Na Zbiorniku Goczałkowickim, największym zbiorniku zaporowym na Wiśle w południowej części kraju, zawsze jest napięta sytuacja przy takich prognozach. Gęsta zabudowa wzdłuż rzeki i szybkie wezbrania, gdy spływają wody z pobliskich gór to mieszanka wybuchowa.
Ptaki wodne są szczególnie wrażliwe na rosnący poziom Wisły
Stąd też zarządzany przez Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów zbiornik na Wiśle ma specjalne znaczenie. Oprócz tego, że dostarcza wodę pitną do systemu wodociągów w województwie śląskim, to także chroni przed podtopieniami miejscowości poniżej zapory.
Zgodnie z prognozami wykonano tam zrzuty wody wyprzedzające tak, aby przewidywana fala wezbraniowa zmieściła się w zbiorniku. Okazało się, że w efekcie nawet i tak już niski poziom wody w zbiorniku nieco się obniżył. Nie spowoduje to problemów z dostawą wody do systemu wodociągów, a przy okazji uchroni ptaki gniazdujące na płyciznach i niskich wyspach od katastrofy.
W Polsce corocznie pojawiało się wezbranie wody na rzekach mniej więcej od połowy czerwca do połowy lipca. Przez hydrologów to zjawisko potocznie zostało nazwane wezbraniem świętojańskim albo wodą świętojańską.
Najbardziej spektakularne wezbrania, które doprowadziły do powodzi w roku 1997 i 2010, zaczęły się właśnie u podnóża gór. Niepotrzebna jest powódź, aby ptaki, które lęgną się na wiślanych wyspach (tych szczególnie dużo jest w środkowym odcinku) traciły lęgi przez zalanie gniazd. Nawet podniesienie się poziomu wody o kilkanaście centymetrów sprawia, że wysiadywane jaja spływają z biegiem rzeki.
Rybitwy rzeczne walczą o lęgi na Wiśle
Rybitwa rzeczna, zgodnie z nazwą, gniazduje na rzecznych wyspach. Składa trzy jaja w płytkim dołku w piasku.

Rybitwy wybierają takie niestabilne miejsca do gniazdowania, bo mają mechanizmy ewolucyjne umożliwiające im osiąganie sukcesu lęgowego nawet w takim środowisku. Po prostu po zalaniu lęgu przystępują do niego ponownie. Albo w innym, dalszym miejscu, albo w tej samej okolicy gdy woda opadnie.
Potrafią składać jaja nawet dwa, trzy razy, gdy kolejna próba też okaże się porażką. Jednak powtarzające się corocznie straty sprawiają, że stan populacji nie jest stabilny i w wielu rejonach rybitwa rzeczna zmniejsza liczebność.
Na mapie rozmieszczenia miejsc lęgowych rybitwy rzecznej widać zarys Wisły. Królowa polskich rzek jest wyjątkowa w skali kontynentu, bo to jedyna tak duża rzeka o nieuregulowanym korycie, z licznymi wyspami i piaszczystymi łachami w nurcie.
To właśnie w środkowym jej biegu gniazdują nie tylko rybitwy rzeczne ale też:
-
rybitwy białoczelne,
-
mewy siwe, białogłowe i czarnogłowe,
-
ostrygojady,
-
sieweczki rzeczne i obrożne.
Uregulowany nurt Odry nie jest atrakcyjny dla tych ptaków. Dolina Górnej Wisły, w której krajobrazie dominuje Zbiornik Goczałkowicki, jest miejscem gniazdowania nawet 600 par lęgowych rybitwy rzecznej.

Ptasia Beczka chroni ptaki zakładające lęgi na Wiśle
W tym roku w ujściu Wisły do zbiornika gniazduje ponad 150 par tej rybitwy. W ramach projektu Life Vistula powstała tam wyspa, która jest zbudowana tak, że nawet największe wezbranie nie spowoduje zniszczenia lęgów. Nosi ona nazwę Ptasia Beczka.
Ptaki chętnie zajmują takie sztuczne miejsca przygotowane dla nich. Na stawach hodowlanych i zbiornikach, po wydobyciu żwiru, montowane są pływające platformy. W tym środowisku poziom wody jest stabilny, ale na rzece, czy zbiorniku zaporowym potrzebne jest inne rozwiązanie. Stąd też narodził się pomysł, aby na największym zbiorniku w południowej Polsce powstała taka duża stabilna wyspa przeznaczona właśnie dla ptaków.
W tym roku jednak tylko połowa ze 150 par wybrała to bezpieczne miejsce. Reszta tradycyjnie złożyła jaja w dołkach w piaszczystych łachach. Obecna sytuacja daje nadzieję na to, że i te ptaki, które wybrały naturalne miejsce do składnia jaj i wychowania młodych szczęśliwie dokończą lęgi.
Niebawem pojawią się tam pisklęta i jeśli nie będzie ulewnych deszczy przez trzy tygodnie, to zdążą dorosnąć i odlecieć w bezpieczne miejsca. A we wrześniu rozpoczną już wędrówkę na południe, na afrykańskie zimowiska.