Procedury uzyskiwania zezwoleń na pracę dla cudzoziemców są na pierwszy rzut oka proste, ale w praktyce bywają skomplikowane i pełne luk. Jak tłumaczy na kanale YouTube „Momenty” Tomek Kamola, specjalista ds. wiz i legalizacji pobytu, właściciel marki Notberg.com, uzyskanie zezwolenia przez pracodawcę często wygląda jak formalność: „Generalnie idziesz do wojewody i mówisz: 'Potrzebuję pracownika, bo nie mogę znaleźć nikogo na rynku lokalnym.’ I tak naprawdę urząd wojewódzki wydaje firmom takie zezwolenia, bo nie bardzo ma inne wyjście – mówi Kamola.
Cała rozmowa z ekspertem:
Pracownik z zagranicy. Procedura i obowiązki pracodawcy
Proces uzyskania zezwolenia na pracę zaczyna się od zgłoszenia zapotrzebowania przez pracodawcę. – Jakie dokumenty składasz? Przede wszystkim informację, że potrzebujesz pracownika – wyjaśnia ekspert. W niektórych przypadkach wymagana jest opinia starosty z powiatowego urzędu pracy, który potwierdza brak odpowiednich kandydatów na lokalnym rynku. Jednak, jak zauważa ekspert, „ten urząd też często nie ma narzędzi, żeby Ci faktycznie pomóc i dostarczyć pracownika”. Kluczowe jest tu pierwszeństwo pracowników z rynku lokalnego. – Jako pracodawca możesz zatrudnić cudzoziemca dopiero wtedy, gdy wykażesz, że nie jesteś w stanie znaleźć nikogo lokalnie – podkreśla Kamola.
Istnieją jednak wyjątki – część zawodów, takich jak magazynierzy, jest zwolniona z tego obowiązku. W takich sytuacjach, jak mówi specjalista, „możesz po prostu powiedzieć: 'Potrzebuję magazyniera, bo potrzebuję magazyniera’ – i wojewoda nie może zrobić nic innego, jak tylko wydać Ci to zezwolenie”.
Automatyzm czy kontrola? Rola urzędów w wydawaniu zezwoleń
Właściciel serwisu notberg.com zwraca uwagę na ograniczoną rolę urzędów w procesie wydawania zezwoleń. – Jeśli firma spełnia podstawowe warunki – czyli płaci podatki, nie ma żadnych poważnych naruszeń – to urzędnik musi takie zezwolenie wydać. To nie jest kwestia uznaniowa – nie może po prostu odmówić bez podstaw – mówi.
W efekcie, jak zauważa, „urzędy wojewódzkie wydają te zezwolenia praktycznie 'na lewo i prawo’, bo nie mają innego wyjścia”. Ciężar weryfikacji pracowników spada więc na konsulaty, które „sprawdzają tych pracowników, weryfikują, czy mogą oni w ogóle przyjechać do Polski”.
Problem kwalifikacji i zaufania do pracowników z zagranicy
Jednym z największych wyzwań jest brak skutecznych mechanizmów weryfikacji kwalifikacji cudzoziemców. – Nie posiadamy żadnych narzędzi, które pozwalałyby określić, ilu pracowników rzeczywiście potrzebujemy ani czy osoby, które przyjeżdżają, faktycznie mają kwalifikacje do pracy na danym stanowisku – zwraca uwagę Kamola.
Procedura zakłada, że pracodawca zgłasza zapotrzebowanie na konkretnego specjalistę, np. inżyniera, ale „wcześniej nie ma żadnego miejsca ani etapu, na którym można by te kwalifikacje rzeczywiście zweryfikować”. W praktyce system opiera się na deklaracjach pracodawcy. – Bo Ty, jako pracodawca, możesz po prostu powiedzieć: 'Potrzebuję tej osoby, wierzę, że ma kwalifikacje, ma doświadczenie i chcę, żeby u mnie pracowała’. I nikt nie może tego realnie zweryfikować – tłumaczy ekspert. Dopiero w niektórych przypadkach, gdy wymagana jest opinia starosty, urząd pracy może sprawdzić kwalifikacje kandydata. W wielu sytuacjach ten etap jest jednak pomijany.
Pracownik przyjeżdża… i znika
Największe trudności zaczynają się po przyjeździe cudzoziemca do Polski. – Prawdziwy problem pojawia się dopiero później – kiedy pracownik już przyjedzie do Polski… i w ogóle nie stawi się w pracy – mówi Kamola.
Pracodawca zostaje wtedy z problemem: „Ty mówisz: 'Nie przyszedł do mnie do pracy’, a co gorsza – często nie wiadomo, gdzie taki pracownik się podział. Po prostu się 'rozpływa’”. Straż Graniczna może zauważyć nieobecność dopiero po czasie, ponieważ wiza wydana na pół roku czy rok daje pracownikowi sporą swobodę. – Zanim ktoś się zorientuje, że go nie ma, mija sporo czasu – dodaje specjalista.
System wydawania wiz do poprawy
Tomek Kamola wskazuje na potrzebę reform w systemie zatrudniania cudzoziemców. Choć istnieją rejestry pozwalające sprawdzić, ile wiz wydano oraz kiedy dana osoba wjechała i wyjechała z Polski, brakuje narzędzi do monitorowania rzeczywistych potrzeb rynku pracy i kwalifikacji przyjeżdżających pracowników. – Cały system opiera się w dużej mierze na zaufaniu do Twojej deklaracji – podsumowuje ekspert, zwracając uwagę na lukę między formalnościami a praktyką.
Marka Notberg.com, należąca do Tomka Kamoli, wspiera przedsiębiorców w radzeniu sobie z tymi wyzwaniami, oferując pomoc w sprawach wizowych i legalizacji dokumentów. Jak pokazuje jego analiza, obecne procedury wymagają nie tylko usprawnienia, ale i większej precyzji, by sprostać potrzebom pracodawców i jednocześnie zapewnić kontrolę nad procesem zatrudniania cudzoziemców.