Zgodę na odstrzał trzech niedźwiedzi w Bieszczadach wydał w tym tygodniu Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska. GDOŚ uznał, że zwierzęta mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi. Do ich zabicia może dojść jednak tylko w konkretnych warunkach oraz po wcześniejszej próbie odstraszenia ich gumowymi kulami. 

Zobacz wideo Dlaczego niedźwiedzie schodzą do siedzib ludzkich? Sami jesteśmy sobie winni

O odstrzał niedźwiedzi wnioskował wójt gminy Cisna Dariusz Wethacz, gdzie mieszkańcy od dłuższego czasu skarżyli się na niedźwiedzie zbliżające się do posesji. W Bieszczadach żyje (według różnych szacunków) około 70-100 niedźwiedzi, a więc duża część polskiej populacji tych ssaków. Według biologa dra Bartosza Pirgi ta populacja jest „pozornie stabilna, ale krucha”. Dlatego niedźwiedzie są objęte ochroną ścisłą i nie wolno ich płoszyć ani tym bardziej zabijać – chyba że uzyska się oficjalną zgodę na wyjątek od tej reguły. 

Taką zgodę wydał w przypadku trzech niedźwiedzi Piotr Otawski, Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska. – Podjęcie takiej decyzji jest zawsze ostatecznością i jest poprzedzone szczegółową analizą sytuacji konkretnego przypadku – powiedział w środę na konferencji prasowej. Podkreślił, że urząd, którego zadaniem jest ochrona przyrody, musi także brać pod uwagę ochronę zdrowia i życia ludzi, i – przekonywał – tak było w tym przypadku. – Odpowiedzialnością administracji publicznej jest podejmowanie decyzji nawet wtedy, gdy są one niepopularne – powiedział. 

Problematyczne niedźwiedzie

– W gminie Cisna w ciągu ostatniego roku mieliśmy 75 incydentów związanych z napotkaniem niedźwiedzia. Z tego ponad 65 w terenach zamieszkanych. Docierały do nas liczne apele ws. zagrożenia obecnością niedźwiedzi. Szczególnie tych, które przestały bać się człowieka – mówił Otawski na konferencji. Analiza sytuacji i nieskuteczność innych rozwiązań były podstawą decyzji o zgodzie na odstrzał. 

Wydanie decyzji według Otawskiego nie jest jednak „licencją na zabijanie” i automatycznym wyrokiem na niedźwiedzie, ani tym bardziej zgodą na redukcję populacji. Odstrzał będzie można wykonać tylko w konkretnych okolicznościach i po spełnieniu warunków. Przede wszystkim zgoda na odstrzał nie oznacza,  że urządzone zostanie polowanie na niedźwiedzie w okolicach Cisnej.

Do odstrzału może dojść tylko, gdy niedźwiedzie będą zbliżać się lub przebywać w siedzibach ludzkich, a tym samym stwarzać zagrożenie dla człowieka. Powinno to się odbyć także możliwie blisko miejsca wystąpienia zagrożenia i jeśli niedźwiedź zacznie się oddalać, to nie wolno tropić go dalej niż do granicy lasu. Przed zabiciem zwierzęcia wymagana jest próba odstraszenia go przy pomocy broni gładkolufowej z gumowymi kulami (chyba że dojdzie do bezpośredniego zagrożenia i użycie gumowych kul nie będzie możliwe). 

GDOŚ podkreślił, że wcześniej próbowano innych rozwiązań, by zapobiec podchodzeniu niedźwiedzi pod domy. Jednak odstraszanie przy pomocy petard czy sygnałów dźwiękowych nie przyniosło skutku. Niedźwiedzie były również odławiane i wypuszczane w innej części Bieszczadów, jednak po tym wracały w okolice miejscowości. 

Dyrektor zauważył też, że w 2023 wydano już decyzję zezwalającą na odstrzał trzech niedźwiedzi i nie została ona ostatecznie wykonana. To, czy obecna decyzja zostanie wykonana, zależy od tego, czy zajdą określone w niej okoliczności oraz od decyzji gminy Cisna, która o odstrzał wnioskowała. Otawski odciął się też od zarzutów, że decyzja została podjęta pod presją „lobby myśliwskiego” i zapewnił, że jeśli niedźwiedzie zostaną zabite, to nie będzie zgody na zebranie żadnych trofeów, a ciała mogą jedynie zostać przeznaczone na badania naukowe. 

Kontrowersje wokół decyzji GDOŚ

Mimo tych obostrzeń oraz uzasadnień, decyzja wywołała oburzenie przyrodników. Działająca m.in. w obszarze ochrony Karpat Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze uruchomiła petycję przeciwko zabijaniu niedźwiedzi. Robert Maślak, zoolog zaangażowany m.in. w badania niedźwiedzi, napisał, że to „niebywałe, bo takich zgód nie wydawano nawet w czasach rządów PiS”. Z kolei dziennikarz i przyrodnik Adam Wajrak stwierdził, że obecnie rządzący „choć obiecywali ochronę przyrody, jak przychodzi co do czego, to trzęsą gaciami przed myśliwymi, leśnikami, samorządowcami”. 

Przyrodnicy zwracają też uwagę, że zwierzęta mogą ucierpieć z winy człowieka – bo do siedzib ludzkich przyciągają je niezabezpieczone odpady komunalne, czasem resztki jedzenia w kompostownikach. 

Negatywną opinię ws. odstrzału wydała też Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Według przyrodników zagrożenie ze strony niedźwiedzi nie jest tak duże, jak się je przedstawia, a zanim dojdzie do odstrzału, należy podjąć więcej działań w celu odstraszenia niedźwiedzi. 

W opinii PROP czytamy, że chodzi o młode niedźwiedzie, które w oportunistyczny sposób szukają pożywienia wokół siedzib ludzkich. „Opisane we wniosku niedźwiedzie nie wykazywały zachowań agresywnych” – piszą eksperci. To ich zdaniem oznacza, że nie ma dowodów, aby stanowiły one aż tak pilne i bezpośrednie zagrożenie, jak uznał urząd. Jest więc pole, by zastosować inne działania i sprawdzić, czy one pozwolą odstraszyć zwierzęta, a nie je zabijać. 

Eksperci przyznają, że choć wymagałoby to dużo wysiłku i intensywnych działań, to skuteczne mogłoby być odstraszanie niedźwiedzi poprzez strzelanie do nich z gumowych kul (by wywołać ból, ale nie okaleczyć lub zabić). Ale warunkiem powodzenia jest jednoczesne usunięcie „atraktantów”, czyli na przykład śmietników lub kompostowników z resztkami jedzenia, które przyciągają zwierzęta. 

Interwencję w sprawie podjęły Magdalena Biejat i Daria Gosek-Popiołek z Lewicy, które zwróciły się do GDOŚ o szczegółowe wyjaśnienia.

Decyzję GDOŚ zamierza zaskarżyć zaś… wójt gminy Cisna Dariusz Wethacz, który wnioskował o odstrzał niedźwiedzi. W jego przypadku powodem jest to, że warunki odstrzału uznał za zbyt rygorystyczne, a przez to niemożliwe do realizacji – informowało Radio Rzeszów.

Jak żyć z niedźwiedziami?

Dyrekcja zgadza się z opiniami przyrodników, że podstawą pogodzenia ochrony niedźwiedzi z bezpieczeństwem ludzi powinno być zapobieganie konfliktom. I zapowiada na tym polu działania. Pierwszym mają być zmiany przepisów, które w praktyce umożliwią korzystanie z gumowych kul do odstraszania niedźwiedzi (w tej chwili do strzelania z takiej broni uprawnione są tylko służby jak policja). 

Przede wszystkim jednak od przyszłego roku wdrażany ma być projekt ochrony niedźwiedzia brunatnego poprzez „minimalizowanie sytuacji konfliktowych”. Powstanie specjalna grupa do interwencji w przypadku konfliktu na linii niedźwiedź-człowiek, a długofalowo GDOŚ chce „ograniczenia czynników wabiących na terenach zabudowanych, edukacji mieszkańców i poprawienia bazy żerowej w naturalnych siedliskach występowania niedźwiedzi”. O co chodzi w praktyce?

Niestety na terenach, gdzie występują niedźwiedzie, mamy do czynienia z niewłaściwą organizacją gospodarowania odpadami i kompostowników. To stanowi naturalny atraktant dla niedźwiedzi

– powiedział dyrektor. Resztki jedzenia przyciągają niedźwiedzie na posesje, a gdy pojawiają się tam często, to przyzwyczajają się do obecności ludzi i nie boją się ich. 

Do tego dochodzą skutki zmiany klimatu: 

Zimy są coraz słabsze. Częściej dochodzi do wybudzenia niedźwiedzi jeszcze w okresie, w którym jest bardzo niska dostępność pokarmu. Wtedy te kompostowniki czy śmietniki stanowią dla nich łatwy sposób znalezienia pożywienia.

Dlatego GDOŚ chce prowadzić działania w zakresie edukacji i wsparcia lepszego zabezpieczenia i gospodarowania odpadami, aby te nie przyciągały niedźwiedzi do miejscowości. Tak wyglądają zabezpieczone przed niedźwiedziami altanki na śmieci w Słowacji:

Specjalna ochrona pojemników na śmieci przed niedźwiedziami w Tatrach Zachodnich w SłowacjiFot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl

Wniosek o odstrzał pięciu niedźwiedzi złożył także wójt Soliny, innej bieszczadzkiej gminy. W tej sprawie nie ma jeszcze decyzji GDOŚ. 

Dorożała: Bezpieczeństwo jest najważniejsze

W ubiegłym tygodniu o sytuację w Cisnej pytany był wiceminister klimatu i Główny Konserwator Przyrody Mikołaj Dorożała. 

–  Odstrzał zawsze powinien ostatnim rozwiązaniem. Ale najważniejsze jest zawsze bezpieczeństwo mieszkańców i będą podjęte takie decyzje, które je gwarantują – mówił jeszcze przed wydaniem decyzji GDOŚ. Podkreślił, że pogodzenie ochrony przyrody oraz interesów ludzi bywa wyzwaniem, ale zawsze „bezpieczeństwo jest najważniejsze”. 

Dorożała powiedział, że rząd chce szukać środków i sposobów na lepsze zarządzanie populacją niedźwiedzi i niedopuszczanie do konfliktów z człowiekiem. Jednym z pomysłów ma być monitoring dziewięciu niedźwiedzi, by dokładnie śledzić ich zachowanie i to, gdzie przebywają. 

Rząd wystąpił też z prośbą do władz Słowacji ws. planowanego tam masowego odstrzału niedźwiedzi. Obawia się, że strzelanie do zwierząt po południowej stronie granicy sprawi, że wiele z nich będzie migrować do Polski. Dlatego zaapelowano do Słowaków o utworzenie 35-kilometrowej strefy wzdłuż granicy, gdzie odstrzału nie będzie. 

Udział
Exit mobile version