najsilniej, jak potrafimy, przestrzegali przed podróżami na Białoruś”. Dodał, że zatrzymany zakonnik udał się tam „wbrew rekomendacji MSZ”.
Sikorski w mocnych słowach zaapelował do Polaków. – Są takie kraje: Białoruś, Rosja, które po prostu biorą zakładników i nie zawsze mamy zakładnika na wymianę. Jeszcze raz, proszę, apeluję i błagam: nie jedźcie tam, a jak ktoś pojedzie, to robi to na własną odpowiedzialność. Proszę nie obwiniać państwa polskiego – mówił.
Szef MSZ zaznaczył, że resort podejmuje działania, by odzyskać uwięzionego obywatela RP, jednak „gdyby to od nas zależało, to polscy więźniowie z Białorusi już dawno by wyszli z więzień”.