Łukasz Mejza poinformował o posiadaniu 130 tysięcy złotych w gotówce. Ma też trochę pieniędzy w obcych walutach (m.in. w euro). Były wiceminister sportu i turystyki jest współwłaścicielem mieszkania o powierzchni ok. 50 metrów kwadratowych. Przynależy do niego pomieszczenie o wielkości ponad 20 m kw. Wszystko wycenione zostało na 550 tys. PLN.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości dołączył na końcu adnotację. Poinformował, że według „norm budowlanych” pomieszczenie ma pow. kilku metrów, a nie wspomnianych ok. 20 m kw. Wskazał, że dach w tym miejscu nie jest jednolity – tworzą go „skosy”, a obszary pod nimi nie powinny zostać wliczone do metrażu. Powołał się przy tym na „opinię niezależnego biegłego”.

Oświadczenie majątkowe posła PiS

Mejza ma udziały w kilku spółkach. Z tego tytułu osiągnął w ubiegłym roku dochód w wysokości blisko 500 tys. zł. Jeśli chodzi o mandat poselski, uposażenie, które otrzymał, opiewa na kwotę ponad 140 tys. PLN. Ma też dietę poselską – blisko 45 tys.

Poseł PiS spłaca kredyt hipoteczny i kredyt gotówkowy w różnych bankach. W pierwszym przypadku mowa o zobowiązaniu na kwotę ponad 220 tys., natomiast w drugim na 40 tys. Wziął też pożyczkę od osoby fizycznej – na 300 tys. PLN. Pożyczył też pieniądze z funduszu świadczeń socjalnych – blisko 30 tys. Ma też kolejne zobowiązania – wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych – ponad 10 tys. i fiskusa – ok. 95 tys. zł.

Oprócz tego Mejza udzielił pożyczki osobie fizycznej w kwocie 700 tys. PLN.

„Ściga mnie prokuratura Bodnara”

Uwagę przykuwa ostatnia strona oświadczenia majątkowego. Mejza pisze, że „prokuratura Adama Bodnara ściga go za niewpisanie strychu, który ma kilka m kw. i jest tak niski, że nie da się tam stanąć”. „Ponoć ta prokuratura jest niezależna” – ironizuje. Wskzaał tam także na możliwe nieprawidłowości, które w podobnej sprawie tyczą się polityków Platformy Obywatelskiej. Narzekał, że tymi jednak śledczy się nie zajmują.

Czy jednak tak ważny dokument jak ten jest odpowiednim miejscem na wpisywanie kontrowersyjnych adnotacji? O sprawę tę dziennik „Fakt” zapytał prawnika z Fundacji Batorego. W ocenie mecenasa Krzysztofa Izdebskiego może być to „naruszenie powagi Parlamentu”.

Udział
Exit mobile version