Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski, konserwatywny „The Spectator”, z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1828 r., co czyni go najstarszym tygodnikiem na świecie.
Kiedy świat był o włos od wybuchu nowej wojny na Bliskim Wschodzie, pierwszą stronę „Financial Times” poświęcono zgoła innej tematyce. Gazeta informowała nas wówczas, że posiadacze złota z Francji i Niemiec rozważają przeniesienie swoich inwestycji z Nowego Jorku z powodu nieobliczalnej polityki Donalda Trumpa i innych globalnych zawirowań.
Regularnie słyszymy, że jedynym bezpiecznym sposobem na zachowanie i uratowanie naszego majątku – w przypadku całkowitego finansowego i gospodarczego krachu – jest zakup złota.
Złoto od dawna stanowi podstawę walut narodowych i nawet w erze bitcoina zachowuje swoją odwieczną atrakcyjność, zakonserwowaną w zwrotach „gold standard” (pol. parytet złota – system walutowy, w którym wartość pieniądza jest sztywno powiązana z określoną ilością złota, a także w znaczeniu potocznym: złoty standard, punkt odniesienia – red.) lub „gilt-edged” (dosłownie: „z pozłacanymi brzegami”; może oznaczać coś cennego, jak i obligacje rządowe – red.).
Złoto wiecznie w modzie. Brawurowe kradzieże
Tymczasem w czerwcu hitowym serialem w telewizji naziemnej okazał się kryminalny „The Gold” (pol. dosł. „Złoto” – red.), czyli fabularyzowana opowieść o następstwach napadu na Brink’s-Mat w 1983 roku. Wówczas złoczyńcy uciekli z 26 milionami funtów w złocie (wartymi dziś 111 milionów funtów; ponad 546 mln zł – red.), a także z diamentami i gotówką z magazynu na Heathrow.
Z kolei najbardziej osobliwą prawdziwą historią kryminalną tego roku była z pewnością kradzież solidnej złotej toalety z Blenheim Palace, czyli miejsca narodzin Winstona Churchilla i siedziby księcia Marlborough. Złodzieje po prostu załadowali sedes na tył furgonetki i odjechali. Chodzą słuchy, że toaleta – tymczasowo umieszczona w pałacu na jednej z wystaw sztuki – została przetopiona na łatwiejsze w obróbce sztabki i zastąpiona w Blenheim mniej cenną, pomalowaną na złoto repliką, którą mogą wypróbować odwiedzający.

Innym, bardziej dostojnym złotym artefaktem, który zniknął bez śladu, był złoty różaniec niesiony przez katolicką męczennicę Marię królową Szkotów, podczas jej egzekucji w 1587 roku. Cenna relikwia została skradziona z zamku Arundel w West Sussex, siedziby księcia Norfolk, w maju 2021 roku i nigdy nie została odzyskana.
Dlaczego od tysięcy lat nadal kochamy złoto?
Ale co właściwie jest takiego atrakcyjnego w złocie? Co sprawia, że jest ono fundamentalnym, trwałym znakiem rozpoznawczym wartości w niestabilnym i ciągle zmieniającym się świecie?
Złoto było cenionym towarem do tworzenia monet i biżuterii od tysięcy lat, przez różne kultury – od starożytnych Egipcjan, po Azteków w Meksyku. W dodatku było wykorzystywane zarówno do celów religijnych, jak i świeckich – od pięknej maski młodego faraona Tutanchamona po złote dilda popularne wśród dam na rozwiązłym dworze Karola II (Stuarta; król Anglii i Szkocji w latach 1649-1685 – red.)
Po pierwsze jest to metal bardzo elastyczny – plastyczny, ciągliwy i łatwy do przetapiania – a także stosunkowo rzadki. Jednak jego głównym przymiotem jest z pewnością to, że jest wyjątkowo przyjemny dla oka. Złoto jest błyszczące i jasne, ale wszystko, co się świeci może nie być złotem. Prawdziwe złoto nie ma sobie równych.
Złoto zyskało na popularności w XIX wieku, kiedy odkryto jego duże złoża w Kalifornii, Australii i Afryce Południowej. To natomiast spowodowało napływ tysięcy pełnych nadziei górników amatorów i rozmaitych poszukiwaczy, którzy mieli stosunkowo nikłe szanse na zarobienie fortuny. Mniej więcej w tym samym czasie narody zaczęły gromadzić ogromne rezerwy złota, które stały się podstawą do oceny ich bogactwa brutto – wspomnianego wcześniej parytetu złota.
Powieści takie, jak „Wyspa Skarbów” (powieść przygodowa autorstwa szkockiego pisarza Roberta Louisa Stevensona opowiadająca o losach piratów, poszukujących ukrytego skarbu – red.) tylko podkręciły atmosferę pożądania wokół złota. W dzisiejszych czasach ludzie w wykrywaczami metali przemierzają pola i lasy w poszukiwaniu złotych świecidełek zakopanych wieki temu.
Moje wspomnienia ze złotem. Dwie historie
Moja osobista relacja ze złotem jest nieco mroczna. W dniu moich 18. urodzin mama podarowała mi złotą obrączkę swojej matki, która od tamtej pory zdobi mój mały palec (i będzie tam aż do śmierci, ponieważ nie mogę jej już zdjąć). Obrączka mamy została jednak wykonana z platyny – matowego metalu, który wygląda jak ołów i który może mieć większą wartość pieniężną, ale nie ma w sobie nic uroku złota.
Bardziej intymne wspomnienie: podczas młodzieńczej chwili pijackiej brawury konserwatorka, która pomogła odbudować zamek Windsor po pożarze w 1993 roku, pomalowała mi sutki złotem płatkowym.
Jeśli zaś chodzi o obrączki ślubne, to rodziny królewskie zdecydowanie wolą złoto od platyny. Ichniejsze tradycyjnie wykonuje się z walijskiego złota odkrytego i wydobytego po raz pierwszy przez podbijających te ziemie Rzymian.
Złoto jest w porządku. Nie zapominaj jednak, że jeśli przypadkiem znajdziesz załadowane nim garnki na końcu tęczy, nie wolno go jeść.
Tekst przetłumaczony z „The Spectator”. Autor: Nigel Jones
Tłumaczenie: Nina Nowakowska
Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji
- „The Economist”: Jak zostać bogatym w 2025 roku
- „The Economist”: Wielki plan Putina. Namawia innych, by odejść od dolara