-
Sławomir Cenckiewicz ujawnia szczegóły swojej pensji, reagując na odmowę udostępnienia informacji o zarobkach w Kancelarii Prezydenta.
-
Kancelaria Prezydenta wyjaśnia zasady wynagradzania, zaznaczając brak tajemnicy i porównując je do wynagrodzeń w KPRM.
-
Politycy i komentatorzy publiczni krytykują wysokość wynagrodzeń, twierdząc, że są zbyt niskie jak na odpowiedzialność funkcji.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Po publikacji „Dziennika Gazety Prawnej”, Kancelaria Prezydenta RP wydała oświadczenie, w którym ogłoszono, że tamtejsi ministrowie zarabiają tyle samo, ile odpowiednicy w KPRM. Podobne zasady obowiązują także w przypadku sekretarzy i podsekretarzy stanu.
Jak poinformowano, szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki zarabia 18 676,15 zł miesięcznie (kwota bazowa 1878,89 pomnożona przez 7,84, a także dodatek funkcyjny równy 2,10 kwoty bazowej).
Wynagrodzenie zastępcy jest obliczane na podstawie mnożnika 7,46, a dla sekretarzy i podsekretarzy stanu – 7,04. Dodatki funkcyjne wynoszą odpowiednio 2,00 oraz 1,92 kwoty bazowej.
Jednocześnie podkreślono, że pracownicy nie otrzymują tzw. trzynastek, a zasady wynagrodzeń określa ustawa z 22 listopada 2021 roku.
Zarobki współpracowników prezydenta. Przydacz: Nie ma tutaj żadnej tajemnicy
Na artykuł DGP mówiący o odmowie udostępnienia informacji o zarobkach w Kancelarii Prezydenta zareagował w mediach społecznościowych szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Sławomir Cenckiewicz udostępnił fragment raportu z przelewu bankowego, który otrzymał 29 września.
„Mimo, że wszystko jest dostępne i pisał o tym m.in. Rafał Leśkiewicz to moja ostatnia pensja za wrzesień to 9856,75 zł. Jak się zwiększy lub zmniejszy to dam znać!” – napisał.
Sprawę, w programie „Punkt Widzenia Szubartowicza” skomentował także sekretarz stanu w KPRP Marcin Przydacz.
– Wszystko jest jasne, nie ma tutaj żadnej tajemnicy. Dziwię się, że prokurator, teoretycznie osoba w miarę wykształcona i obyta w przepisach, nie zna przepisów rozporządzenia – stwierdził, odnosząc się do postu opublikowanego przez Ewę Wrzosek.
Kontynuując, polityk wyjaśnił, że „wysokość wynagrodzenia jest jasna jak słońce i oczywista dla każdego, kto zna przepis rozporządzenia.
– Nie rozumiem, o co jest cała ta „wielka inba”. A tym bardziej nie rozumiem, że dziennikarze i prokuratorzy nieprzychylni tej władzy zadają pytania o rzeczy oczywiste – podsumował, polecając prokurator Wrzosek, by „w końcu zapoznała się z jakimś przepisem prawnym” i nie uprawiała polityki w mediach społecznościowych.
Wynagrodzenia współpracowników prezydenta. Lider Konfederacji o „obrazie naszego państwa”
„Urzędników powinno być mniej, ale powinni lepiej zarabiać. Przelewy w okolicach 10 tysięcy zł dla szefa BBN czy MSZ to obraza naszego państwa” – skwitował.
Podobnego zdania są także m.in. Stanisław Żerko i Artyr Dziambor, którzy zgodnie stwierdzili, że należy „ludzi na politycznych stanowiskach opłacać tak, by praca dla Państwa była nie tylko dumą„.