Zasiedziałość Polaków. Pod Poznaniem ciągły ruch – Biznes Wprost


Dziś wielu z nas zasiądzie do wigilijnych wieczerzy, czasem pokonując setki, a nawet tysiące kilometrów. Warto przy tej okazji zastanowić się, jak migracje wpływając na branżę nieruchomości? Tymczasem wskaźnik zasiedziałości ludności, choć mało znany, może wiele powiedzieć o rynku mieszkaniowym. Analizując, jak długo ludzie pozostają w swoich mieszkaniach czy domach, eksperci są w stanie ocenić stabilność lokalnych rynków nieruchomości, dynamikę popytu oraz potencjał inwestycyjny w różnych regionach kraju.

– Ostatnio tematy demograficzne są poruszane przede wszystkim w kontekście mocno ujemnego i niepokojącego bilansu zgonów oraz narodzin. To zrozumiałe. Warto jednak pamiętać, że kwestie demograficzne wykraczają poza ruch naturalny ludności – mówi Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.


W czasie ostatniego spisu powszechnego, GUS badał również aspekty związane chociażby z cechami ludności.


– Specyficzną i charakterystyczną cechą jest tak zwana zasiedziałość, czyli sytuacja polegająca na zamieszkaniu od urodzenia w miejscowości aktualnego zamieszkania. Wskaźnik zasiedziałości wbrew pozorom może nam powiedzieć sporo nie tylko o historycznych losach poszczególnych części kraju – zauważa ekspert.

Wskaźnik zasiedziałości a historia


Eksperci z portalu RynekPierwotny.pl przyjrzeli się danym GUS z ostatniego spisu powszechnego przeprowadzonego w 2021 r. W efekcie powstała ciekawa analiza dotycząca zasiedziałości.


Na przygotowanej przez nich mapie widzimy bowiem przenikający się wpływ nierzadko dramatycznej historii Polski z ostatnich 100 lat oraz współczesnych procesów osadniczych.

– Po upływie wielu lat od powojennych przesiedleń i migracji nadal możemy zauważyć, że niższym odsetkiem ludności mieszkającej w danym miejscu od urodzenia cechują się tzw. Ziemie Odzyskane. Wyraźną różnicę widać między innymi na granicy województwa mazowieckiego, podlaskiego oraz warmińsko-mazurskiego. Oczywiście, wraz z upływem czasu wpływ powojennych zmian granic i przesiedleń będzie się szybciej zacierał – tłumaczy Andrzej Prajsnar.

Podpoznańskie powiaty liderem kraju


Eksperci również uwagę na zmiany związane z nieco późniejszą historią.


– Chodzi o PRL-owską migrację do miast na fali industrializacji, a także migracje z III RP i rozwój aglomeracji widoczny w ostatnich 20 – 25 latach. Miarą wspomnianego rozwoju jest między innymi szybki rozrost niektórych powiatów pod względem powierzchni domów i lokali – wyjaśnia Prajsnar.


W tym miejscu warto przypomnieć, że dwudziestoletni (lata 2004 – 2024) wzrost łącznej powierzchni domów i lokali pod Warszawą był następujący:


  • powiat piaseczyński – 5,5 mln m kw. (zmiana łącznego metrażu o powierzchnię mieszkań i domów, jaką ma cały Sosnowiec),

  • powiat wołomiński – 4,3 mln m kw. (tyle co całe Opole),

  • powiat pruszkowski – 3,2 mln m kw. (tyle co cały Koszalin),

  • powiat warszawski zachodni – 2,9 mln m kw. (tyle co cały Kalisz),

  • powiat legionowski – 2,8 mln m kw. (tyle co cały Włocławek).


Jednak to nie podwarszawskie powiaty przodują w tym zestawieniu. Krajowym liderem jest bowiem powiat poznański, gdzie od 2004 r. do 2024 r. zasób mieszkaniowy urósł o 9,2 mln m kw.

– Można zatem uznać, że pod Poznaniem przez 20 lat pojawił się metraż domów i lokali z całej Bydgoszczy! Tak duże zmiany jak wymienione wyżej są potwierdzeniem migracji ludności na dłuższy okres. Mowa o migracjach, które obniżają lokalny poziom wskaźnika zasiedziałości. Widzimy, że jest on niższy również pod Olsztynem i Białymstokiem, gdzie podobnie jak w dużych aglomeracjach dobrze rozwija się budownictwo mieszkaniowe – zwłaszcza jednorodzinne – komentuje ekspert.

Ekspert: „Różnicę generują przede wszystkim młodsze roczniki”


Z przygotowanej analizy wynika, że rozmieszczenie osób mieszkających w tych samych miejscowościach od urodzenia nie jest jednoznaczne. Zaskakująco wysoki poziom „zasiedziałości” odnotowano w południowej części Małopolski, gdzie wskaźniki przewyższają nawet sąsiednie powiaty Podkarpacia – wyjątkiem jest jedynie powiat brzozowski. Tymczasem okolice Krakowa charakteryzują się znacznie mniejszym odsetkiem mieszkańców pozostających w miejscu urodzenia.


– Wydaje się jednak możliwe, że w przypadku osób starszych zasiedziałość pod Krakowem wygląda podobnie jak w południowej części województwa, a różnicę generują przede wszystkim młodsze roczniki ludności. Mowa o osobach, które przeprowadziły się pod Kraków w związku z dość niedawną budową własnego domu lub zakupem lokum od dewelopera. Podobna zależność wiekowa może występować na przykład pod Warszawą oraz Poznaniem – podsumowuje Prajsnar.

Share.
Exit mobile version